W kuchni wyczarowuje cuda
- Nie mam żyłki rajdowca. Na co dzień ruszam i hamuję bez pisku opon - mówi OLGA BOŃCZYK.
Doktor Edyta Kuszyńska z serialu "Na dobre i na złe" nie boi się wyzwań. Na planie w Sękocinie szaleje na czterech kółkach. Co na to grająca Edytę Olga Bończyk-Gorazdowska [na zdjęciu] (36 l.)?
- Nie mam żyłki rajdowca. Na co dzień ruszam i hamuję bez pisku opon - mówi nam aktorka.
W życiu również nie szarżuje - nie walczy o wielkie role i sławę. Nie zamierza też powracać do swojej wielkiej pasji, jaką był gospel. - Od czasu, kiedy rozstałam się z zespołem Spirituals Singers Band, nie śpiewam gospelu. Robienie solowej kariery z tak mało popularną w Polsce muzyką byłoby jednoznaczne ze skokiem z 10. piętra.
Aktorka nie ma ochoty na skok z takiej wysokości. Pozwala sobie za to na skoki do kuchni, gdzie wyczarowuje cuda. - Mąż i przyjaciele zgodnie twierdzą, że mam talent kulinarny - twierdzi Olga. - Uwielbiam kuchnię włoską. Na romantyczne wieczory proponuję caprese - pomidory z mozzarellą polane sosem zrobionym na bazie cytryny, oliwy, czosnku, bazylii i oregano. Smaczne jest również canelloni - rurki makaronu faszerowane mięsem i zapiekane w sosie serowo-pomidorowym.