Artykuły

Władza walczy na przeboje, czyli nuda, nuda, nuda

"Biskupi z Biskupina i Partyzanci z Oporowa targają Tarnogaj" w reż. Macieja Masztalskiego w Grupie Artystycznej Ad Spectatores we Wrocławiu. Pisze Marta Wróbel w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Świetny pomysł, dobre aktorstwo, dłużyzny, kiepskie żarty i brak pomysłu na spójną fabułę.

To bilans ostatniej sztuki wrocławskiej grupy Ad Spectatores "Biskupi z Biskupina i Partyzanci z Oporowa targają Tarnogaj" w reżyserii Macieja Masztalskiego.

Szef prezydenckiej ochrony robi kupę na podłogę, asystent prezydenta jest mężczyzną w ciele kobiety ze śmiechem Dody, a sam prezydent śpiewa przeboje na modłę disco polo, jak "Panna Anna". O co chodzi? Trudno powiedzieć. Czyli jest podobnie, jak z tytułem samego spektaklu, który ma długością nawiązywać do barokowej tradycji, a treścią do samego Wrocławia.

Wielka szkoda, bo już sam pomysł, żeby w sali sesyjnej wrocławskiego ratusza wystawić spektakl traktujący z przymrużeniem oka o miejskich urzędnikach jest oryginalny. A główny wątek spektaklu, w którym prezydent miasta (Wiesław Cichy) rywalizuje z marszałkiem województwa (Krzysztof Kuliński) tym razem nie o pieniądze na wschodnią obwodnicę Wrocławia, ale o liczbę przebojów na koncie, brzmiał zachęcająco. Niestety, prócz kilku zabawnych momentów, jak pojawienie się zjawy pierwszego prezydenta Wrocławia Bolesława Drobnera w ciele młodej mleczarki z Trzebnicy czy komentowanie wydarzeń przez portiera Adama Wieczorka (bardzo dobry Paweł Kutny), przedstawienie rozczarowuje. Dowcipy są nudne i momentami niezrozumiałe dla widzów nie-urzędników.

Trzeci odcinek serialu teatralnego grupy Ad Spectatores "The meeting place" to po prostu zbiór nieśmiesznych gagów i przydługich scen.

Trzeci odcinek serialu teatralnego grupy Ad Spectatores "The meeting place" to po prostu zbiór nieśmiesznych gagów i przydługich scen (marszałek na zmianę z prezydentem śpiewają swoje piosenki), które nic do akcji nie wnoszą. W tym chaosie nie cieszy nawet wyłapywanie aluzji do historii miasta.

Fabule spektaklu brakuje spójności, napięcie nie wzrasta, a po czterdziestu minutach z utęsknieniem czekamy na koniec sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji