Artykuły

Oszczędny Treliński

"Orfeusz i Eurydyka" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Max Fuzowski w Newsweeku Polska.

Nikt się chyba nie spodziewał po Mariuszu Trelińskim tak kameralnego przedstawienia. Przy "Madame Butterfly" czy "Damie Pikowej", operach wielkich i pełnych przepychu, "Orfeusz i Eurydyka" Christopha Willibalda Glucka wydaje się drobnostką. Ale jest w tym oszczędnym przedstawieniu siła. Treliński uwspółcześnił historię, nie kalecząc oryginalnego tekstu. Jego bohaterowie to zwykłe małżeństwo. Scena to przeciętne mieszkanie. Nic ma miejsca na mit, jest na boleśnie sugestywną opowieść o miłości, stracie i cierpieniu. Można by mieć pretensje do Trdińskiego, że zmienił zakończenie, ale ten drobny zabieg dodaje sztuce wyrazu, czyni jąjeszcze mocniejszą. Choć należy postawić też inny, poważniejszy i uzasadniony zarzut: ze współczesnością jego "Orfeusza i Eurydyki" nic do końca współgra XVIII-wieczna muzyka Glucka, coś tu się łamie, trzeszczy. Nie można mieć za to zastrzeżeń do fenomenalnej Olgi Pasiccznik w roli niedostępnej Eurydyki. Dobrze też radzi sobie Wojciech Gierlach jako Orfeusz. W tej odartej z magii, dekoracji i scenicznego szyku inscenizacji to właśnie dzięki nim udaje się uzyskać wyraźny, realistyczny i poruszający efekt.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji