Artykuły

Wyznania dramaturżnicy

Moja Tuluza - pisze w felietonie dla e-teatru Małgorzata Sikorska-Miszczuk

W starej francuskiej kamieniczce mieści się hotel, którego korytarze są mroczne i kręte, ponieważ takie są prawa buszu: powinny być mroczne i kręte, by wydarzyła się jakaś historia.

W pokoju Nr 24 stawiam walizkę i patrzę przez okno na mur. Być może jeszcze niedawno niejaki Marc albo Bruno siedział tu, na łóżku, patrząc w to samo miejsce, co ja. Marc lub Bruno stracił wszystko w kasynie. Bliski obłędu chciał skończyć ze sobą. Za oknem padał deszcz. Marc lub Bruno wyszedł z hotelu i ruszył ulicami swojego różowego miasta, które jest zaprzyjaźnione z Bydgoszczą i Tel-Awiwem i szczyci się prochami Św. Tomasza z Akwinu, o czym w tym momencie Marc albo Bruno nie myśli. Idzie uliczką, po której dziki byk ciągnął przywiązanego do ogona Św. Saturnina, o czym przeczytałam w książce, że to prawda, choć świadkowie już nie żyją. Deszcz spływa Marcowi albo Brunowi po twarzy, kiedy stuka w piękne drewniane drzwi kołatką w kształcie dłoni. Otwiera mu żona, piękna Isabel, wciąż piękna, choć w kącikach oczu zamieszkał jej smutek. - Isabel - mówi Marc albo Bruno. - Prosiłam cię, żebyś tu nie przychodził - szepcze Isabel. - Wybacz mi. Wszystko zrozumiałem - mówi Marc albo Bruno. - Za plecami Isabel pojawia się mężczyzna. - Odejdź z naszego życia - mówi. To Pierre, najlepszy przyjaciel Marca albo Bruna. Deszcz wciąż pada, Marc albo Bruno milczy w obliczu bankructwa własnego życia. Pierre zamyka drzwi. Głos wewnętrzny, który Marc lub Bruno słyszy z offu, mówi: - Czuł, że serce mu pęka z żalu, ale okazało się, że człowiek jest w stanie wytrzymać więcej, niż mu się wydaje.

W Tuluzie znalazłam się, by obejrzeć dwa spektakle "Walizki", pokazywane w ramach uniwersyteckiego festiwalu "Universcenes" oraz promować francuskie tłumaczenie tekstu. Spektakl wyreżyserowała Kasia Kurzeja, studiująca tam polska reżyserka. Aktorzy byli Francuzami, spektakl był grany po francusku. Formuła festiwalu zakłada granie w języku oryginału z napisami (oprócz sztuki polskiej w ciągu miesiąca prezentowany był też spektakl niemiecki, angielski, hiszpański, włoski), ale w tym wypadku było inaczej. W związku z tym nic nie rozumiałam, ale polegałam ufnie na swojej znajomości tekstu.

Podobało mi się, jak francuska publiczność reagowała. Podobało mi się, że chętnie brała udział w dyskusji i wyrażała swoje poglądy. Czułam, że to, co pokazujemy jako Polacy, zaskoczyło ich bardzo pozytywnie - formą i treścią. Miałam poczucie, że wydarza się coś naprawdę cennego - że dochodzi do wymiany emocji i myśli ponad granicami, i że ten przepływ jest żywy, zaskakujący, potrzebny.

Jednocześnie zdałam sobie sprawę, jak bardzo spektakl Piotrka Kruszczyńskiego głęboko już we mnie zapadł. Jak ważna jest dla mnie wrażliwość, z jaką odczytał "Walizkę". Dotarło do mnie też, jak bardzo jest mi takie odczytanie potrzebne, żeby przetrwać emocje oglądania swojego własnego tekstu na scenie.

Spektakl francuski prezentował zupełnie inną estetykę i inne odczytanie. Przypomniało mi się, jak Kolada mówił, że podczas swoich premier ma wrażenie, że ktoś mu piłuje nogę tępą piłą. Co z tego, że spektakl w Tuluzie był inteligentny, miał ciekawy i spójny pomysł, fantastyczną scenografię i wizję całości, skoro ta estetyka mnie bolała?

Na szczęście człowiek może wytrzymać więcej, niż mu się wydaje.

Doniosła mi właśnie w mejlu tłumaczka, że "Walizka" wypadła na festiwalu zdecydowanie najlepiej. Tu jeszcze dwa słowa: są takie osoby na naszych placówkach kulturalnych, jak Kinga Joucaviel w Tuluzie, Agata Grenda w Nowym Jorku albo Kasia Wielga w Tel-Awiwie, które robią w pojedynkę robotę za 10 osób. Widziałam je w akcji i jako stary pracownik agencji reklamowej, który bardzo dobrze zna się na zapieprzaniu, zaświadczam, że te kobiety pracują jak szalone.

Nic więcej nie mogę zrobić poza tym, że szacun-szacun.

Sama ciągle zapieprzająca - Małgorzata Sikorska-Miszczuk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji