Artykuły

Kaja i Tadeusz

Prolog. Tej sztuki jeszcze nikt nie napisał, choć nad Prosną bardzo dobrze ją znają. Bohaterami jest para. On - mężczyzna w sile wieku, uroczy, zabawny, ciepły o "ogromnej, sugestywnej sylwetce i pięknym wolumenie głosu". Ona - młoda ambitna aktorka, słynąca tak z talentu, jak i z siły charakteru. Miejsce akcji: Kalisz, czas: początek lat sześćdziesiątych. Tytuł - ? Rzecz warta zastanowienia, bo z tej historii można wykroić kilka wątków - Tadeusza Kubalskiego, twórcę Kaliskich Spotkań Teatralnych i jego żonę Kaję Starzycką-Kubalską wspominają Anna Tabaka, Maciej Błachowicz.

Akt I: Miłość

Tadeusz i Kaja kochali się niewątpliwie; nad Prosną spędzili siedem najpiękniejszych lat swojego życia. Równie wielką miłością oboje darzyli teatr. A więc, życie i teatr, scena i miłość, Kaja i Tadeusz. Naturalną scenerią dla tej historii stało się miasto z fantastycznym dziewiętnastowiecznym parkiem, wiosną rozkołysanym od słowiczych treli. "Nie ma już tych słowików, co były kiedyś. Ja chodzę po parku, słucham... jakiś pojedynczy zaśpiewa..." - powie Kaja gdy Tadeusz już od dawna będzie grał w niebiańskim przedstawieniu. Im dłużej żyła bez niego, tym silniej wracały wspomnienia. Z pięćdziesięciu lat na scenie Kaja Starzycka-Kubalska (nie lubiła swojego oficjalnego imienia Kazimiera) dwadzieścia sześć spędziła w Kaliszu.

W innej wersji bohaterem głównym spektaklu będzie Tadeusz Kubalski, aktor, reżyser, architekt albo architekt, aktor i reżyser, jeśli brać pod uwagę właściwą kolejność zdarzeń. Do Kalisza pierwszy przyjechał on. Jego Kajeczkę, jak pieszczotliwie nazywał swoją ładniejszą połowę, jeszcze na chwilę zatrzymały sprawy zawodowe w Kielcach. Na szczęście dla urody spektaklu. Pół wieku temu, kiedy auta i samochodowe korki nie były codziennością, nowo mianowany dyrektor teatru po swoją żonę na dworzec wyjechał dorożką. "Tadeusz, konna dorożka... przejazd przez miasto. Teatr- Boże, jaki piękny. Wiele słyszałam o tym mieście, że wspaniale położone, że polska Wenecja, ale teraz zobaczyłam, jakie jest piękne".

Kubalski dostał trzy dary: cierpliwość dobrego nauczyciela, sprawność organizatora i fantazję wizjonera. Każdy z nich potrafił wykorzystać. Miejscem spełniania okazał się Kalisz.

Akt II: Śmierć

Podobno Spotkań by nie było, gdyby nie znajomości dyrektora sięgające czasów obozu jenieckiego w Murnau. Najpierw nie byłoby Kubalskiego - aktora i reżysera. W niemieckim oflagu żołnierz Armii Krajowej spotkał m.in. Leona Schillera. Tutaj, w grupie ponadprzeciętnych osobowości, przedwojenny architekt "zaraził się" teatrem. Początkowa zabawa, później sztuka uprawiana dla zabicia czasu - bo czymś trzeba było się zajmować przez cztery lata niewoli - wypełniła resztę życia. Tuż po wojnie Kubalski został aktorem Miejskich Teatrów Dramatycznych w Warszawie i jednocześnie kontynuował studia reżyserskie. Przygotowywaną na dyplom inscenizację "Kupca weneckiego" zobaczyli dopiero widzowie nad Prosną. Szekspirem nowy dyrektor otworzył swoje kaliskie lata. Szekspir napisał także epilog tej opowieści; Kubalski zmarł w konsekwencji urazu głowy, którego doznał w czasie prób do "Hamleta". Przed śmiercią zdążył wyreżyserować najważniejszy spektakl swojego życia: Kaliskie Spotkania Teatralne.

Akt III: Teatr

Dla miasta teatr pozostawał głównym centrum kulturalnym. Zakończenie sezonu stawało się równoznaczne z dyktatem głuchej ciszy. W uszach nowego kierownictwa jej tępy dźwięk brzmiał co najmniej niepokojąco. Dlatego w lipcu 1960 r. Tadeusz Kubalski zdecydował się zorganizować tygodniowy przegląd sztuk z własnego repertuaru. To był początek. Bo od przeglądu do festiwalu, który dyrektor wolał mianować Spotkaniami, było już niedaleko. Marzono, żeby kaliska scena stała się miejscem prezentacji teatrów szerokiego pasa Polski środkowej (w odróżnieniu od Torunia, gdzie rok wcześniej ruszył Festiwal Polski Północnej i Zachodniej). Z założenia miał to być niezobowiązujący czas Spotkań ze sztuką sceniczną, spotkań widzów i aktorów. W szerokiej formule (jak chcieli inni - w jej braku) wielu krytyków upatrywało słabości kaliskiego festiwalu, ale Kubalski miał swoje priorytety: chciał, żeby ludzie kochali teatr w jego różnorodności. I jeszcze drobiazg - pieniądze. Ministerstwo nie pomogło, pozostało województwo. Na zaledwie półtora miesiąca (!) przed planowaną pierwszą edycją doszło do telefonicznej rozmowy z kierownikiem wydziału kultury, która dzisiaj funkcjonuje jako pyszna anegdota.

,, Witam pan - mówi Kubalski. - Czy zechce mi pan wreszcie przesłać " te " sto tysięcy na Spotkania?

- Jakie sto tysięcy? Sam pan mówisz " spotkania", więc po co panu aż tyle? Jak ludzie się spotykają to gospodarz najwyżej otwiera kredens.

- Wie pan, ja bym nawet otworzył szafę, gdyby wreszcie ktoś zechciał mówić do rzeczy! Więc, dostanę?!

- Czyja mówię, że nie?" Minister pomógł kiedy indziej. Aby skompletować dobry zespół i pozwolić sobie na organizacyjny rozmach, dyrektor postanowił budować dom aktora. Projekt przygotował sam, pozostał drobiazg -pieniądze. Połowę potrzebnej sumy zapewnił minister Wieczorek, były jeniec obozu w Murnau.

Akt III: Spotkania

Kubalski należał do ludzi, których styl działania, łatwość łączenia wątków i wiedza, każą myśleć o renesansowej pogodzie życia. Pewnie tylko dzięki tym cechom charakteru w szarych czasach gomułkowskich udało mu się wyczarować festiwal i teatralny, i ogólnopolski, i poprawny politycznie, mimo programowej różnorodności. Zaczynano zaraz po pierwszym maja, kiedy w mieście wysiały jeszcze dekoracje, i świętowano przez dziesięć kolejnych dni. Do flag, kolorowych żarówek rozwieszonych na kablach od lampy do lampy, kwiatków z dykty dokładano fotosy gwiazd. Prawie jak w Cannes, prawie jak w Międzyzdrojach... Codziennie grano dwa spektakle, z roku na rok rozrastał się program imprez towarzyszących. Festiwalowe przedstawienia gościły w Gołuchowie oraz w większych miastach regionu: Ostrowie, Turku, Koninie. Dyrektor działał z rozmachem. Władze zjednał sobie zgrabnym zabiegiem: włączył w Spotkania zakłady pracy, które aktorów goszczących scen podejmowały bankietami. Artyści nie wyjeżdżali z pustymi rękami. W drogę powrotną zabierali firanki, tiule, dywany, lale - prezenty od kaliskich fabryk. Festiwalowe życie skupiało się w Europejskiej w al. Wolności, restauracji na czas Spotkań otwartej do północy, nieoficjalnie do ostatniego gościa, ostatniego kieliszka, ostatniego zdania zażartych dyskusji. "Trudno zaiste powiedzieć, jakie okoliczności powodowały bujne nad wyraz formy festiwalowej egzystencj - puentował teatrolog Stanisław Kaszyński, myśląc o klimacie i obsłudze poczciwiej Europejskiej. Nawet najpoważniej myślący o sztuce nie zaprzeczą, że to właśnie ucztowanie, kultura renesansowego biesiadowania budowały istotną część kolorytu Spotkań. Wiedzieli o tym kolejni dyrektorzy naszej sceny.

Epilog

I stał się pierwszy cud nad Prosną: widzowie zaczęli szturmować teatralne kasy. "Z okazji festiwalu teatr kaliski zaprezentował swoją publiczność. Wypełnia ona po brzegi dwa razy dziennie kilkusetosobową salę, tłoczyła się przed kasami mimo napisu "Wszystkie bilety wysprzedane", wystawała godzinami przed gmachem teatru w nadziei, że ktoś odstąpi swoją kartę wstępu" - relacjonował Andrzej Wirth.

Kaja Kubalska powtarzała, że jej Tadeusz miał trzy cele: wybudować dom aktora, zrealizować spotkania teatralne, nagle umrzeć. Wrócili właśnie z wakacji nową czerwoną syrenką z jasnym dachem. Następnego dnia poszli na długi spacer do parku. W niedzielę rano spełniło się trzecie życzenie Tadeusza.

Autorzy dziękują Andrzejowi Zmyślonemu za jego opowieść i wspomnienia oraz użyczone materiały. Zamieszczone w tekście cytaty pochodzą z wywiadu z Kazimierą Starzycką-Kubalską przeprowadzoną 27 lutego 1997 r. przez Andrzeja Zmyślonego w Domu Aktora w Kaliszu oraz jubileuszowego wydawnictwa: "Kaliskie Spotkania Teatralne 1961 -1985. Wydarzenia, zjawiska, idee", Kalisz, 1985.

"Kaliskie Spotkania Teatralne 1961 cieszyły się ogromnym zainteresowaniem publiczności. Na ogólną ilość 19 przedstawień na scenie Teatru im. W. Bogusławskiego w Kaliszu i 3 przedstawień w Kole, Koninie i Ostrowie w wykonaniu 10 teatrów, rozprowadzono .13.422 biletów, co stanowi 99 proc. widowni kaliskiej i 100 proc. widowni w terenie " - frekwencja wg. festiwalowego folderu z 1962 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji