Artykuły

Udany eksperyment

Nie wiem czy wszyscy widzowie - byli i przyszli - wystawianej obecnie w "Ognisku Polskim" w Londynie "Zemsty" zdają sobie sprawę z interesującego, a przy tym pełnego głębokiej myśli eksperymentu, jaki wprowadził do przedstawienia reżyser jego, dr Leopold Kielanowski. Otóż w drugim tygodniu przedstawień do programu włożone były kartki: "Dziś rolę Cześnika gra Robert Oleksowicz, a Papkina Andrzej Kamiński". To nie przypadek ani choroba obu grających na premierze aktorów, ani konieczność zastąpienia ich innymi.

To przede wszystkim troska kierownika teatru i reżysera przedstawienia o przyszłość naszej sceny i chęć pokazania, że nie tylko mamy teatr, który może pokusić się o wystawienie "Zemsty" (i jakie!), że nie tylko stać nas na dublowanie ról, ale - co ważniejsze że role te przejmują młodsi koledzy, młodsi i wiekiem i doświadczeniem aktorskim. Są przy tym już na tyle dojrzałymi aktorami, że nie tylko nie wpływa to na obniżenie poziomu przedstawienia, ale czyni je przez tę odmianę jeszcze bardziej interesującym.

Trudno w to uwierzyć, szczególnie tym pesymistom, którzy kraczą, że ze starszym pokoleniem kończy się emigracja, kończy zainteresowanie polską literatura, polskim piśmiennictwem i polskim teatrem. Jeśli są wśród nas młodzi, którzy uczą się polskiego aktorstwa, a więc zawodu, z którego poza własną satysfakcją niewiele mogą oczekiwać, jeśli poświęcają mu się oddając swe serca i nieliczne wolne od zawodowej pracy czy studiów godziny - nie jest źle ani z emigracją, ani z emigracyjnym teatrem.

Wielka to zasługa zarówno dra Kielanowskiego, jak i kierowniczki teatru "Syrena" Reginy Kowalewskiej, że znajdują wśród młodego pokolenia chętnych i utalentowanych młodzieńców i dziewczęta, rozdmuchują w nich tę iskrę zapału i uczucia, uczą aktorstwa, wprowadzają na scenę i doskonalą ich z roku na rok. A gdy ci dojrzeją - przyjdą nowi, dziś jeszcze dzieci, a już w teatrze "Syrena" pokazujący swe aktorskie pazurki.

A teraz wróćmy do "Zemsty" i do nowych wykonawców Cześnika i Papkina. Jakże byli inni od wykonawców tych samych ról, Zięciakiewicza i Chudzyńskiego. Nie jest ważne czy byli lepsi czy gorsi - o ile w ogóle można takie "świadectwa" wystawiać. Najważniejsze, że byli inni, a przy tym oglądającej ich publiczności wydawało się, że nikt inny tych ról nie mógłby zagrać lepiej.

I mnie wydawało się po premierze, że Cześnik to Zięciakiewicz. A jednak jak bardzo Oleksowicz był Cześnikiem! W pierwszej chwili wydawał mi się za młody, za męski. Ale to nie szkodzi. Można było uwierzyć w jego koperczaki do ponętnej Podstoliny i pomyśleć, że kto wie, może wcale nie tylko o te zapisy chodziło? Był przy tym godny i szlachecki, mimo krętactw i pieniactwa wierzyło się w jego męstwo i mimo niezbyt wysokiej etyki można było dojrzeć w nim byłego konfederatę barskiego. Papkin w ujęciu Andrzeja Kamińskiego to trochę oferma, trochę zdeklasowany szlachcic, kłamiący jak z nut zarówno dla doraźnych korzyści, jak i z potrzeby ucieczki w świat fantazji i złudzeń, gdzie jego "ego" lepiej się czuje. To typowy "nieudacznik", ale miękkość jego i jego liryzm zamazują nieco istotę charakteru Papkina i jeszcze wszyscy skłoniliśmy mu zbytnio współczuć. Ale jak pisałam w recenzji z premierowego przedstawienia "Zemsty" - nie było jeszcze takiego Papkina, który by zadowolił wszystkich. Trzeba jeszcze dodać, że w owej zmienionej obsadzie role murarzy zagrali Stanisław Zięciakiewicz i Edward Chudzyński, dając wyśmienite pełne komizmu i charakteru sylwetki .

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji