Artykuły

Nie wiadomo dlaczego

Okazuje się, że "Świętoszek" na naszej, pierwszej, reprezentacyjnej scenie nie był taki najgorszy, jak to w swoim czasie pisałem. Nie widziałem bowiem wtedy "Żołnierza samochwała" Plauta wystawionego obecnie przez ten sam teatr i tego samego reżysera na scenie kameralnej. Teatr Polski istotnie staje się sceną reprezentacyjna - ale reprezentacyjną dla złego smaku i amatorszczyzny. Humor niestety szybko się starzeje. Komedie sprzed stu lat rzadko kiedy nas bawią a cóż dopiero sprzed lat dwu tysięcy. "Żołnierz samochwał" jest cennym zabytkiem literackim, bohater tytułowy wydał w ciągu wieków bardzo liczne potomstwo w literaturze wielu krajów, ale śmiać się dziś z tej komedii bardzo trudno. Zresztą może gdyby znaleźć do tego jakiś klucz inscenizacyjny, zagrać jako stylową farsę czy bodaj jako przeróbkę w duchu operetki Offenbacha, mogłaby być z tego jak zabawa teatralna, choć też nie bardzo wiadomo po co. W każdym razie w Teatrze Kameralnym bez żadnej koncepcji i bez żądnego stylu było to widowisko żałosne. Fikanie kozłów, kopniaki i szturchańce, skoki i najdziksze swawole, bicie w buzie wprost przeciwnie oraz takież pocałunki, przyciężkie pląsy i mało efektowne odsłanianie ud w trykotach i biustów bez trykotów - oto "Żołnierz samogwałt", który budził zażenowanie. Aktorzy na scenie śmiali się, ale ich czasem wśród różnych igraszek łaskotano, widzowie zaś niestety niełaskotani śmiać się nie mogli.

Mężczyźni w tym przedstawieniu starali się grać grubą farsę, kobiety dla odmiany siliły się na jakąś współczesną parodię ale robiły to także bardzo źle. Dekoracje zabarwione były elementarni secesji - nie wiadomo dlaczego, ale w ogóle o wszystkim w tym wypadku można powiedzieć: nie wiadomo dlaczego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji