Artykuły

Kto miał pecha?

"Dama pikowa" w reż. Mariusza Trelińskiego w Operze Narodowej. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.

"Dama pikowa" Piotra Czajkowskiego od lat cieszy się opinią dzieła, z którym wiążą się różne trudno wytłumaczalne wydarzenia. Znam dyrygenta, który za żadne skarby nie położy partytury tej opery na swoim pulpicie. O pechu "Damy pikowej" przekonał się też podczas premiery Paweł Wunder, który nagle podczas I aktu źle się poczuł i miał trudności ze śpiewaniem partii Hermana. Mimo to zdecydował się dośpiewać premierę do końca, za co należą mu się słowa uznania. Tym większego, że budował swoją kreację aktorską bardzo konsekwentnie, wyraziście i bez zbędnych przerysowań, a w kilku miejscach mimo niedyspozycji wokalnej dał popis pięknego śpiewania.

O pechu może też mówić Mariusz Treliński, który podjął się reżyserii, nie mając interesującego pomysłu na inscenizację. Nie tylko nie potrafił naładować swojej wizji scenicznej emocjonalną "elektrycznością", ale też nie nadał jej gęstniejącej z minuty na minutę mrocznej atmosfery. Wielu scenom zabrakło charakterystycznego w tej operze niepokoju i dramatycznego napięcia, a bohaterom psychologicznej prawdy. Najbardziej stało się to widoczne w scenie pierwszego spotkania Hrabiny i Hermana, które przeszło bez większego echa, a powinno elektryzować jednakowo widzów i samych bohaterów i nie pozostawiać złudzeń co do dramatu, jaki stanie się ich udziałem. Na dodatek w wielu miejscach reżyser powielał pomysły znane już z wcześniejszych jego realizacji. I chociaż było kilka interesująco rozwiązanych scen, to jednak wiele ocierało się o banał. Właściwie cała inscenizacja sprowadza się do pokazania rosnącego chorobliwego opętania Hermana wizją trzech szczęśliwych kart, dla zdobycia których gotów jest popełnić każdą zbrodnię. W chwili, kiedy już posiadł tajemnicę, wszystko inne, nawet miłość Lizy, przestaje się liczyć.

Na szczęście był Kazimierz Kord, który znakomicie przygotował orkiestrę Opery Narodowej i zadbał o każdy niuans partytury oraz brzmienia. Prowadził całość szeroką słowiańską frazą z godną podziwu precyzją i pasją, nadając muzyce właściwą intensywność emocjonalną oraz dramatyczny puls. Można powiedzieć, że to znakomita kreacja muzyczna!

W obsadzie poza wspomnianym już Pawłem Wunderem mieliśmy okazję podziwiać sopran Lady Birucow, która była bardziej dramatyczną niż liryczną Lizą. Gdyby Małgorzacie Walewskiej w partii starej wyniosłej Hrabiny udało się nadać głosowi bardziej altowe brzmienie, szczególnie w niskim rejestrze, to jej kreacja byłaby jeszcze piękniejsza. Wspaniały głos i postawę zaprezentował w partii księcia Jeleckiego Artur Ruciński.

Piotr Czajkowski "Dama pikowa". Kierownictwo muzyczne: Kazimierz Kord; reżyseria: Mariusz Treliński; dekoracje: Boris F. Kudlicka; kostiumy Magdalena Tesławska i Paweł Grabarczyk; choreografia: Emil Wesołowski

Premiera w Operze Narodowej 19 grudnia 2004 r.

Na zdjęciu plakat "Damy pikowej" wg projektu Jacka Poremby i Jarosława Mazurka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji