Artykuły

Nasze małe radości - małe smutki. Teatr na Ursynowie

Maria Kwiatkowska (reżyserka), bliska znajoma Agnieszki Osieckiej (poetka), tak kiedyś do poetki powiedziała o jej sztuce "Apetyt na czereśnie", okraszonej muzyką Andrzeja [pisownia oryginalna] Małeckiego: "Byłam na tych piosenkach Małeckiego. Bardzo mi się podobały, ale ta twoja konferansjerka... pożal się Boże..."

To dobry, acz nieprawdziwy żart. Przepisałam go z listu, cytowanego w programie, który A. Osiecka przysłała do twórców Teatru Za Dalekiego. W programie pierwszego spektaklu nowej naszej sceny, nas z Ursynowa, gdzie i niżej podpisana mieszka. Teatr Za Daleki - bez etatów, administracji, pracowni teatralnych, nawet bez dyrekcji (jej rolę spełnia Kolegium Artystyczne, złożone z grupy zapaleńców, którzy mieszkańców stutysięcznej dzielnicy-sypialni postanowili wyciągnąć z domów), działający trzy razy w tygodniu na zasadzie impresariatu - stał się faktem.

Otworzył podwoje 15 grudnia premierą "Apetytu na czereśnie". Przedstawienie lekkie, z piękna muzyką, rozpisane na dwoje aktorów: Olgę Sawicką i Krzysztofa Kolbergera i cztery ręce pianistów Katarzyny Nowakowskiej i Macieja Sawośko bawi publiczność i wykonawców z wdziękiem, przywołując atmosferę lat sześćdziesiątych (sztuka powstała w 1967 r. i obiegła sceny sporej połaci Europy). Jest w niej żart i dużo dobrej poezji, ale dla ursynowskich widzów ma ona urok w stylu retro. Bo któż z nich (średnia wieku nie przekracza tu 35 lat) potrafi do końca zrozumieć opowiedzianą w "Czereśniach" historię męża, który z niedzisiejszą euforią chce wieść życie w maleńkiej miejscowości, na wielkiej budowie, godzi się na lata przemieszkane w baraku z jednym łóżkiem, taboretem i paczką papierosów "Sport"? Któż dziś zresztą pamięta jeszcze "Sporty"? .Tuż raczej łatwiej pojąć postawę żony, która usiłuje się z tej prowincjonalnej sielanki wyrwać.

Ale budowa tu nie najważniejsza. Nie ona w końcu dzieli i godzi tych dwoje, lecz miłość, albo jej brak. I codzienne małe radości, normalne smutki. A to już są także nasze kłopoty. Widzów z Ursynowa, Natolina czy Żoliborza. Dlatego wróżę sztuce powodzenie. Teatrowi też, gdyż z jego repertuarowych planów wynika, że daleki będzie i od eksperymentów i poszukiwań formalnych, bliższy teatrowi prostemu, popularnemu, że da się lubić. Na początek, poza "Czereśniami", wystawiono "Sami ze wszystkimi" Gelmana, potem "Mąż przeznaczenia" Shawa, wreszcie rzecz o Edith Piaf i Marlenie Dietrich i widowisko M. Wojtyszki "Słonimski". Wszystko siłami najlepszych warszawskich aktorów. I to jest- największy atut Teatru Za Dalekiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji