Artykuły

Na pohybel mieszczańskiemu kołtunowi

BARTOSZ SZYDŁOWSKI, reżyser "Moralności pani Dulskiej" w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie, zwierza się przed premierą, czy jest bardziej okrutny niż Gabriela Zapolska.

Znów krzyczycie "na pohybel hipokryzji"?

- Im dłużej krzyczę na pohybel hipokryzji, tym bardziej czuję, że problem dotyczy mnie samego, a nie jest oskarżeniem wobec innych. Nigdy nie wiemy, kiedy to "czarne co tu pełza" - jak pisze w "Moralności..." Gabriela Zapolska - wpełznie do naszego sypialnego pokoju i pozostanie do końca życia. Ja opowiadam o tym, że krakowski kołtun jest tak silny, iż bez większego trudu może zanieczyścić każdy ideał.

Jak to pokażesz na scenie?

- Rezygnuję z intrygi na rzecz opisu jego uwikłania i niemocy. To historia wielkiej porażki życiowej, utraty czegoś, co mogło zmienić życie, otworzyć oczy, dać szczęście, a zostało zatracone. W tym dramacie mamy wyraźne przeciwstawieństwo dwóch światów. Ja tę opozycję jeszcze bardziej podkreślam. Z jednej strony kołtun, który dusi w nas prawdziwe ludzkie odruchy, umiejętność dostrzegania spraw ważnych. Kołtun, który broni iluzji, wygody, samozadowolenia Z drugiej strony siła uczucia ufność - coś bardzo silnego w swojej prostocie. Czy na to można nałożyć siatkę krakowsko-nowohucką? To kwestia indywidualnego odczucia co kogo dusi w naszym mieście i co wydaje mu się wyzwoleniem.

Ile w Twoim spektaklu zostało z pierwowzoru?

- Teatr nie może się opierać na uogólnieniach, bo zaczyna nużyć. W naszej "Moralności..." jest więcej pytań niż puent. To mniej pamflet na sknerstwo i zakłamanie, a bardziej na brak wrażliwości i skrajny artystowski egocentryzm. Wydaje mi się, że jestem trochę bardziej okrutny niż Zapolska. Na pewnym etapie pracy zacząłem iść w kabaretowe przerysowanie, ale nagle pojawił się inny głos, który zaczął dominować. Właśnie to kocham w sztuce. Nieważne są założenia zapowiedzi, ale możliwie najbardziej wiarygodne usłyszenie samego siebie.

W spektaklu zagrają mieszkańcy Nowej Huty. Skąd ten pomysł?

- W toku pracy koncepcja się zmieniła, wybrałem nie widowiskowość, ale prostotę. Dlatego w spektaklu nie występują mieszkańcy, lecz jeden mieszkaniec. Ryszard Słabczyński gra krewnego Hanki. Wnosi na scenę - w kontraście do świata gry, konwencji i przerysowania - zwyczajność i prostotę... Właśnie to zderzenie mówi bardzo wiele i wyjaśnia cały sens naszej interpretacji.

***

Rodzina Dulskich

Na scenę wraca rodzina Dulskich. Reżyser Bartosz Szydłowski sięgnął do tekstu Gabrieli Zapolskiej, która napisała "tragifarsę kołtuńską", by walczyć z drobnomieszczańskimi naleciałościami, filisterską chciwości i obłudą. Główna bohaterka, czyli Aniela Dulska, to krakowska mieszczka, z wszystkimi tego konsekwencjami. Jest chciwa i obłudna, a rodzinne problemy chętnie zamiata pod dywan. Wiedzie zakłamane życie, przymyka oko na romans syna Zbyszka ze służącą Hanką, aby tylko ukochane dziecko nie włóczyło się nocami po lokalach. Problem pojawia się, gdy pokojówka zachodzi w ciążę. Zaczynają karkołomne zabiegi, by ukryć prawdę przed sąsiadami i znów "zacząć żyć po bożemu". Tym razem rodzinna historia skręca w stronę rywalizacji krakowsko-nowohuckiej. Znów mierzyć się ze sobą będą mieszczański porządek z "tym drugim", którego uosobieniem staje się służąca, Hanka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji