Artykuły

Stół jak świat

"Kandyd czyli optymizm" w reż. Pawła Aignera w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Magda Huzarska-Szumiec w Gazecie Krakowskiej.

Na tak zwanych dorosłych scenach często zapomina się, czym tak naprawdę jest teatralna magia. Wśród serwowanych w Krakowie realistycznych obrazków trudno znaleźć przedstawienie, które potrafiłoby zaczarować widza, sprawić, że choć na chwilę stałby się dzieckiem wierzącym w teatralną burzę czy promienie słońca wpadające przez uchylone okno. Groteska, na co dzień zapraszając do siebie dzieci, tym razem swoje czarodziejskie sztuczki postanowiła wypróbować na widzach całkiem już dorosłych. I to się jej udało, a ,Kandyd czyli optymizm" Woltera, w reżyserii Paweła Aignera, okazał się fantastyczną teatralną zabawą, która na dodatek przypomina o rzeczach bardzo istotnych.

Na scenie scenograf Małgorzata Zwolińska ustawiła tylko stół, który w miarę rozwoju akcji stał się całym światem. Za sprawą czarodziejskiej pałeczki reżysera raz był statkiem, który wiózł bohaterów przez oceany, to znowu miejscem egzekucji, by za chwilę zmienić się w stół weselny w przysłowiowym Eldorado. To na nim zasiadali aktorzy, którzy snuli swe niesamowite opowieści, a każda z nich przyprawiona była beczką czarnego humoru, który powodował wybuchy śmiechu na widowni.

Kiedy Izabela Lesner opowiadała o tym, jak została zgwałcona przez bandę Murzynów, a dzikusy wycięły jej kawałek pośladka, trudno było zachować powagę. Podobne salwy śmiechu towarzyszyły scenie, podczas której Kunegunda Olgi Przeklasy-Wójcik spotyka ukochanego Kandyda. Zanim choć na chwilę się połączą, tytułowy bohater musi rozstrzygnąć pewną symetryczną acz niezbyt stosowną sytuację, w której przeciwnikami bohatera są odwiedzający jego narzeczoną ksiądz i żyd. Co ciekawe, aktorzy na co dzień grający z lalkami lub ukryci za maskami, tym razem wystąpili w żywym planie. Dzięki temu okazało się, że zespół Groteski z powodzeniem mógłby konkurować z aktorami dramatycznymi, zaskakując swoimi umiejętnościami widzów, tak jak choćby Andrzej Kopczyk jako Kandyd.

To całe teatralne szaleństwo zostało zgrabnie przeplecione piosenkami oraz ukrytym pod płaszczem komediowych gagów dyskursem filozoficznym, w którym ścierały się poglądy Panglossa (Krzysztof Prystupa), twierdzącego, iż żyjemy w najlepszym ze światów, i pesymisty Marcina (Franciszek Muła), zakładającego zupełnie inną koncepcję naszej egzystencji.

Warto wybrać się na ,Kandyda" i dać uwieść się teatralnej zabawie. Przecież nawet w najpoważniejszych panach w garniturach tkwi wciąż dziecko, które - choć wstydliwie skrywane - czasami chciałoby wybuchnąć bezpretensjonalnym śmiechem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji