Artykuły

Teatr bez kompromisów

- W Jeleniej Górze rozłączono teatr dramatyczny i animacji, powstał nowy podmiot, ogłoszono konkurs na stanowisko dyrektora, ja ten konkurs wygrałem i nałożono na mnie obowiązek zorganizowania nowego teatru. Nie wiem, dlaczego ktokolwiek miałby mieć coś przeciwko tej sytuacji - mówi nowy dyrektor Teatru im. Norwida Bogdan Koca.

Magda Piekarska: Pan już urzęduje?

Bogdan Koca: Tak, właśnie zacząłem.

To trudny początek?

- Nie. Wrażenia mam jak najlepsze. Załatwiam formalności. Spotkałem się z zespołem, porozmawialiśmy. A chciałbym rozmawiać jak najwięcej. Tak, żeby wszyscy w teatrze ode mnie właśnie dowiedzieli się, jakie mam związane z nim plany. Wiem już, jakie są problemy. Muszę zastanowić się nad strukturą organizacyjną. I zacząć stopniowo, bez gwałtownych ruchów wyprowadzać teatr na nowe tory. Byłem kilka razy w życiu w sytuacji, w jakiej znajduje się zespół teatru, i wiem, że oczekiwania są wielkie i wielka jest niepewność. Ja to rozumiem i szanuję.

Objął Pan jeleniogórski teatr w szczególnie trudnej sytuacji.

- Tam jest jeden podstawowy problem i dotyczy on widzów. Nie ma integracji między publicznością a tym, co się dzieje na scenie. Spektakle są grane przy praktycznie pustej widowni. To trzeba przede wszystkim załatwić i zastanowić się, jak odbudować zaufanie widzów i przyciągnąć ich do teatru.

Wydaje mi się jednak, że największym problemem jest nastawienie części zespołu, która opowiedziała się ostro po stronie Wojciecha Klemma, dotychczasowego kierownika artystycznego.

- Ja nie rozumiem, przeciwko czemu się buntują. W Jeleniej Górze rozłączono teatr dramatyczny i animacji, powstał nowy podmiot, ogłoszono konkurs na stanowisko dyrektora, ja ten konkurs wygrałem i nałożono na mnie obowiązek zorganizowania nowego teatru. Nie wiem, dlaczego ktokolwiek miałby mieć coś przeciwko tej sytuacji. Gdyby Wojciech Klemm stanął do konkursu, przegrał i miał z tego powodu jakiś stres, mogłoby stać się to przyczyną niezadowolenia. Ale do tego nie doszło, więc ten problem jest dla mnie niezrozumiały.

Może być niezrozumiały, ale istnieje. A Pan będzie musiał się z nim za chwilę zmierzyć.

- Jestem optymistycznie nastawiony do wszystkiego. Wydaje mi się, że ten problem jest wynikiem takiej polskiej obsesji - zakładamy, że nowe musi być złe. A wszystko ma swoje pozytywne i negatywne aspekty. Nie zaprzeczam temu, co było. Z przeszłości trzeba wyciągać bardzo konkretne wnioski. Jestem za kreacją artystyczną, ale ona może funkcjonować tylko pod warunkiem, że to, co się dzieje na scenie, ogląda widz. Jeśli nie ma publiczności, nie ma teatru, jest sztuka dla sztuki, która niczemu nie służy. I jest to także kwestia odpowiedzialności finansowej, bo teatr istnieje dzięki temu, że ktoś na jego działanie daje pieniądze. Jeśli nawet widz nie chce kupić biletu, to i tak de facto utrzymuje teatr ze swoich podatków.

Czy zatem teatr ma schlebiać gustom publiczności?

- Nie, teatr powinien przymilać się widzom. On jest od tego, żeby widza w mądry sposób prowokować. Nie widzę powodu, żeby farsa czy komedia nie miała być jednocześnie ciekawym dziełem sztuki.

Ale można zabrnąć w ślepy zaułek: skoro jesteśmy na "prowincji", grajmy farsy, wodewile i pozycje z zestawu lektur szkolnych. Tego się właśnie boją aktorzy - do tej pory mieli teatr nowoczesny, teraz nastanie epoka teatru rodem z domu kultury.

- Nigdy, nawet przez moment nie myślałem o Jeleniej Górze jak o prowincji. Jesteśmy w Europie - czy tego chcemy, czy nie. Nie ma granic. Jesteśmy za miedzą z bardzo wyrafinowaną kulturą czeską i niemiecką. Nasza propozycja powinna dorównać im poziomem. Poza tym nie objąłem dyrekcji domu kultury, ale teatru. Muszę ręczyć za warsztat aktorów i jakość spektakli, jakie będą przygotowywać. Muszę stworzyć zespołowi możliwość rozwoju, zetknięcia się z najbardziej wyrafinowanymi formami teatru współczesnego. Jeżeli będziemy mieli komplety widzów na inteligentnej, znakomicie zagranej farsie, łatwiej będzie zachęcić publiczność do innych, bardziej wymagających form. Wychodzę z założenia, że na eksperymenty trzeba sobie zapracować. Klasykę też można interpretować w sposób przystępny dla widza, inteligentny, prowokujący i na najwyższym poziomie artystycznym.

Czy wie Pan, czego może oczekiwać jeleniogórska publiczność?

- Wiem jedno: każda widownia zauważy dobrą sztukę i dobre rzemiosło. Nawet najbardziej radykalna sztuka znajdzie widza, jeśli będzie dobrze zrobiona, jeśli będzie w tym głębszy sens, który wszystkich dotyka. Przyglądam się tej publiczności. Na wnioski jest za wcześnie.

W Jeleniej Górze za kadencji Wojciecha Klemma pojawiały się te same nazwiska reżyserów, co we wrocławskim Teatrze Polskim - reżyserowali tam Monika Strzępka czy Paweł Demirski. Skoro we Wrocławiu ich spektakle znalazły widzów, dlaczego spotkały się z odrzuceniem jeleniogórskiej widowni?

- Każde miasto ma swoją specyfikę. Jeśli narzuca się formułę teatru bez zorientowania się w specyfice środowiska, to nigdy nie będzie działać. Nie sądzę, żeby teatr legnicki, który znakomicie zrozumiał potrzeby swojego miasta i na te potrzeby odpowiada, odnalazł się w Jeleniej Górze czy Wałbrzychu. Teatr im. Cypriana Kamila Norwida, który jest jedyną sceną dramatyczną w mieście, musi mówić głosem pochodzącym stamtąd. Musi stać się własnością ludzi, spośród których się wywodzi. A nie prezentem z zewnątrz. Bo inaczej zawsze będzie wywoływał naturalny odruch niechęci i pytanie, dlaczego ktoś nam ma coś tutaj narzucać, nie pytając, co mamy do powiedzenia. Nie chodzi o to, żebym miał robić historie jeleniogórskie. Można zrobić "Hamleta", z którego mieszkańcy Jeleniej Góry będą dumni, bo stamtąd pochodzi. Wrocław jest wielkim miastem, w którym można sobie pozwolić na działalność artystyczną o wąskim, ściśle określonym profilu. A teatr w Jeleniej Górze musi być różnorodny, powinien odwoływać się do wszystkich warstw społecznych. Ale bez żadnego artystycznego kompromisu.

Od czego Pan zacznie?

- Mam już program działania, ale najpierw muszę opowiedzieć o tym aktorom. Bardzo chętnie i szczegółowo na ten temat porozmawiam, ale dopiero wtedy, kiedy podpiszę umowy z twórcami, z którymi jestem w fazie negocjacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji