Artykuły

Dajmy ludziom piękny świat

- Mówiąc w największym skrócie, Jacek Kaspszyk panuje nad tym wszystkim, co słychać, a ja nad - tym, co widać - MAREK WEISS-GRZESIŃSKI, od niedawna zastępca dyrektora artystycznego Teatru Wielkiego - Opery Narodowej mówi o swojej pracy i planach artystycznych.

Ewa Solińska: - Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Tymczasem Pan, niegdyś główny reżyser Teatru Wielkiego, powrócił niedawno do Opery Narodowej jako zastępca dyrektora artystycznego Jacka Kaspszyka. Po to, aby zaprzeczyć regule?

Marek Weiss-Grzesiński: - Mimo wieloletniej nieobecności w Warszawie nigdy nie zerwałem kontaktu z pierwszą sceną narodową. Wystawiano też moje dawne spektakle. Teraz, pracując w Teatrze Wielkim od września tego roku, znowu poczułem się tutaj jak w domu.

- Jak zatem teraz wygląda podział ról za kulisami najważniejszej sceny operowej Polski?

- Mówiąc w największym skrócie, Jacek Kaspszyk panuje nad tym wszystkim, co słychać, a ja nad tym, co widać. Odciążam Kaspszyka od wielu spraw organizacyjnych, starając się o to, aby mógł przede wszystkim realizować się jako wybitny dyrygent. Teraz ja koordynuję próby, synchronizuję terminy solistów, czuwam nad odbudowywanym od podstaw działem promocji i reklamy. Pracy jest ogromnie dużo.

- Jak Pan widzi miejsce naszej największej opery po wejściu Polski do Unii Europejskiej? Czy możemy zacząć konkurować na równych prawach na przykład z La Scala?

- Jest łatwiej, jeśli chodzi o codzienne międzynarodowe kontakty. Coraz częściej występujemy za granicą, zwłaszcza na prestiżowych festiwalach, co owocuje nowymi lub ponownymi zaproszeniami.

W lutym wyruszamy np. do Hongkongu ze spektaklem "Otello" Verdiego. Jesienią przyszłego roku nasz balet zatańczy w Chinach. "Salome" Richarda Straussa pokażemy w Japonii, a w sierpniu na festiwalu w Hiszpanii. "Ubu Rex" Pendereckiego oraz "Króla Rogera" Szymanowskiego zobaczą już wkrótce widzowie niemieccy podczas dni kultury polskiej. Z wielką satysfakcją informuję również, że nasze zaproszenie do Warszawy przyjęli dwaj najwybitniejsi choreografowie obecnej doby: Jiri Kylian oraz Maurice Bejart. Obaj wystawią u nas swoje spektakle baletowe w przyszłym roku. Stanowisko Jacka Kaspszyka, dotyczące utrzymania najwyższego poziomu spektakli, nie tylko tych premierowych, obowiązuje. Popieram je w całej rozciągłości, zdając sobie sprawę, że wymaga to od nas wszystkich ogromnego, codziennego wysiłku. Poprzeczka została ustawiona przez szefa bardzo wysoko. Znacznie wcześniej, jeszcze przed wejściem Polski do Unii. Tak jednak, mozolnie i bez fajerwerków, za to bardzo skutecznie, buduje się markę naszej opery.

- Konkurencja wśród solistów w walce o operowe partie jest teraz ostrzejsza niż kiedyś?

- Zmieniło się i w tym względzie na lepsze. Przed nową premierą do każdej roli organizujemy przesłuchania i wygrywają je tylko najlepsi. I to niezależnie od tego, czy są etatowymi pracownikami Teatru Wielkiego, czy wokalistami spoza Opery Narodowej. Tym "odrzuconym" mogę tylko przypomnieć starą prawdę, że w sztuce nie ma sprawiedliwych werdyktów. Tych możemy oczekiwać tylko na Sądzie Ostatecznym.

- Czy zamierza Pan powrócić na scenę Teatru Wielkiego jako reżyser?

- Mam za sobą ponad 50 premier operowych, większość najpiękniejszych dzieł realizowałem po kilka razy. Musiałbym otrzymać propozycję wyjątkowej rangi, żeby się znów zmierzyć ze swoim zawodem.

- To może weźmie Pan na warsztat jakieś dzieło współczesne?

- Zamawianie nowych dzieł jest bardzo kosztowne.

- Czy chodzi jedynie o pieniądze, czy raczej o ryzyko utraty publiczności, niezbyt chętnie przyjmującej współczesną sztukę operową?

- Publiczności nie wolno lekceważyć. Kiedyś artysta - reżyser mógł sobie pozwolić na "własny" spektakl. Teraz musi liczyć się z upodobaniami widza, co wcale nie oznacza przypochlebiania się jego gustom. Proponując ludziom wyjście z przytulnego domu, musimy zapewnić im naprawdę dobre przedstawienie. Tylko wówczas przyjdą do nas ponownie i nie będą żałowali wydatku na bilety. Skoro świat dokoła nas jest brzydki, pełen afer i konfliktów, niech chociaż operowe przedstawienie będzie piękne. Dajmy je ludziom. Taką mamy pracę.

- Kompletnie nieudany od strony teatralnej spektakl "Toski" w reżyserii Gianmarii Romagnoli, wystawiony na inaugurację sezonu, raczej nie pomógł w spełnianiu pięknej misji o której Pan mówi.

- Stale poszukujemy nowych, utalentowanych artystów. A poszukiwania niosą za sobą ryzyko artystyczne. Mamy do niego prawo, tak jak każda scena operowa na świecie. Nie jesteśmy wyjątkiem. Z pewnością "Dama Pikowa" w reżyserii Mariusza Trelińskiego ze scenografią Borisa Kudlicki pozwoli widzom zapomnieć o tamtym wydarzeniu...

Planujemy też - na kwiecień 2005 roku - wystawienie "Aidy" Verdiego, po której już teraz, znając reżyserską wizję Sycylijczyka Roberta Lagano, wiele sobie obiecuję. W maju wystawimy słynnego "Spartakusa" do muzyki Chaczaturiana w choreografii Emila Wesołowskiego. Z pewnością zainteresuje także widzów "Tristan i Izolda" Wagnera - na razie jeszcze w wersji koncertowej, ale w efektownej oprawie plastycznej. "Tristana" pod dyrekcją Jacka Kaspszyka zaprezentujemy na koniec sezonu, w czerwcu przyszłego roku z nadzieją, że przekształcimy go kiedyś w pełny spektakl.

Chciałbym również doprowadzić do premiery na scenie Opery Narodowej nowego dzieła Zygmunta Krauzego do libretta Grzegorza Jarzyny wg Gombrowicza. Chodzi o "Iwonę", której prawykonanie koncertowe odbyło się niedawno w Paryżu. Mam nadzieję, że uda mi się namówić Grzegorza Jarzynę do wyreżyserowania tego spektaklu.

- Dziękuję za rozmowę.

Marek Weiss-Grzesiński [na zdjęciu] - zastępca dyrektora artystycznego teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie, wybitny reżyser operowy, twórca sławnych spektakli: "Turandot", "Raj utracony", "Woyzeck", "Borys Godunow", "Aida", "Traviata", "Nabucco", "Salome" i wielu innych. W latach 1994-2000 był dyrektorem artystycznym Teatru Wielkiego w Poznaniu. Ma na swoim koncie wiele realizacji na scenach zagranicznych, m.in. w Stanach Zjednoczonych i Japonii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji