Artykuły

Wigilijna śpiewogra

"Kolęda-Ulica- suplement 2004" w reż. Tomasza Szymańskiego w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie. Oglądał Błażej Kusztelski z Gazety Poznańskiej

Kolędujcie do Gniezna! Bo pełnospektaklowa ,,Kolęda-ulica" (poszerzona wersja) w teatrze im. Fredry ze wszech miar udanie nawiązuje do słynnej ,,Kolędy-nocki" m- usicalu Brylla i Trzcińskiego z 1980 roku. Wtedy śpiewano m.in. "Kołysankę osiedla", "Psalm jadących do pracy" czy "Psalm stojących w kolejce", dziś w przedstawieniu Andrzeja Malickiego (słowa) i Mariusza Matuszewskiego (muzyka) śpiewa się "A to Polska właśnie" czy o brzemiennej Marii z trojgiem dzieci, a kolejka (choć bieda pozostała) stoi co najwyżej do bankomatu.

Bo "Kolęda-ulica", zgodnie z tytułem, wpisuje się w naszą codzienność, w to, co za oknem, a jednocześnie w to, co w nas, w naszych duszach, sercach i poczynaniach. Wpisuje się w tradycję szopek łączących tematykę bożonarodzeniową, mistyczno-refleksyjną ze współczesną problematyką. Jest to zatem bardzo świecka "Kolęda" dzięki pochyleniu nad ludzkim losem, ale i bardzo chrześcijańska z ducha.

To, co najbardziej wzrusza w tekstach Malickiego, to jego nieobojętność na krzywdę, na "nie taki ten byt" (jak śpiewali ongiś Starsi Panowie). Malicki łączy umiejętnie gorycz i wrażliwość społeczną ze wzruszeniem i nostalgią, sarkazm i satyrę z tkliwością i wybaczaniem. Wtóruje mu kompozytor, podkreślając trafnie klimaty i charakter scen-piosenek. A przy tym umiejętnie potęgując wzruszenie.

Nie ma wprawdzie w "Kolędzie-ulicy" adoracji Dzieciątka, ale przecież są piękne aluzje do Marii i aniołów. Są też aluzje do "Wesela", "Dziadów", "Nie-Boskiej" i do Szekspira. Jest refleksja nad tym, jacy jesteśmy, jak postępujemy, co nas łączy, czym się w życiu kierujemy, w jak różny sposób traktujemy tradycję wigilijną. Jest bieda i pycha płynąca z luksusu, jest samotność i starość, jest egoizm i obojętność, jest powierzchowność świętowania. "Kolęda - ulica" rozpostarta została bowiem między przepiękną kołysanką ubogiej matki a doskonale satyrycznym, zjadliwym obrazem wigilijnego rautu VIP-ów, między kolejką, w której stojący łączą się z bliskimi... za pomocą komórek (w której jednak "brak zasięgu serc komórek"), a kolędnikami, którzy na zdrowy chłopski rozum przaśnie komentują polską rzeczywistość.

Oczywiście można by się czepiać różnych detali, ale nie sposób zaprzeczyć, że reżyser Tomasz Szymański zrealizował widowisko z dużą kulturą, oszczędnymi, acz wyrazistymi środkami. Stworzył rodzaj śpiewogry, bliskiej przecież konwencji musicalowej, nie gubiąc misteryjnej tkanki całości. Na słowa uznania zasłużył cały ponad 20-osobowy zespół aktorski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji