Aktorzy prowincjonalni 2
Agnieszka Holland w filmie "Aktorzy prowincjonalni" z 1978 roku dała przenikliwy obraz systemu realnego socjalizmu opartego na zakłamaniu i manipulacji. Gdyby reżyserka była w tych dniach w Jeleniej Górze, mogłaby nakręcić ciąg dalszy. Wystarczyłoby ustawić kamerę przed miejscowym teatrem 27 marca, w Międzynarodowy Dzień Teatru - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Agnieszka Holland w filmie "Aktorzy prowincjonalni" z 1978 roku dała przenikliwy obraz systemu realnego socjalizmu opartego na zakłamaniu i manipulacji. Pokazała ambitnego aktora z prowincjonalnego teatru, który za Wyspiańskim marzy o wielkiej sztuce. Chce mówić ze sceny o współczesnej Polsce, robić wreszcie coś, co zależy od niego. Odbija się jednak od muru obojętności i niezrozumienia.
Gdyby reżyserka była w tych dniach w Jeleniej Górze, mogłaby nakręcić ciąg dalszy. Wystarczyłoby ustawić kamerę przed miejscowym teatrem 27 marca, w Międzynarodowy Dzień Teatru.
Scena pierwsza, plac przed Teatrem, dzień. Za chwilę ma się rozpocząć gala, na której wręczane będą nagrody marszałka województwa dolnośląskiego. Przed wejściem stoi grupa aktorów w kostiumach teatralnych. Obok nich oparta o ścianę trumna, na której tytuły przedstawień: "Klątwa", "Śmierć człowieka wiewiórki", "Elektra", "Intryga i miłość". Wiolonczelistka gra tango "Ostatnia niedziela". To protest przeciwko usunięciu dyrektora artystycznego Wojciecha Klemma, którego miejscowe władze zmusiły niedawno do odejścia. Notable i artyści śpieszący na galę mijają protestujących. Większość udaje, że ich nie widzi. Niektórzy zatrzymują się i zapalają podane przez aktorów znicze.
Scena druga, foyer Teatru. Uczestnicy pikiety rozrzucają afisze i ulotki z przedstawień. Do foyer wchodzą dwaj rośli pracownicy techniczni i zbierają druki. Ich pracą kieruje Dyrektor Naczelny.
Dyrektor: - Takich rzeczy u mnie w teatrze nie będzie.
W foyer pojawia się patrol policji.
Scena trzecia, sala Teatru. Na scenie trwa uroczystość rozdania nagród. Na widowni zajętych jest tylko kilka rzędów, reszta świeci pustkami. Do środka usiłuje wejść jedna z aktorek biorących udział w proteście. Drogę tarasuje Mężczyzna.
Mężczyzna: - Zaproszenie?
Aktorka: - Nie mam.
Mężczyzna: - Tylko za zaproszeniami.
Scena czwarta, sala Teatru, później tego samego dnia. Trwa uroczystość. Aktor odczytuje orędzie Ludwika Flaszena na Międzynarodowy Dzień Teatru: "W naszych czasach mówi się o kryzysie teatru. Że ta odwieczna sztuka stanęła na niebezpiecznym zakręcie, że film i telewizja ją wyręczają. Niewątpliwie to prawda. Frekwencja w teatrach spadła, prestiż teatru również. Film i telewizja wyręczają teatr, lecz - jak sądzę - teatr określonego rodzaju. Teatru w ogóle - wyręczyć nie zdołają. Historia uczy optymizmu. Rzym nie przetrwał najazdu barbarzyńców - ale sztuka rzymskiego mimu przetrwała i przyczyniła się do odrodzenia teatru w średniowieczu. Przetrzymał teatr Attylę. Czy przetrzyma i cudowności ekranu? Dobre znaki się pojawiają. Po okresie fascynacji ekranem widownie w teatrach wypełniają się na nowo, człowiek powraca chyłkiem do teatru. Widocznie ekran nie zastąpi mu rozkoszy zbiorowej ekscytacji".
Słabe oklaski.
Uroczystość przerywa wejście na scenę Młodej Dziewczyny, która odczytuje apel w obronie teatru.
Dziewczyna: - W imieniu młodych widzów jeleniogórskiego teatru chcemy zaprotestować przeciw odwołaniu dyrektora Klemma. Władze nie potrafią docenić faktu, że Teatr Norwida w ostatnich sezonach rozsławił miasto. Odbierając Jeleniej Górze dobry teatr, politycy odbierają sobie samym głosy młodych wyborców.
Scena piąta, kabina elektroakustyka. Z głośnika słychać przemówienie Dziewczyny. Do kabiny wpada Dyrektor Naczelny.
Dyrektor: - Wyłącz to.
Elektroakustyk wyłącza nagłośnienie, w głośnikach zapada cisza.
Scena szósta, scena Teatru. Wchodzi Prezydent Jeleniej Góry. Za nim asystenci wnoszą ogromne pudło owinięte różową wstążką z kokardą.
Prezydent: - Chciałbym zespołowi teatru jeleniogórskiego wręczyć prezent z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru. Z życzeniami powodzenia na nowej drodze artystycznej.
Asystenci zdejmują kokardę i otwierają pudło. Oczom publiczności ukazuje się wielki plazmowy telewizor.
Scena siódma, mieszkanie, wieczór. Dyrektor Klemm kończy pakować walizkę, na wierzch wrzuca plik ulotek i afiszy. Zamyka walizkę, otwiera drzwi, gasi światło, wychodzi. Napisy końcowe.
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i sytuacji jest zamierzone i nieprzypadkowe.