Artykuły

Teatr bez Wydalania

"Wyrzeczenie" w reż. Jarosława Tochowicza w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Anna Szczygieł w portalu KULTURAtka.

Chcę, żeby moje życie miało znaczenie - powiedział i spojrzał na Pralkę. Na Lodówkę. Na Nowy Telewizor. Siedział na nowohuckiej scenie i wyrzucał z siebie potoki słów. Obok niego siedziała, wpatrzona w przestrzeń kobieta - żona i wyrzucała z siebie potoki słów. Mowa była o wyborach, przedkładaniu Empiku nad (e)pikura, zatracaniu wartości, wybieraniu Konsumpcjonizmu i Pożeractwa Masowego miast zasad moralnych. Temat aktualny i czytelny, przejrzały trochę i przegadany, trochę zdezaktualizowany przez kryzys, ale znany i wciąż chwytliwy. Sam temat może i ważny, ale w Łaźni Nowej nie krzyczano od razu z ambony o wartościach i metafizycznych zasadach. Zabrzmiał gong, spektakl się zaczął i dała się słyszeć jedynie przejmująca cisza.

W milczeniu zakłócanym tylko przytłumionymi odgłosami nowohuckiego osiedla, para aktorów zaczęła swoje monologi. Wyrzucane pospiesznie, jakby w obawie, że słowa się zgubią i nie nadążą, by opisać tę jeszcze niewypowiedzianą historię. Teatr monologów. Monologów, które miały być dialogiem dwojga ludzi, którzy kiedyś jeździli razem kabrioletem i patrzyli sobie w oczy, a teraz formułowali trafiające w próżnię zdania, które winny być rozmową, a były jakimś tęsknym nawoływaniem pełnym rozpaczy i samotności.

"Dwoje ludzi, którzy zatracili się w pogoni za Pieniądzem, porzucając swoje ideały", tak łopatologicznie można opisać "Wyrzeczenie". Porzuciwszy jednak łopaty i narzędzia upraszczające, to był przede wszystkim popis dwójki aktorów, którzy potrafili zaczarować nowohucką przestrzeń i zamienić ją w magiczne miejsce, gdzie o prawdziwości teatru nie świadczą makiety, wynaturzonych rozmiarów scenografia i sztuczne Telewizory, ale dwoje ludzi siedzących na drewnianych krzesłach. Ludzi, którzy skupili się na słowach. Słowach kreujących teatr na pustej scenie: bez kotar, kurtyn, światełek i tańczących klaunów.

Piękne i tragiczne wyrzekanie się. Deptanie wartości. Wybieranie Fizjologii zamiast filozofii. Wydalanie miast myślenia. O tym w Łaźni mówiono, a każde słowo wypowiadano z niepokojącą pewnością. Prosty plot, a wykonanie z innej bajki. Radość przede wszystkim i nadzieja. Radość z tego, że teatr wraca na swoje miejsce, gdzie człowiek patrzył w oczy człowiekowi i hipnotyzował słowem, nie taszcząc za sobą kartonowych pudeł z rupieciarni teatralnej. Nadzieja na to, że coraz więcej będzie nas - poszukujących prawdy, która nie płynie z przytupów i rozrzuconego na scenie Confetti, ale z ust szczupłego mężczyzny, absolwenta filozofii, którzy stoi na ciemnej scenie i patrząc nam w oczy kreuje światy, o których istnieniu być może nie mieliśmy pojęcia, a których historie coraz częściej przekrzykiwane są przez Barbarzyńskie Okołoteatralne Naleciałości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji