Artykuły

Coś dla oka, nie dla ucha

"Mały Książę" w reż. Piotra Szczerskiego w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Monika Rosmanowska w Gazecie Wyborczej - Kielce.

Z "Małego Księcia" Piotr Szczerski wydobył to, co w tekście najlepsze - piękną poetycką opowieść. Przedstawił ją z pomysłem, wplatając piosenki z muzyką Seweryna Krajewskiego. Tylko że zamysł się nie sprawdził. Piosenki zabiły spektakl.

"Mały Książę" w reżyserii Piotra Szczerskiego to przede wszystkim piękna historia. Osnuta woalem sentymentu i tęsknoty za cząstką dziecka stłamszoną przez dorosłość. Dedykowana tym dorosłym, którzy pamiętają, że kiedyś byli dziećmi i mają w sobie duszę dziecka. Przypominająca, że mamy prawo być niepoważnymi, że na pozór błahe sprawy mogą być stokroć ważniejsze od problemów wagi ciężkiej. Mówiąca o tym, że władza, sława i praca nie czynią nas szczęśliwymi, a wręcz przeciwnie: odciągając od tego, co w życiu naprawdę ważne, czynią samotnymi. "Mały Książę" to wreszcie opowieść o przyjaźni i dorastaniu do miłości, do tego, by być odpowiedzialnym za drugiego człowieka.

Piotr Szczerski historię "Małego Księcia" opowiada, budując baśniowe sceny. Odrzuca przy tym realizm i chętnie sięga po poetykę snu. Rezygnuje z dosłowności i za sprawą oszczędnej scenografii autorstwa Marcina Chlandy angażuje wyobraźnię widza.

Reżyser bawi się tempem. Z początku długie rozmowy Małego Księcia z Pilotem przetyka dynamicznymi, zmieniającymi się jak w kalejdoskopie scenami z wędrówki bohatera po planetach, by w zakończeniu znów zwolnić i pozwolić, aby refleksyjne rozmowy Małego Księcia z Lisem i Pilotem trwały.

Zaskoczeniem może być obsada głównego bohatera - w rolę Małego Księcia z powodzeniem wciela się Ewelina Gronowska. W jej wyglądzie i grze bez trudu można odnaleźć dziecko.

Co więc jest nie tak? Piotr Szczerski po tekst "Małego Księcia" sięgnął, bo dostał piosenki autorstwa Renaty Głasek-Kęski z muzyką Seweryna Krajewskiego. Wplótł je w główną narrację, przez co pewnych zjawisk są uzupełnieniem, pewne tłumaczą. Problem w tym, że taki zabieg można z powodzeniem stosować w teatrze, gdy ma się aktorów, którzy śpiewają. Gdy są to głosy, których przyjemnie się słucha, które nie męczą, zmuszając widza do bezustannych obaw, czy aktor w kolejną nutę trafi, czy też nie. A Piotr Szczerski - poza Marzeną Ciułą - takich aktorów nie ma. Mimo starań zawodowcy w piosenkach wypadają jak amatorzy, co ani im, ani spektaklowi chwały nie przynosi. Aktorom nie pomagają też teksty piosenek, chwilami naiwne i bardziej pasujące do spektaklu dla dzieci niż dla dorosłych.

"Małego Księcia" w teatrze Żeromskiego warto zobaczyć, by choć przez niespełna dwie godziny spróbować na powrót odnaleźć w sobie dziecko. Zanurzyć się w tej baśniowości i wrażliwości. A piosenki? No cóż, widz w tym miejscu powinien przymknąć... ucho.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji