Artykuły

W rytmie tanga

"Tango" Mrożka to już legenda. Obrosłe interpretacjami jak worek, może uchodzić za dramat rodzinny, polityczny, społeczny, a nawet dramat o sztuce. Skoro wszystko w rodzinie Stomila jest dozwolone, niemożliwy okazuje się bunt. Mrożek ukazuje sytuację awangardy niemożliwej (wszystko jedno, czy chodzi o awangardę artystyczną czy polityczną): już nic nie jest możliwe, ponieważ wszystko jest możliwe". Autor, aby nie ugrzęznąć w ruchomych piaskach stagnacji, poszukuje ratunku w formach konserwatywnych. Zaprowadza ład i porządek. Tak więc Mrożek opowiada o powikłanych ścieżkach wolności, jego diagnoza sprawdzała się już nieraz pod różnymi szerokościami i długościami geograficznymi. Wszędzie może znaleźć się jakiś Artur, który próbuje "lepiej" urządzić ten świat, choćby na siłę, i jakiś Edek, który gotów jest przejąć władzę, zrazu potulnie chowając się za jego plecami. "Tango" jest więc przestrogą przed ideologami, którzy obiecują stworzyć nowy, wspaniały świat.

Jak to brzmi dzisiaj? Spektakl sprzed kilku lat, będący przebojem warszawskiego Teatru Współczesnego, nie nie utracił ze swej drapieżności. Odsłania dramat bezradnej inteligencji, poszukującej jakiejś idei zdolnej uporządkować chaos świata i padającej w rezultacie ofiarą tych, którzy nigdy nie mają wątpliwości. Mrożek podstawia nam przed oczy lustro naszych niepokojów, a Englert robi z tego świetny użytek oddając głos aktorom dramatu. Wszyscy grają jak z nut (świetnie role Marty Lipińskiej, Zbigniewa Zapasiewicza, Krzysztofa Kowalewskiego), ale dla mnie największym zaskoczeniem była rola kuzynki Ali, która dzięki Ewie Gawryluk nieoczekiwanie także pokazała pazurki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji