Artykuły

Alexis tutaj nie zamieszka

Scena Prezentacje w Warszawie: Noel Coward - "Życie prywatne", przekład: Małgorzata Semil, reżyseria: Romuald Szejd, scenografia: Marcin Stajewski. Premiera w styczniu.

Sztuka Noela Cowarda "Życie prywatne" nie należy do arcydzieł dramaturgii. Jest zgrabnym scenariuszem scenicznym, chętnie wykorzystywanym na świecie do organizowania wydarzeń towarzysko-artystycznych. Tak też jest odbierana przez publiczność.

Coward był nie tylko autorem, reżyserem, aktorem - uchodził za wspaniałego mistrza ceremonii, gawędziarza, duszę towarzystwa. Bywało, że po prostu... zapowiadał występ Marleny Dietrich. Robił to tak inteligentnie i oryginalnie, iż owe zapowiedzi pozostawiono na płytach z jej piosenkami.

"Życie prywatne" niegdyś uzyskało sławę dzięki kreacji Elizabeth Taylor. Rok temu sensacją londyńskiego West Endu okazała się inscenizacja z Joan Collins w roli głównej. Podczas popremierowego bankietu w Hotelu Waldorff aktorka oświadczyła, iż ostatecznie zrezygnowała z roli Alexis w "Dynastii" i postanowiła przypomnieć, że może grać także inne postacie.

Tego dnia, gdy miałem zobaczyć warszawską realizację "Życia prywatnego", telewizja CNN doniosła, że odbyła się właśnie premiera tej sztuki na 8roadway'u, znowu z udziałem niezmordowanej Joan Collins, która znowu odniosła sukces.

Na scenie Prezentacje powstało przedstawienie sprawne, ale bardzo odległe od sformułowania "wydarzenie", w jakimkolwiek sensie. Ani towarzyskim, ani artystycznym. Ot, aktorskie bawidełko z jedną rolą błyskotliwą i trzema poprawnymi.

"Życie prywatne" to rozwinięcie przysłowia "kto się czubi, ten się lubi" z odniesieniem do tematyki małżeńskiej. Oto Amanda i Elyot postanowili zakończyć ich burzliwy związek rozwodem. Każde z nich znalazło nowego partnera i teraz zamierzają spędzić drugi miodowy miesiąc. Nie obędzie się jednak bez komplikacji. Kłopot z warszawskimi odtwórcami tych postaci polega na tym, że sprawiają wrażenie zbyt młodych i niewinnych; trudno u nich rozpoznać biegłość w małżeńskiej psychodramie. Nie wierzę też, że błyskotliwe, ale ostre i perwersyjne dialogi sprawiają im przyjemność.

Dotyczy to przede wszystkim Artura Żmijewskiego i Joanny Kurowskiej. Nieco pewniejsza w tej grze jest bez wątpienia Joanna Szczepkowska, ale daleko jej do niezapomnianego wyrazu wyuzdanej rozkoszy męczenia partnera, jaki maluje się zawsze na twarzy Joan Collins.

Mimo to polska wersja "Życia prywatnego" Cowarda warta jest zobaczenia. Najlepiej ogląda się ją w towarzystwie życiowej partnerki, bo wtedy przyjemność sprawia nie tylko tekst sztuki, ale i reakcja współtowarzyszki.

Potem warto wybrać się na kolację z szampanem, by wyjaśnić sobie ewentualne zawiłości. W razie niepowodzenia całej eskapady można zaś pocieszyć się tym, co powiedziała Joan Collins po broadwayowskiej premierze: "świetnie mi się żyje bez męża; wyszłabym za mąż tylko wtedy, gdybym chciała mieć dzieci...".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji