Pieśń ujdzie cało?
Widzę, że to tylko Edek - pisze w cotygodniowym felietonie specjalnie dla e-teatru Paweł Sztarbowski
Jak wieść gminna, owa arka przymierza, niesie, w konkursie na dyrektora Teatru Jeleniogórskiego wyznaczono kandydatom niebłahe zadanie. Zdaje się, że po konsultacjach z miejscowym kuratorium oświaty, radni obmyślili, by kandydaci w ramach pracy domowej napisali wypracowanie. Temat wcale nie dowolny, nie jest to też analiza i interpretacja wiersza, ani odwieczne wypracowaniowe tematy, w stylu: "Wokulski: romantyk czy pozytywista", bądź "Rola poezji w życiu narodu", które by można z pierwszego lepszego bryka odpisać, albo po kolegach z liceum podzwonić, czy w starych zeszytach nie zachowali jakiegoś gotowca. Kandydatom zadano temat iście uniwersytecki. Ich wypracowanie ma dotyczyć historii Teatru im. Norwida. Ma więc być skarbnicą wiedzy, ową arką przymierza między dawnymi i młodszymi laty. I oczywiście stać na straży jeleniogórskiego pamiątek teatrum.
Idea szczytna, można by pewnie ją wpisać w jakiś program ochrony dziedzictwa narodowego. Dwie sprawy mnie tylko niepokoją. Co w tym wypracowaniu kandydaci napiszą o ostatnich dwóch latach działalności teatru, czyli dyrekcji Wojtka Klemma? Pomijając nawet kwestie, czy Klemm to romantyk, czy pozytywista, udało mu się wyciągnąć zapomniany przez wszystkich teatr z artystycznej zapaści, ściągnąć tam czołowych artystów i uczynić jednym z najważniejszych ośrodków kulturalnych w Polsce. I co na to kandydaci? Oddając poprzednikowi sprawiedliwość narażą się wszak na gromy radnych, którzy Klemma chcą się za wszelką cenę pozbyć, nie wspominając o nim wcale - wzbudzą zaś niezdrowe podejrzenia. Straszny galimatias może się z takiej rozprawki zrobić. Poza tym radnych należy uwrażliwić, że wypracowania to jednak niebezpieczna sprawa. A nuż mama w domu napisze! Albo, co gorsza, taki kandydat znajdzie na wiacie przystanku ogłoszenie o szybkich wypracowaniach w konkurencyjnych cenach, z dopiskiem: "Jeżeli brakuje ci czasu lub potrzebujesz dobrej oceny". To taki kandydat bez trudu dwie dychy zainwestuje, by jego historia teatru jeleniogórskiego była najpiękniejsza, by wręcz łzy szacownej komisji wyciskała z oczodołów.
Może więc jednak wysoka komisja powinna zadanie zmienić? Proponuję uderzyć w oczekiwania bardziej performatywne i miast wypracowania, o wyreżyserowanie jakiejś drobnej scenki poprosić. Temat oczywiście niezmienny - "Teatr na straży pamiątek". Można by nawet pójść śmielej w zamiarach i nie błahe scenki, a całą akademię przed dostojną komisją zorganizować. Taki egzamin sprawdzałby od razu predyspozycje teatralne. Byłby świadectwem upodobań kandydata, czy aby (broń Boże!) nie ma upodobań do ekskrementów i nie posługuje się środkami właściwymi dla panów spod budki z piwem, o co oskarżano poprzedniego dyrektora. Akademia musiałaby się cechować inscenizacyjną prostotą. Taki komisyjny teatr ubogi. Składałby się na nią oczywiście program łączony: podkład muzyczny naturalnie z "Roty", a pod nim płyną podniosłe frazy "Pieśni Wajdeloty", żeby było jasne, że z tej pieśni wstanie mściciel radcowskich kości. Zaiste, pieśń by to była tak dzika i twarda jak hałas rogów i oręża szczęki! A gdybyż tak jeszcze poprosić kogo, by w rytmie tym samym, gdy padnie przodownika komisji komenda: "Śpiewaj, stary wieszczu!", ktoś nagle zerwał się i łkając począł recytować ustępy orędzia radnego Jerzego Lenarda z PO skierowanego do aktorów jeleniogórskich. Ze szczególnym naciskiem na fragment niezwykłej urody literackiej: "Szkoda, że w tym amoku samouwielbienia zapomnieliście o nas - mieszkańcach Jeleniej Góry. Teatr nie jest Wasz. Jeżeli chcecie tworzyć swoje wizje z wymiocinami, ekskrementami i wulgaryzmami, to róbcie je, proszę, gdzie indziej i za własne pieniądze. My mieszkańcy, finansując teatr niemal w całości, mamy chyba prawo do sztuki niekoniecznie takiej, jaką prezentujecie". I w tym momencie po sali mogłyby zostać rozsypane płatki kwiecia, a w niebo ruszyłyby dwa gołębie. Gdyby jeszcze taki kandydat chciał się popisać, że nieobce są mu nowoczesne technologie i ma w sobie iskry młodego zapału, mógłby na ścianach wyświetlać komentarze z forum miejscowego tabloidu, aby pokazać, że nie tylko historia, ale i współczesność jeleniogórskiego teatru nie są mu obce.
Jak program ów performatywny mógłby się kończyć? Proponuję dwa warianty: jeden publicystyczny, a drugi symboliczny. Pierwszy wymagałby od kandydata wygłoszenia finałowej frazy: "A poza tym uważam, że Klemm powinien odejść!" Ale wiadomo, że publicystyka w teatrze jest źle widziana, więc raczej ten finał odradzam. Zapewne większe wrażenie zrobiłby wariant symboliczny, w którym kandydat ruszałby z radnymi w tango. Oczywiście, "La Cumparsita"!
No właśnie, bo kiedy przyglądam się temu, co politycy próbują ugrać wokół Teatru Jeleniogórskiego, kiedy czytam wypowiedzi radnych Lenarda i Wiklika i kiedy jeszcze docierają echa nagonki urządzanej na Klemma przez część środowiska teatralnego, to aż skóra cierpnie na myśl, jacy ludzie mają wpływ na teatr. Ale widzę, że to tylko Edek.