Artykuły

Apetyt na życie

- Apetyt na życie, na prawdziwe życie, jest tym, co podoba mi się w "Mieście". Griszkowiec nie opowiada o wielkomiejskich traumach, neurozach i innych chorobach współczesności. Nie musi. Tutaj największym wyzwaniem staje się podróżowanie w głąb siebie - mówi reżyser ARTUR URBAŃSKI przed premierą "Miasta" w Teatrze Ateneum w Warszawie.

Jutro w Ateneum premiera sztuki Jewgienija Griszkowca "Miasto".

Artur Urbański (rocznik 1965) znów reżyseruje w teatrze. Autor wielokrotnie nagradzanego filmu " Bellissima", twórca wystawianych w TR Warszawa spektakli "Obróbka" oraz "Howie i Rookie Lee", teraz przygotował na scenie Ateneum sztukę "Miasto" na podstawie tekstu rosyjskiego dramaturga Jewgienija Griszkowca. W obsadzie: Katarzyna Herman, Przemysław Bluszcz, Wojciech Brzeziński, Arkadiusz Nader i Marian Opania. Premiera w sobotę. O spektaklu rozmawiamy dziś z jego reżyserem.

BARBARA BARDADYN: Co urzekło pana w tekście Griszkowca?

ARTUR URBAŃSKI: Podoba mi się jego podejście do życia. W jednym z wywiadów Griszkowiec powiedział: "Moje sztuki mówią o umiejętności życia, o najprostszych, elementarnych doświadczeniach i wartościach, które nas łączą. Nowi brutaliści angielscy mówią np. o niezdolności do życia i zachowują się konsekwentnie Sarah Kane się powiesiła, Mark Ravenhill umiera na AIDS. A mi chce się żyć". Ten apetyt na życie, na prawdziwe życie, jest tym, co podoba mi się w "Mieście". Griszkowiec nie opowiada o wielkomiejskich traumach, neurozach i innych chorobach współczesności. Nie musi. Tutaj największym wyzwaniem staje się podróżowanie w głąb siebie.

Jak wygląda ta podróż?

- Bohater Griszkowca nieustannie zadaje sobie pytanie: jak żyć i być szczęśliwym naprawdę? To nie jest łatwe pytanie. Do takiego pytania trzeba dorosnąć, trzeba też być gotowym na wszystkie zmiany, które może ono ze sobą przynieść. Z drugiej strony takie "zwiedzanie siebie" to doświadczenie niezwykle intymne, a zatem może wydawać się nieatrakcyjne. A jednak Jewgienij Griszkowiec ma odwagę napisać o tym dramat i robi to w sposób genialny. Pisze pełnym ciepłej ironii, żywym językiem, kolekcjonując w tekście codzienne rytuały, drobnostki, mało istotne chwile, pomiędzy którymi przemyca filozoficzne pytania.

Jak traktuje pan tytułowe Miasto?

- Nie traktuję go dosłownie. Główny bohater chce uciec z Miasta i - co podkreśla - nieważne jest "dokąd" odejdzie, ale "skąd". Miastodo tej pory stanowiło nienaruszalną fasadę jego istnienia. To przestrzeń, w której jest zakorzeniony, w której stworzył więzi z innymi ludźmi, z rodzicami, z żoną. To jego osobiste więzienie. To miejsce, które jest mapą jego samego - takiego, jakim był dotychczas.

Obok reżyserii jest pan także autorem scenografii. Jaka ona będzie?

- Zależy mi na chłodnej, sterylnej i precyzyjnie zaplanowanej przestrzeni. Ale tak jak i cała opowieść zaczyna się od pewnego pęknięcia, tak i w scenografii wyraźnie pojawia się rysa, która burzy pozorny porządek. Szczelina to niezwykle nośny i mocny element znaczeniowy. Gdzie jest pęknięcie tam rozpoczyna się dyskurs, dialog. Tam rozpoczyna się prawdziwa rozmowa.

Teatr Ateneum, ul. Jaracza 2, sobota, godz. 19, bilety 50 zł

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji