Artykuły

Poranek kuglarza

111. Krakowski Salon Poezji. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Poskim.

Gdy dni dogłębnego kielicha brały go w swe bezlitosne posiadanie - a dni te długie były, bardzo długie, prawie bez końca - Konstanty Ildefons Gałczyński wielbił wstępować do przygodnego biura podróży, by zamówić - kufel piwa. Obsługa niechybnie dębiała. No bo jakże to tak? I co to ma być? Ten istny karzeł, piegowaty i z głową wielką niczym dynia - żarty sobie czyni? Czy też naprawdę o jakąś niepojętą drogę pyta? Ludzie dębieli całkiem tak, jak wtedy, gdy czytali jego szarlatańskie, alchemiczne wiersze.

Tamta prośba miała w sobie coś z prośby o bilet na podróż do źródeł. Bo piwo to jest jeden z piękniejszych amalgamatów globu. Lekkie pomieszanie uspokajającej bieli piany z kojącą oko i ducha płynną żółcią całej reszty. Harmonijna fuzja pysznej słodyczy i szczypty goryczki. I nic z niczym się tutaj nie gryzie, choć przecież mogłoby. Tak jak nic z niczym nie gryzie się w wierszach Gałczyńskiego, co są cudem amalgamatu najbanalniejszych ingrediencji świata. Niepotrzebnie zatem obsługa biura podróży dębiała. Niepotrzebnie, bo - jak pisał Czesław Miłosz - Gałczyński w istocie: "Ani kpił, ani mówił prawdę: robił sztuczki (...)".

Po prostu sztuczki. Tyle tylko, że te są dziełem kuglarza, który jest nie do powtórzenia. Jak na głos czytać sztuczki jego? Mallarme mawiał: "Wszystko na świecie istnieje po to, by skończyć się książką". Pod piórem Gałczyńskiego każdy detal świata - im lichszy, tym lepszy - obracał się w lśnienie. Jak czytać, by nie przyciemnić całej tej zdumiewającej migotliwości i nie zagłuszyć tych niebywałych rozpięć pomiędzy tragizmem i komizmem, zmierzchem i słońcem w południe, nienachalną słodyczą i szczyptą goryczki, wreszcie-puchowym bezsensem 'i sensem boleśnie twardym? No - jak?

Tydzień temu ten Gałczyńskiego zapisany świat buffo, co wszelką powagę nazbyt jednoznaczną zmieniał w groteskę, był na ustach Joanny Żółkowskiej i Kariny Seweryn. Tutaj jedno tylko da się powiedzieć. Że mianowicie są aktorzy, którzy nie jako aktorzy, ale jako ludzie, chyba już urodzili się z podniebieniem podatnym na smaki świata buffo. Talent do alchemicznego cyrku słów mają zwyczajnie w żyłach. Jak Żółkowska i Seweryn. I dlatego tydzień temu nic nie zostało zgubione.

Pląsał,ogórek, który nie wiedzieć dlaczego nie śpiewa. Kicała żaba. Wielkie koło ciężarówki motyla rozprasowało na asfalcie. Fruwały, barokowe anioły. Czarownicy wylatywali przez okna, a żony ratowały ich, chwytając zębami za odlatujące uszy. Astronomowie genialnie bredzili o rychłym końcu świata. Sokoły polowały na upatrzonego. Gramofonowe płyty z nutami Mozarta wirowały wokół gramofonowych płyt z nutami Bacha. Koń zawitał do teatru. Boża Krówka się skompromitowała. Był szum na superwysokośdach i dłonie jak miękki sen. Na końcu zaś wzeszedt księżyc - ten cham bezsenny, planety więc po raz enty zmieniły się w panny w niebieskich majtkach... A może tego wszystkiego w ogóle nie było? Czy naprawdę usłyszałem tę oto myśl Gałczyńskiego, tę garść liter, co mają smak piwnej goryczki: "Wsparty na Watermanie - Odchodzę w otchłanie - Wiekuistego zwątpienia"?

Jednak nie zdawało mi się. Nie miałem omamów. Jednak naprawdę posmakowałem goryczkę. Bo nic nie zostało zgubione. Zamigotały lśnienia wszystkich najlichszych detali. Żadne z rozpięć między skrajnościami, które gdzie indziej, pod innym piórem, na śmierć by się zagryzły - nie zostało przytłumione. Cyrk szarlatana Ildefonsa znów zatańczył w uchu zdumionego świata, zdumionego niczym tamta obsługa biura podróży, gdy szarlatan Ildefons, we władaniu długich dni dogłębnego kielicha będąc, wkraczał i kufel piwa zamawiał, albowiem najzwyczajniej pod słońcem pić mu się chciało. Okrutnie.

Teatr im. Juliusza Słowackiego. 111. Krakowski Salon Poezji. Wiersze Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego czytały: Joanna Żółkowska i Karina Seweryn. Na marimbie grał Ryszard Haba. Gospodarze salonu: Józef Opalski i Natalia Strzelecka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji