Artykuły

Życie we dwoje

W pociągu zdążającym do Szczytna spotyka się dwoje ludzi. Zofia i Marek powracają z Warszawy, gdzie w ciągu dwóch dni ostatecznie zerwali zawiązane przed dziesięciu laty więzy małżeńskie. Sąd orzekł rozwód. Oboje są absolwentami politechniki, lecz tylko Marek pracował jako inżynier. Ona nigdy nie lubiła swojej profesji, zresztą - przypadła jej w życiu rola żony i matki. Tak naprawdę, to ani ona, ani on, nigdy nie mieli prawdziwego domu, przez te lata małżeństwa żyli "na walizkach". Zawsze były to tylko przystanki na trasie, wyznaczane przez wielkie i nieco mniejsze budowy. Marek, podobnie jak mąż Zofii, był jednym z owych tysięcy bezimiennych bohaterów pracy, człowiekiem borykającym się z trudnościami na placu budowy i nastrojami żony. Te małżeństwa wyraźnie się nie udały. W jej przypadku o klęsce zadecydowała niedojrzałość i nie skonkretyzowane marzenia, których nie był w stanie spełnić mąż. Dla niego - ciężarem była żona, wciąż niezadowolona, lecz równocześnie nie potrafiąca wyjść poza rolę kury domowej, którą to rolę po części sama -sobie narzuciła. Kiedy więc w przedziale pociągu Zofia i Marek rozpoczynają toczyć swoją opowieść, okazuje się, że ich losy i doświadczenia są podobne...

Śpiewogra Agnieszki Osieckiej do muzyki Macieja Małeckiego "Apetyt na czereśnie" powstała przed dwudziestu laty i najogólniej rzecz ujmując opowiada o problemach życia we dwoje, przy czym kończy się puentą, która dla uważnego widza nie jest żadnym zaskoczeniem. I choć w wersji zaproponowanej przez Teatr Rozrywki pojawiają się akcenty pozwalające zlokalizować zdarzenia w miejscu i czasie, bardzo szybko przestaje to być ważne. Ta historia wydarzyć się mogła wszędzie i nie tylko w latach 50. czy 60. Nie przypadkiem więc sięgano po nią od Moskwy po Londyn. Problemy wynikające z niedopasowania partnerów, przeciwstawnych ambicji i złudzeń, są ponadczasowe, uniwersalne. Dzięki, ślicznej Katarzynie Gniewkowskiej, występującej w tym przedstawieniu gościnnie- gdyż na stałe związana jest z Teatrem im. J. Słowackiego w Krakowie, reżyser spektaklu Dariusz Miłkowski bez trudu przekonuje nas, że nie jest to historia wyjęta z lamusa. Przy dużej ekspresji i graniu non stop na dużych obrotach, Gniewkowska bardziej przypomina współczesną kobietę znużoną monotonią życia małżeńskiego niż pozornie wyemancypowaną kobietę lat 50. Kiedy wygłasza swoje prawdy, nieważne są okoliczności i czas, w którym przyszło żyć jej bohaterce. Hasła z tamtych lat i zetempowski bal stają się zaledwie starannie przygotowanym ozdobnikiem. Ważni są tylko ona i on, pobudki, które doprowadziły do upadku ich związek. Ważna w tej sztuce jest też postać mężczyzny, który nie potrafi pojąć i zrozumieć meandrów duszy kobiecej. Michał Anioł partneruje Gniewkowskiej subtelnie, bez nachalności. Ot, po prostu jest zakochanym mężczyzną, którego coraz częściej poczyna irytować żona, lecz nie na tyle, by ją opuścić. To ona zdecyduje się na ten krok. Na uwagę zasługują scenki, w których Anioł sięga po elementy parodii. "Mistrz kierownicy" i "KO-wiec z wczasów" bawią, podobnie jak, piosenki, które niczym komentarz uzupełniają i uwypuklają poszczególne kwestie, interesująco, inkrustowane wstawkami baletowymi. Spektakl ten wart jest obejrzenia, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że dla tego kameralnego dialogu scena Teatru Rozrywki jest jakby za duża.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji