Artykuły

Szum suszy

Manifestacyjnie rozłożone jarzeniówki, połączone kablami od przedłużaczy i puszczony z taśmy deszcz odsłaniają diagnozę współczesnej kultury, w której ziemia związana z porządkiem natury i wpisanego w nią rytuału, zostaje zamieniona na rekwizyty z magazynów hipermarketów - o "Klątwie" w reż. Łukasza Kosa podczas pokazów w Teatrze Nowym w Łodzi pisze Marta Olejniczak z Nowej Siły Krytycznej.

Teatr Nowy w Łodzi wraz z objęciem dyrekcji przez Zbigniewa Brzozę od nowa buduje swój repertuar. Po spektaklu "Brygada szlifierza Karhana", który okrzyknięto wydarzeniem roku, pokazano "Słońce w kuchni" w reżyserii Marcina Brzozowskiego. Łódzka publiczność z pewnością czeka na zapowiadany od dłuższego czasu spektakl Łukasza Kosa, który kilka lat temu pokazał na Więckowskiego "Kurkę wodną" i "Beztlenowce".

Tymczasem w repertuarze Nowego zamiast nowego spektaklu wyczekiwanego reżysera, pod szyldem "premiery" pojawia się "Klątwa" Stanisława Wyspiańskiego. Reżyseruje Kos, ale na deskach dużej sceny widzimy aktorów teatru z Jeleniej Góry w gościnnym spektaklu.

Określenie na "deskach dużej sceny" należy potraktować tu dosłownie. Podłogę wypełniły drewniane europalety. Na środku Młoda (Joanna Niemirska) zwilża nogi, scena staje się plażą z przeciwsłonecznym parasolem. Dookoła kobiety krąży powolnie, jakby w nakazie milczenia Ksiądz (Andrzej Kępiński). Relacje między nimi wyznacza cisza, pozornie jałowa, budząca niepokój, niewygodna dla widza. Szkoda, że nie może do końca wybrzmieć w opozycyjnych do niej dźwiękach słów. Wystarczy usłyszeć ledwie kilka, by odgadnąć strukturę dialogów Wyspiańskiego, który napisał je tak, by "rozkwitały" ze swojego centrum, przesuwając płynnie relacje między postaciami i zależności przestrzenne o jeden stopień schodów w górę, jak w "Akropolis". Podobnie w "Klątwie" słowo "re" i de-konstruuje przestrzeń, gra rytmem liry korbowej, tworzy wewnętrzny puls dramatu.

Tekst Wyspiańskiego został napisany stylizowaną gwarą. Przez mikrofon wyraźniej słychać każdą zbitkę polskich "sz,cz,ź,ć", a te nie oszczędzają aktora, który prowadził z fonią słowa tego wieczoru wyraźną walkę. Głównym źródłem kłopotu w komunikacji stały się mikroporty i ich sprzężenia. W końcowym rezultacie z rozmowy Księdza z Matką (Iwona Lach) wyłuskujemy pojedyncze słowa, które okazują się niewystarczające, by określić postawę duchownego, motywację postaci w kolejnych scenach. Nie potrafię powiedzieć o kim, o czym, do kogo mówią pozostałe postaci. Ich działanie ogranicza się do leniwego przeciągania się i zrywu w sytuacji zagrożenia.

Widzowie nie usłyszeli wielu słów, ale przecież spektakl może zawierać w sobie mankamenty techniczne, a mimo to nadal niepokoić wizją świata, którą proponuje. Zaciekawia widza, zmusza do zastanawiania się nad jakością (meta)komentarza, jakim zawsze jest spektakl.

Ziemię niszczy susza, którą zesłał Bóg na ludzi za grzechy popełnione przez Księdza i Młodą. Dlatego złożenie grzesznicy w ofiarniczym rytuale ma przywrócić porządek świata. Ofiara została złożona, na ziemię spadł oczyszczający deszcz. Winy zostały odkupione. Dobrze znamy ten sposób interpretowania świata.

Świat niszczy susza, wszystko ulega rozpadowi. Dekonstrukcji ulega również przestrzeń mikrokosmosu. Dlatego świetnym pomysłem inscenizacyjnym jest sytuacja, w której Sołtys (Piotr Konieczyński), Dzwonnik (Jacek Paruszyński), Parobek (Piotr Żurawski) wyrzucają na stos paletę za paletą. Wszystko, co tworzą, staje się podpałką. Usypaną stertę podświetlają bladym światłem rozłożonej jarzeniówki. Ich światło symbolizuje odradzającą moc ognia.

Jest jednak w wykorzystanych środkach pewna przewrotność. To leżąca u ich podstaw sztuczność. Nie idzie przecież w gruncie rzecz o to, by na scenie spadł "prawdziwy" deszcz i pojawił się ogień. Manifestacyjnie rozłożone jarzeniówki, połączone kablami od przedłużaczy i puszczony z taśmy deszcz odsłaniają diagnozę współczesnej kultury, w której ziemia związana z porządkiem natury i wpisanego w nią rytuału, zostaje zamieniona na rekwizyty z magazynów hipermarketów. Naiwność ludowych wierzeń zastępuje intelektualna pustka, wypełniana przez szmer mikrofonu i doskwierający uchu szum suchej szczoty szorującej podłogę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji