Żarcik z Tymem
JEST to tak zwane mocne uderzenie: renomowany autor, gwarancja głośnego śmiechu, sztuka specjalnie napisana dla tego teatru... A jeszcze nowy etap - warszawski Teatr Kwadrat "rozpoczyna pracę po raz trzeci, ale kontynuując swą dwunastoletnią już tradycję", jak czytamy w programie. Jest tak i nie jest, administracyjne względy przecież nie znaczą życia artystycznego, Kwadrat trwa w miejscu małej sceny Teatru Współczesnego, kontynuując więc coś więcej. Pod własnym szyldem istotnie pracuje 12 lat, pomyślany pirzez Edwarda Dziewońskiego dziś pod wodzą Edmunda Karwańskiego do niedawna władającego także sceną Teatru Na Woli.
Nowa samodzielność niedawnej filii Woli znaczona jest prapremierą (co się chwali) "Fifty-fifty". Tytuł przewrotny jest zarazem recenzją całego wieczoru, który podobać się może szalenie albo właśnie pół na pół. Jedno jest pewne, że powodzenie będzie miał murowane.
Tym lubi się śmiać. I trzymać rękę na pulsie współczesności. Uszczypnie, wyszydzi, schlasta, posługując się dosadną ilustracją rzeczywistości opowiadanej z kabaretowym animuszem ("nie widzisz, że wszyscy widzą, że nie widzisz?"). Teraz zabrał się za nową elitę, dorobkiewiczów, nuworyszów, decydentów minionej epoki. Czy minionej? - zastanawia się widz, chociaż czyta, iż akcja toczy się w 1979 r. Tym nie żałuje sobie i Państwu. Czasem się zagalopuje, ale gna w dobrym kierunku.
Dla prapremiery "Fifty-fifty" znalazł wyśmienite warunki w Kwadracie. Reżyserowi (gościnnie Wojciech Pokora) nie zabrakło taktu, aby nie przeszarżować, utrzymać spektakl w ryzach komediowości. No ale przede wszystkim widz ma okazję do spotkania z wybitnymi aktorami, mistrzami gatunku. Tak mało i tak rzadko wykorzystywani przez teatr czy TV Barbara Rylska i Mieczysław Czechowicz objawiają znów w całej pełni wachlarz swych możliwości. Tak lubiani Joanna Jędryka i Jerzy Turek, obok Magdaleny Wołłejko czy Andrzeja Grabarczyka dopełniają zabawnego portretu społeczności "drugiej Polski".
Jeśli będzie Wam smutno czy źle na duszy - idźcie do Kwadratu, pamiętając, że każdy ma taki bulwar na jaki zasługuje. Na naszym, na Czackiego, życie i polityka wpisują się w komedię dobrze zrobioną.
Jak na jeden wieczór to niemało.