Teatr Znak wyjechał do Kijowa
W poniedziałek [13 grudnia] nad ranem aktorzy teatru Znak wyjechali do Kijowa. Przez tydzień w ramach projektu "Jedna sztuka" będą wspólnie z ukraińskimi aktorami grać na placu Niepodległości i na okolicznych ulicach.
Z Januszem Gawrysiakiem, dyrektorem teatru Znak rozmawia Mirella Wąsiewicz:
Napisał Pan, że jednym z celów projektu "Jedna sztuka" jest "uczestnictwo w sytuacji politycznej i wsparcie poprzez działania parateatralne". Nie obawia się Pan łączyć sztuki i polityki?
Nie. Wszystko, co dzieje się między ludźmi, jest polityką. Kiedy kobieta i mężczyzna się spotykają i zaczyna się coś między nimi dziać, to już jest polityka.
Oryginalne określenie. Zwykle to, co się dzieje między kobietą a mężczyzną, określa się zupełnie innym słowem.
- To przewrotne przywołanie opinii Juliana Becka, twórcy Living Theatre, który w swoich spektaklach, happeningach łączył sacrum, politykę i postulaty społeczne. Wszystko jest polityką, ale nie należy tego mylić z konformizmem i fasadowością działań zawodowych polityków. Jeśli polityk jedzie do Kijowa, to najczęściej po to, żeby poprawić swój wizerunek, a potem wygrać wybory w Polsce.
A po co do Kijowa jedzie teatr Znak?
- Nie chcemy się na nic załapać. Nie jedziemy zarabiać i nie chcemy robić kariery politycznej. Na pewno nie jedziemy również pouczać, wymądrzać się czy doradzać. Chcemy zawieźć sztukę, bo jesteśmy artystami. Jedziemy również do przyjaciół. W październiku, kiedy wystawialiśmy drugą część "Dziadów" na festiwalu Golden Lion, poznaliśmy aktorów z Kijowa. Kiedy ludzie zaczęli się gromadzić na placu, zadzwoniłem do nich i zapytałem, jak można im pomóc. Powiedzieli: - Nie potrzebujemy od was pieniędzy, śpiworów ani lekarstw, przywieźcie nam sztukę na plac. Bo my powoli zaczynamy opadać z sił. To było jakiś czas temu. Teraz nam mówią: Grozi nam rozłam, przestaliśmy się dogadywać. I właśnie, czy to nie przypomina sytuacji między kobietą a mężczyzną? A to polityka w najczystszym wydaniu, nie taka wykreowana, nieuczciwa. W Kijowie chcemy prowadzić warsztaty, codziennie grać na ulicach i placu, pokazać "O pochodzeniu miłości Platona". Ale może się tak stać, że pojedziemy tam na miejsce, posłuchamy tych ludzi i będziemy robili zupełnie coś innego. To ma być prawdziwe, a nie wymyślone i zgodne z założeniami robionymi w Gdańsku.
Kiedy byliście w październiku we Lwowie, czy coś zapowiadało pomarańczową rewolucję?
- Miałem spotkanie ze studentami, jego klimat, temperatura dyskusji były dokładnie takie same jak u nas w 80. roku. Było wrzenie, które zapowiadało, że coś się wydarzy. Od lat nie widziałem tak pięknych ludzi. Mieli w sobie taką potrzebę akcji bezpośredniej, bezpośredniego zapytania się: Właściwie to co jest grane. I zrobili to.
Dziewięcioosobową grupę, która wyruszyła na Ukrainę tworzą reżyser i dyrektor teatru Znak Janusz Gawrysiak, jego aktorzy Jakub Burdak, Małgorzata Meller i Dariusz Woronko oraz aktorzy Teatru Realistycznego ze Skierniewic: Robert Paluchowski i Jacek Kurczyński, muzyk zespołu Swoją Drogą Robert Lipka, dziennikarka Telewizji Polskiej TVP3 Olimpia Zając z Warszawy i operator Marek Wojciechowski. Ukraińskim partnerem projektu "Jedna sztuka" jest kijowskie Centrum Sztuki Współczesnej DAH.
Na zdjęciu: parada Teatru Znak.