Artykuły

Wiwisekcja

TEATRY warszawskie niespiesznie powracają z urlopów. W połowie sierp­nia otwarte byty tylko dwie sce­ny (Nowy i Powszechny), a pu­bliczność stołeczna przywykła już do "martwego" sezonu.

Powszechny wznowił swoje niedawne premiery, a wśród nich "Kartotekę" Tadeusza Różewicza, która wieńczyła sezon poprzedni. Mieliśmy zatem do czynienia - i wszystko wskazu­je na to, że nadal mieć będzie­my - z małym festiwalem Różewiczowskim w Warszawie (znakomita "Pułapka" w Stu­dio, udany "Akt przerywany" w Nowym, w zapowiedziach "Na czworakach").

Przypomnienie pierwszego, klasycznego niemal dramatu Różewicza w roku 40-lecia Lu­dowej Rzeczypospolitej to po­mysł dobry. Obcujemy wszak z jednym z najwybitniejszych dramatów powojennych. Reży­ser Michał Ratyński nie chciał jednak ograniczyć się do same­go przypomnienia, próbując wpisać "Kartotekę" w nasze do­świadczenia współczesne. Jest to zamysł dyskusyjny, nadają­cy dramatowi wymiar swoistej diagnozy kondycji społeczeń­stwa. Wypowiadane pod koniec przedstawienia przez Chór (jed­nocześnie osobliwych mierni­czych) liczby przywołują wprost znamienne daty powojennej his­torii. Myślę, że na tej dopisanej aluzyjności dramat traci.

"Kartoteka" to przede wszyst­kim współczesny moralitet, ra­chunek wewnętrzny pokolenia wojennego, kalejdoskop pozornie niezbieżnych sytuacji, składają­cych się na obraz utraconych szans, zaniechań, nie zrealizo­wanych ambicji.

Reżyser nie skorzystał z mo­żliwości inscenizacyjnego rozbu­dowania "Kartoteki", nie oddał też specyficznej atmosfery wi­wisekcji, która odbywa się w sytuacji nieustannego ruchu, przypadkowych zderzeń jak na ulicy. Leżącego Bohatera nacho­dzą zmory przeszłości.

Zabrakło więc w spektaklu rytmu, choć nie zabraklo rze­telnego wysiłku wykonawców. Władysław Kowalski jako Bo­hater stworzył postać wiary­godną, o wewnętrznych sprzecz­nościach, wahaniach, zmiennych stanach emocjonalnych. Franci­szek Pieczka jako Wuj (postać symbolizująca autentyzm) prze­konywał do odwiecznych war­tości ludzkich, zaś Elżbieta Kę­pińska z brawurą dała portret samotnej kobiety (Tłusta Ko­bieta)

Powstał więc spektakl popraw­ny, ale pozbawiony drapieżnoś­ci, tempa, ostrości wyrazu. Nie przemawiają też do przekona­nia skreślenia reżyserskie (usu­nięcie ważnej sekwencji z Dziewczyną - Niemką, a tak­że rozmowy o poezji z Kelne­rem) i wprowadzone zmiany kompozycyjne. Ratyński nadał "Kartotece" budowę ramową - wprowadzając na początek i ko­niec scenę pomiarów (sprzeczne to wszakże z koncepcją drama­tu bez początku i końca, jak chce Różewicz: "dramatu otwar­tego").

Swoją drogą, ciekawe, czy kiedykolwiek "Kartoteka" zostanie wystawiona tak, jak ją napisał Różewicz?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji