Kabaret Kici Koci
Wiersze i proza Mirosława Białoszewskiego odkrywają wiele swoich tajemnic w głośnym czytaniu, a właściwie w mówieniu. W niezapomniany sposób zinterpretował je sam autor. Inspirację do swych utworów znajdował w najbliższym otoczeniu. Obserwował ludzi, słuchał rozmów. Zwracał uwagę nie tyle na treść, co na sposób mówienia. Wsłuchiwał się w język potoczny, mówiony i z niego tworzył materię swojej poezji i prozy.
Uczeni językoznawcy i filozofowie już dość dawno odkryli, że w języku jakim mówimy, odbija się nasze widzenie świata. Utwory Białoszewskiego, dzięki spożytkowaniu mowy potocznej, pokazują więc potoczne widzenie świata, rzeczywistość widzianą oczami tzw. szarego człowieka, człowieka z tłumu, a przecież także indywidualnej osoby. Jest to literatura jedyna w swoim rodzaju, bowiem dzięki swej metodzie może zanotować niedostępne w inny sposób obszary świadomości społecznej. Jest to także literatura nad wyraz teatralna.
"Kabaret Kici Koci" jest prawdziwą mieszaniną monologów, krótkich scen dramatycznych, lirycznych i humorystycznych piosenek. Teksty powstały w początku lat osiemdziesiątych. Mówi się w nich o trudnościach zaopatrzeniowych i kolejkach, o radzeniu sobie w biedzie, o wyjazdach zagranicznych, o stanie wojennym, o skradzionej parasolce jednej z bohaterek. Te wszystkie sprawy i wydarzenia - tak różne - są tak samo ważne. Białoszewski przyjmuje bowiem perspektywę swoich bohaterów. Istotne są nie same wydarzenia, lecz ich obraz w świadomości Kici Koci i jej przyjaciół. Nieważne jest obiektywne znaczenie wydarzeń, lecz wpływ, jaki wywierają na życie człowieka, na codzienność. W codzienności jest, jak się okazuje, wiele poezji, jest miejsce na małą, trochę zabawną metafizykę i bardzo dużo humoru. Warto przy tym podkreślić, że Białoszewski nie kpi ze swych bohaterów, obserwuje ich tylko z życzliwym zainteresowaniem nawet dla wad i śmiesznostek.
Tytułowy kabaret wcale nie jest określeniem na wyrost. Raczej przeciwnie - w zalewie kabaretowej tandety ten właśnie okazuje się kontynuatorem tradycji kabaretu literackiego, który nie tylko śmieszył, lecz także pobudzał do refleksji.
Spektakl nie byłby tak znakomity, gdyby nie muzyka Janusza Stokłosy - nastrojowa i zarazem zabawna, pełna muzycznych żartów, pastiszów, żartobliwych cytatów z piosenek, ale i przesycona liryzmem, chwilami podniosła.
"Kabaret Kici Koci" jest spektaklem aktorów. Rolę Kici Koci zagrała brawurowo Dorota Nowakowska. Obok niej wystąpili Agnieszka Pilaszewska i Tomasz Kozłowicz. Wszyscy troje są ubiegłorocznymi absolwentami warszawskiej PWST. Liczy się już sam fakt, że w renomowanym teatrze, w zespole pełnym gwiazd, młodzi aktorzy grają duże role, nie siedzą na ławce rezerwowych. A w tym spektaklu udowadniają,
że ich atuty to nie tylko młodość, lecz także umiejętności i talenty. Aktorskiej młodzieży partnerują artyści, którzy reklamy i rekomendacji nie potrzebują: Krystyna Tkacz i Marian Opania.