Święta Rosja
Moi najbliżsi przyjaciele uważają, że sztuka jest pustawa i nawet szkodliwa - powiedział Stalin o "Samobójcy" Erdmana. I faktycznie sztuka napisana pod koniec lat dwudziestych musiała "przeczekać w szufladzie" prawie sześćdziesiąt lat.
A przecież mogłoby się wydawać, że to zwyczajna groteska, której jedynym zadaniem jest krytyka ówczesnego mieszczaństwa.
Scena, to typowe, miejskie mieszkanie, pozbawione elektryczności. Kilka krzeseł, łóżko. Ale jest to mieszkanie poniekąd niezwykłe. Wiele tu drzwi, przez pokój Podsiekalnikowa przewija się mnóstwo ludzi. Dom staje się jakby ulicą. Tutaj nikt nie ma prawa do jakiejkolwiek intymności. Każdy drobiazg, każda rozmowa, każde życie staje się sprawą ogółu.
Każde życie coś znaczy i mimo że "życie jest ciężkie, żyć trzeba".
Siemion Podsiekalnikow szuka wiec sensu życia. W szarej, beznadziejnej rzeczywistości, w czasach reżimu i proletariackiej propagandy, próbuje egzystować. Tak, on chce tylko egzystować. Nic z tego. Jest bezrobotny, utrzymuje się z "niewielkich" pieniędzy, która zarobi żona.
A przecież trudno pogodzić się człowiekowi z taką beznadziejnością. Była rewolucja i cóż z tego? Jest socjalizm, a oni nie mogą pozwolić sobie na kupno dwóch małych filiżanek.
Samobójstwo?
Podsiekalnikow widzi tylko takie wyjście. Jeden strzał w głowę i koniec udręki.
Ale, jak to w czasach stalinowskich, zamiary Siemiona błyskawicznie stają się sprawą publiczną. A skoro z żywego, bezrobotnego, a wiec nic nie znaczącego, człowieka nie można zrobić "użytku", trzeba wykorzystać jego śmierć.
Śmierć dla idei?
A dla jakiej idei mógł umrzeć ów nędzny bohater? Oczywiście on tego nie wie, wiedzą natomiast wszyscy inni. Grand-Skutik chce, by Podsiekalnikow ofiarował swoje życia za inteligencję rosyjską.
Śmierć Siemiona miała być manifestem. Inteligencji jest źle, więc ktoś musi za nią umrzeć. Wcześniej jednak trzeba napisać list pożegnalny i wyjaśnić przyczynę samobójstwa.
Ale jest jeszcze kupiec, są dwie kokietki, pseudomoralny duchowny i literat. I wszystkim jest źle! Każdy chce, by Podsiekalnikow umarł w imię konkretnej idei, w imię interesów, tegoż kupca, tegoż duchownego czy literata. Oni wręcz żądają od Siemiona tej śmierci. ("Potrzebujemy dla idei więcej zmarłych, niż kiedykolwiek")
Erdman posługując się groteską ośmiesza właściwie każdego. Śmieszny jest Podsiekalnikow, komiczny jest inteligent, żałosny jest literat.
I cóż się dzieje? Nagle ten załamany, biedny Siemion dochodzi do wniosku, że trzeba żyć za wszelką cenę. "Choćby z odrąbaną głową, byle tylko żyć".
Po czasach załamań i kilku "podejściach" do samobójstwa, po stypie, będącej "mszą żałobną" na jego cześć, on żąda "satysfakcji od życia". Nie boi się zadzwonić na Kreml i prosić o rozmowę "z tym naczelnym", by powiedzieć, że filozofia Marksa po prostu mu się nie podoba. Podsiekalnikow może powiedzieć wszystko, może iść na zebranie "takich, czy innych towarzyszy". On się już nie boi. Krzyczy: - Wy ludzie i członkowie partii! Spójrzcie historii w oczy!
Warto więc zobaczyć "Samobójcę" i to nawet nie dlatego, że grają tu znani aktorzy. Warto zobaczyć, jak z człowieka "nijakiego" rodzi się człowiek silny, który dzięki tej sile chce tylko żyć.
A aktorzy? Obok ciekawych kreacji Kociniaka, czy Zborowskiego, rolę żony tytułowego bohatera gra Barbara Wrzesińska. Robi to z właściwą sobie manierą, pewnym luzem, a właściwie lekceważeniem tego co mówi. Mimo kilkakrotnej wiadomości o rzekomej śmierci męża ona nie płacze, nie szlocha (i może to dobrze), ale rozpacz, którą według koncepcji reżysera pewnie miała "jakoś" przedstawić, była jedynie nieudolną jej próbą.
Zupełnym przeciwieństwem "sztucznego aktorstwa" Wrzesińskiej jest kreacja Tomasza Dedka grającego rolę literata. Pisarz, patriota, a jednocześnie człowiek broniący interesów wyłącznie swojej warstwy, przy tym chory i wątły jest bohaterem szalenie inspirującym. Ot, choćby jego monolog podczas uczty. Jakby improwizowany i pełny tej typowej dla pisarzy wyniosłości i cierpiętniczego patriotyzmu. "Nie wyobrażam sobie życia poza Rosją! (...) (Ach! Święta Rosjo! Odpowiedz dokąd tak pędzisz!" Właśnie, dokąd tak pędzisz?