Warszawa. Gorzka komedia Marivaux w Narodowym
Intrygi, flirt, salonowe konwersacje. Reżyser Jacques Lassalle, który wystawiał już w Teatrze Narodowym "Tartuffe'a", przygotowuje spektakl "Umowa, czyli Łajdak ukarany". Premiera w czwartek.
To już druga współpraca Jacques'a Lassalle'a z Teatrem Narodowym. Trzy lata temu reżyserował "Tartuffe'a" Moliera. Jednak poza granicami Francji najchętniej sięga po sztuki XVIII-wiecznego pisarza, autora m.in. "Igraszek trafu i miłości" Pierre'a de Marivaux. Ostatnio pracował nad jego dramatem w Pekinie. - Marivaux przez ponad dwa wieki był niedoceniany, jego kariera na francuskich scenach trwa zaledwie od lat 50. A daje on ciekawe spojrzenie na swoją epokę, nieco wcześniejszą niż opisana przez Choderlosa de Laclos w "Niebezpiecznych związkach" - mówi Jacques Lassalle.
Komedia "Umowa, czyli Łajdak ukarany" jest wystawiana w Polsce po raz pierwszy. Wyrafinowany i cyniczny uwodziciel Lelio (Grzegorz Małecki) zamierza zerwać zaręczyny z Hrabiną (Małgorzata Kożuchowska), by móc ożenić się z bogatszą dziewczyną. Jednak nowa kandydatka (Wiktoria Gorodeckaja), chcąc go lepiej poznać, pojawia się w posiadłości Hrabiny w męskim przebraniu. - Chcemy postawić pytanie, czy można posługiwać się kłamstwem, żeby dojść do prawdy oraz pokazujemy, że zło ma uwodzicielską moc - dodaje Jacques Lassalle.
- W spektaklu ważne jest tło obyczajowe i społeczne tamtych czasów. Hrabina to ich typowa przedstawicielka. Jest wdową, ma roczną pensję, czyli zapewniony byt. Jednak wiążą ją konwenanse, jest niespełniona uczuciowo i pada ofiarą intrygi - opowiada Małgorzata Kożuchowska.
Jerzy Radziwiłowicz, aktor grający Trivelina i tłumacz sztuki, przypomina, że to od nazwiska Marivaux powstało słowo "mariwodaż", którym określamy elegancką, ale pustą gadaninę. - Jednak w tej sztuce widać, że w gładkiej konwersacji kryją się drastyczne prawdy o ludziach - wyjaśnia.
Grzegorz Małecki dodaje, że choć Marivaux kojarzy nam się z lekkimi komediami, ten utwór jest gorzki, a wszyscy jego bohaterowie są przegrani.
Jacques Lassalle zapewnia, że sztuka jest jednak komedią. - Marivaux pisał ją w ciężkim czasie: zmarła jego żona, a kraj przechodził kryzys ekonomiczny podobny do dzisiejszego.
- Spektakl jest jakby nie z naszej tradycji teatralnej. Jacques Lassalle nie skreślił ani słowa ze sztuki, postaci bardzo dużo mówią, więc musimy wytworzyć napięcie głównie poprzez rozmowę. To trudne - przyznaje debiutująca w Teatrze Narodowym studentka czwartego roku Akademii Teatralnej Wiktoria Gorodeckaja.
- Reżyser wymagał od nas powściągliwości w graniu. Mówił, że polscy aktorzy są zbyt ekspresyjni, używają rąk jako przedłużenia myśli. Chciał, żebyśmy rezygnowali z uzewnętrzniania emocji gestem czy ciałem - opowiada Grzegorz Małecki.
Reżyser Jacques Lassalle dodaje: - Polscy aktorzy mają fantazję i wszechstronne zdolności. Potrafią jednocześnie współzawodniczyć i podać sobie rękę - pracowałem w wielu krajach i mogę powiedzieć, że wyróżnia ich praca zespołowa.
Teatr Narodowy: "Umowa, czyli Łajdak ukarany" Pierre'a de Marivaux, przekład: Jerzy Radziwiłowicz, reżyseria: Jacques Lassalle, scenografia: Dorota Kołodyńska, muzyka: Jacek Ostaszewski, światło: Mirosław Poznański. Występują m.in. Małgorzata Kożuchowska, Grzegorz Małecki, Wiktoria Gorodeckaja, Jerzy Radziwiłowicz, Jerzy Łapiński, Karol Pocheć. Premiera 5 marca, godz. 19, w Sali Bogusławskiego.
Izabela Szymańska
***
Gorzka komedia kostiumowa w Teatrze Narodowym
Francuski reżyser Jacques Lassalle, którego Molierowski "Tartuffe" jest jednym z najpopularniejszych spektakli Teatru Narodowego, przygotowuje premierę niewystawianej dotąd w Polsce sztuki Pierrea de Marivaux "Umowa, czyli Łajdak ukarany". Lassalle od wielu lat reżyseruje sztuki XVIII-wiecznego pisarza, ostatnio w Pekinie. - Marivaux przez ponad dwa wieki był niedoceniany, jego kariera na francuskich scenach trwa zaledwie od lat 50. A daje on ciekawe spojrzenie na swoją epokę, nieco wcześniejszą niż opisana przez Choderlosa de Laclos w "Niebezpiecznych związkach" - mówi Jacques Lassalle.
Jerzy Radziwiłowicz, który nie tylko gra w spektaklu, ale jest też autorem polskiego przekładu, przypomina, że to od nazwiska Marivaux powstało słowo "mariwodaż", którym określamy elegancką, ale pustą gadaninę. - Jednak w tej sztuce widać, że w gładkiej konwersacji kryją się drastyczne prawdy o ludziach - wyjaśnia Radziwiłowicz. Premiera w najbliższy czwartek. W rolach głównych Małgorzata Kożuchowska i Grzegorz Małecki.
dow