Artykuły

Po Zimowym Forum Tańca Współczesnego w Lublinie

VII Zimowe Forum Tańca Współczesnego w Lublinie. Pisze Gabriela Żuk w portalu nowytaniec.pl.

Forum Tańca Współczesnego to cykliczna, kilkudniowa impreza organizowana przez Lubelski Teatr Tańca od 2004 roku, początkowo dwa razy do roku, zaś od 2007 - zimą, wiosną, latem i jesienią. Ich formuła jest zwykle podobna - składają się na nią prezentacje lubelskich twórców oraz zaproszonych gości - przeważnie zagranicznych, wyraziście wpisujących się w międzynarodową mapę tańca. Jeśli dodamy do tego jeszcze: warsztaty tańca współczesnego, seminaria, wystawy - niejednokrotnie towarzyszące Forom -otrzymujemy bogatą ofertę edukacyjno-artystyczną stanowiącą o sile przedsięwzięcia. Rola takich wydarzeń jest nie do przecenienia, gwarantuje bowiem wymianę doświadczeń tancerzy z różnych środowisk, krajów, konfrontację poglądów i spojrzeń, a nam - odbiorcom - solidną dawkę tańca o światowym przekroju i kontakt z choreografiami, do których dostęp poza takimi "maratonami" bywa utrudniony. W lubelskim środowisku ponadto nieustannie podtrzymują i nakręcają machinę zainteresowania tańcem, uruchamianą podczas listopadowych Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca.

Tegoroczne Zimowe Forum Tańca skupione było tematycznie przede wszystkim wokół zagadnień osobowości człowieka, jego złożoności, kondycji i relacji z innymi. Zaprezentowane zostały trzy spektakle, dwa z nich to propozycje Lubelskiego Teatru Tańca - "48/4" oraz nominowany przez krytyków w ankiecie na portalu nowytaniec.pl w kategorii spektakl roku: "NN. Wacławowi Niżyńskiemu" [na zdjęciu] . Oba, choć znane już lubelskiej publiczności, pokazywane także na polskich i zagranicznych scenach, wciąż skupiają liczne grono odbiorców. W prezentacjach widać nieustanną pracę twórców nad eksponowaniem najmocniejszych stron oraz eliminację tych słabszych, ponadto coraz poddawane są próbom konfrontacji z widzem nowe chwyty i rozwiązania. W przypadku już w tym portalu omawianego spektaklu "48/4 " okazała się nim nowa przestrzeń - tym razem widzowie z trzech stron, dość ciasno otaczają scenę, nie zaś jak poprzednio znajdują się naprzeciwko niej. Tak zaaranżowany układ ma szczególne znaczenie w kontekście tematyki "48/4". Przypomnijmy - choreografia Ryszarda Kalinowskiego opiera się przede wszystkim na ukazaniu zagmatwanych relacji miedzy ludźmi przebywającymi w ciasnej przestrzeni. W spektaklu dominuje zatem temat dusznych, klaustrofobicznych kontaktów, próba odnalezienia własnej przestrzeni, walka o nią, zmaganie się, przytłaczający brak miejsca dla siebie, zmęczenie sobą, ale też wzajemne uzależnienie. To wszystko symbolizują nie tylko za mała dla czworga tancerzy (Beaty Mysiak, Anny Żak, Ryszarda Kalinowskiego i Wojciecha Kapronia) kanapa, kwadratowe snopy światła, w których od czasu do czasu się poruszają, ale przede wszystkim pełne napięcia, konfliktu, głodu emocjonalnego, dobrze wytańczone i ciekawie zagrane, relacje. Prezentacja w ramach Forum to zdecydowanie jedna z najlepszych jakie widziałam. Została w niej wydobyta w idealnie współgrających ze sobą proporcjach gra napięć, ironii, dystansu, agresji i humoru. Całość zaś zyskała na spójności i sile oddziaływania.

Po chronologicznie pierwszym "48/4" (zarówno pod względem prezentacji na Forum, jak i daty powstania) przyszedł czas na "NN. Wacławowi Niżyńskiemu". O ile w 48/4 mieliśmy do czynienia z szeroką analizą stosunków międzyludzkich, o tyle w NN twórcy postanowili zagłębić się w tajemnice ludzkiej osobowości. Inspiracją do tego stała się postać Wacława Niżyńskiego, jednego z największych mistrzów baletu XX w., reformatora i prekursora współczesnego tańca, podstawą zaś - dzienniki tancerza, będące dziś źródłem wiedzy o jego skomplikowanym, ciekawym i tragicznym życiu, stanowiące dokument jego rozpadającej się, uwikłanej w liczne zależności psychiki.

Twórcy "NN" nie próbują zatem koncentrować się na próbach odtworzenia choreograficznych dokonań Niżyńskiego. Większy nacisk kładą nie na nawiązania, ale na spojrzenie przez pryzmat ich własnej techniki - tańca fizycznego i myślenia o teatrze tańca. Skupiają się bardziej na psychologicznej warstwie, opierając się na luźnych skojarzeniach związanych z życiem i twórczością baletowego mistrza. Swoistym leit motive są pozy, które Niżyński wykorzystał w jednym ze swoich pierwszych baletów -" Popołudniu Fauna".

Legendarną postać kreują dwaj tancerze - Wojciech Kaproń i Ryszard Kalinowski. Dzięki temu zabiegowi udało się twórcom uzyskać przejmujący obraz wewnętrznej walki. Już w pierwszych minutach spektaklu polaryzuje się układ sił i kontrast między wykonawcami - dwoma różnymi pierwiastkami osobowości Niżyńskiego. Podczas gdy jeden z nich - słaby, chory, wymęczony, siedzi w jednej części sceny w białej, skromnej koszuli, drugi prezentuje siłę, talent i moc pięknego ruchu. Tę sytuację najlepiej obrazuje tytuł książki Tadeusza Nasierowskiego o Niżyńskim - "Gdy rozum śpi a w mięśniach rodzi się obłęd". Siłą tancerza był jego niezwykły talent artystyczny, inne pojmowanie ruchu, które pozwalało mu tworzyć wybitne choreografie, niezwykle nowatorskie jak na ówczesne czasy. Zatem w NN to właśnie taniec jest tym, co pozwala wyrwać się ze stanów słabości, niemocy, zwątpienia. Szczególnie jest to widoczne, kiedy Ryszard Kalinowski, pełen siły i fascynacji, prowadzi początkowo osłabionego, nieporadnie stawiającego kroki, Wojciecha Kapronia, w którym już po chwili, stopniowo zaczyna odradzać się pasja ruchu, coraz bardziej doskonałego i precyzyjnego. Kiedy spektakl nabiera tempa układy sił zmieniają się przechodząc w walkę, czego wyrazem jest dynamiczny, czasem agresywny taniec mężczyzn, skupiony na mocnym, fizycznym partnerowaniu. Obserwujemy na przemian wzloty, upadki, odradzanie się i umieranie, ciągłe balansowanie na granicy obłędu. To rozdarcie to także nieustanne zmaganie się z samym sobą, sprzecznościami i wyzwaniami szczególnie trudnymi do pokonania słabym i nadwrażliwym jednostkom.

Dobrze przemyślana choreografia doskonale współgra z ciekawą przestrzenią spektaklu. Scenografię stanowią dwa białe kawałki materiału zwisające z sufitu, ciągnące się po ziemi - czasem będące ścieżkami, czasem linami więżącymi tancerzy, a czasem tłem ich działań. Całość uzupełnia kilkadziesiąt małych punktów światła, które zawieszone w powietrzu niekiedy rozświetlają się jak gwiazdy. Gra świateł (James Clotfelter i Grzegorz Polak) trafnie podkreśla wszelkie wahania nastrojów, tworzy piękne efekty wizualne widoczne zwłaszcza we fragmentach zabawy świateł i cieni. Warto także zwrócić uwagę na wizualizacje Aleksandra Janasa, dające oryginalne, niesamowite efekty połączone z ruchem i choreografią Ryszarda Kalinowskiego.

Przy obu omawianych spektaklach za muzykę odpowiedzialny jest Piotr Kurek, od dawna już współpracujący z Lubelskim Teatrem Tańca. Jego połamane, czasem chropowate elektroniczne dźwięki stanowią bardzo wyraziste tło, eksponując i wzmacniając przekaz emocjonalny i znaczeniowy spektaklu. Dodatkowo w NN w swoich kompozycjach wykorzystał motywy znane z choreografii Niżyńskiego, poddał je jednak elektronicznej oprawie i interpretacji. Efekt - hipnotyzujący i frapujący.

Podobnie jak "48/4" i "NN" w psychologiczną linię prezentowaną na Forum wpisuje się najnowszy projekt Stanisława Wisniewskiego pt. "Okno" - duet Cécile Pegaz i Ryszarda Kalinowskiego z LTT. Nie jest to pierwsza współpraca Wisniewskiego z Lubelskim Teatrem Tańca (w lipcu prezentowany był plenerowy projekt 4 pory roku - metamorfozy lubelskie), jednak jak podkreślał choreograf na spotkaniu po spektaklu - o wyborze zdecydowała przede wszystkim osobowość tancerzy.

Oto na pustej, czarnej scenie, wyznaczonej przez białe linie, jedynym elementem scenografii jest ustawiony na krześle telewizor, ekranem tyłem do widzów. Swoistą sterylność przestrzeni podkreśla chłodne światło (Cyril Benhaim), niezmienne niemal przez cały czas trwania spektaklu oraz umieszczeni w niej ubrani na biało tancerze. Na niewidocznym dla widzów ekranie trwa nieustannie projekcja fragmentów pierwszej części "Dekalogu" Krzysztofa Kieślowskiego, odbiorcy mogą jedynie słyszeć dialogi bohaterów przeplatane muzyką Zbigniewa Preisnera. Nie mogą jednak śledzić akcji filmu. To tancerze i sytuacja na scenie staje się obrazem, nową projekcją uwidocznioną w miejsce filmu Kieślowskiego. Artyści jednak nie próbują w żaden dosłowny sposób przenieść lub przekazać kolejności zdarzeń, ich dosłownych znaczeń. Wprawdzie niekiedy słowa bohaterów "Dekalogu" zdają się odzwierciedlać wątpliwości, uczucia pary na scenie, a w momentach, kiedy podejmowane są tematy śmierci i Boga wytwarza się pomiędzy nimi szczególny rodzaj napięcia, to ich ruch opiera się na dość luźnej grze skojarzeń, interpretacjami pobudzanymi treścią, znaczeniem lub jedynie brzmieniem słów. Jest to o tyle ciekawe, że w tej polsko-francuskiej produkcji z dwojga tancerzy jedynie Ryszard Kalinowski rozumie dialogi, może przetwarzać na ruch ich znaczenia, tworzyć swoje wariacje na ich temat. Dla Cécile Pegaz słowa w znacznej mierze stanowią jedynie specyficzny rodzaj muzyki, do której układa swój ruch, stąd być może częściej niż w przypadku jej towarzysza, widać porozumienie na tych dwóch płaszczyznach. Zresztą, warto także zauważyć, że dla międzynarodowej widowni "Okno" będzie zupełnie innym spektaklem niż dla polskojęzycznego widza znającego nie tylko fabułę Dekalogu, ale rozumiejącego cały kontekst kulturowo-historyczny końca lat 80., czyli czasu, kiedy film ten powstał.

Dla nas Dekalog I staje się w pewnym sensie "oknem", przez które próbujemy czytać spektakl - nie bez przyczyny także ekran telewizora stoi pomiędzy artystami a widownią. Jednocześnie zaczynamy interpretować słyszaną ścieżkę dźwiękową przez pryzmat zdarzeń na scenie, napięć, ruchów bohaterów spektaklu. One także mogą być swoistym "oknem", przez które zaglądamy w minimalistycznie zaaranżowaną, lecz skomplikowaną strukturę spektaklu, w której ujawniają się coraz to nowe, czasem przewrotne, znaczenia tytułowego okna. Na tych dwóch wymienionych jeszcze nie koniec.

Prezentacja opiera się próbom jednoznacznych interpretacji. Z jednej strony wydawać by się mogło, że stanowi czytelne studium relacji międzyludzkich lub rozprawę o kondycji współczesnego człowieka, dla którego jedynym - także tytułowym - oknem na świat, jest ekran telewizora, z drugiej zaś skojarzenia powoływane przez Dekalog I Krzysztofa Kieślowskiego każą szukać istoty spektaklu także gdzie indziej - w kontekstach, w które zostaje wkomponowany ruch dwojga tancerzy.

Choreograf na spotkaniu po spektaklu podkreślał szczególną rolę telewizji we współczesnej komunikacji. Coraz częściej zastępuje ona rozmowę, staje się wyznacznikiem i wyrazicielem uczuć, substytutem zanikającego poczucia porozumienia i bliskości. W "Oknie" dwoje bohaterów łączą bardzo chłodne relacje, nieustannie się mijają, obserwują nawzajem z dużego dystansu, kiedy podejmują próby nawiązania bliższego kontaktu okazują się być one nieudolne, niezręczne i ostatecznie nieskuteczne. Tym co zaczyna ich łączyć staje się telewizor, wokół którego koncentrują się ich działania, przy nim zastygają zasłuchani, to on staje się ich środkiem komunikacji - i znów - "oknem", przez które patrzą na siebie, z dystansem, na chłodno, jak przez szybę. Czy przez tę samą "szybę", przez jaką my ich obserwujemy?

Koncentracja wokół tego jednego (a właściwie jedynego elementu) nabiera dodatkowych znaczeń, jeśli weźmiemy pod uwagę główne motto pierwszej części "Dekalogu" - "Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną". Artyści w pierwszej scenie spektaklu przypominają biblijnych Adama i Ewę - co podkreślali już odbiorcy po prezentacji we Francji czy Poznaniu. Jednak bardzo szybko w centrum ich uwagi pojawia się telewizor - bóg, wokół którego nieustannie krążą w miarę rozwijania się akcji filmu. W "Dekalogu" swoistym bogiem stał się komputer, który miał obliczyć prawa natury - grubość lodu na jeziorze, po którym miał ślizgać się Paweł. Jak widzimy zawierzenie jednemu, albo drugiemu poprowadziło bohaterów donikąd. W filmie lód załamuje się i Paweł wpada do wody, w spektaklu ledwo tląca się relacja wygasa całkowicie - Cécile Pegaz po kilku powtórzonych sekwencjach tych samych ruchów odchodzi nie mogąc znaleźć żadnej płaszczyzny porozumienia, Ryszard Kalinowski leży przygnieciony telewizorem, spętany kablami.

"Okno" to także spektakl pełen sprzeczności - pokazuje chęć nawiązania bliższych relacji między dwojgiem ludzi, która zamienia się we wzajemne odpychanie, próbę nawiązania kontaktu a jednocześnie ograniczanie go i zubożanie, stanowi bogactwo i wielopłaszczyznowość interpretacji przy minimalnych środkach wyrazu, wielu niedomówieniach. W tym właśnie tkwi to, co ostatecznie, choć nie od razu, mnie w nim urzekło.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji