Artykuły

Łódzkie przygody operowe (fragment)

"Faust" Goethego w rytmie rocka! Może niezupełnie Goethego, bo Ewa Wycichowska, choreografka łódzkiego Teatru Wielkiego, i Jurgen Rosenthal z Hanoweru osnuli na motywach I i II części "Fausta" własną opowieść o losie człowieka szukającego szczęścia i prawdy, o walce dobra ze złem, o szczęściu ułudy i ułudzie szczęścia, o prawdzie nieszczęścia, klęsce szalbierstwa i zwycięstwie prawdy... Piękne widowisko baletowe i niecodzienna historia jego powstania.

Przed rokiem zwrócił się do Teatru Wielkiego w Łodzi teatr operowy w Hanowerze z propozycją wystawienia baletu rockowego na temat "Fausta" Goethego. Propozycja zaskakująca i odważna! Teatr Wielki z Łodzi występował uprzednio z kilkoma spektaklami w Hanowerze (gdzie zresztą nierzadko odnosiły sukcesy i inne polskie zespoły muzyczne i operowe, przypomnę, chociażby wyprawę Teatru Wielkiego z Warszawy z "Królem Rogerem" i "Manekinami", o czym pisałem w Ż. L.), a i opera hanowerska gościła w Polsce, zatem kontakty istniały od dawna. Zespół baletowy Teatru Wielkiego w Łodzi wystawił już w 1984 z dużym powodzeniem dwa rock-balety: opartą na wątku ewangelicznym "Próbę" i osnutą na temacie z Becketta "Republikę - Rzecz Publiczną". Gdy w Hanowerze powstał pomysł stworzenia rock-baletu na podstawie arcydzieła Goethego, zaproponowano dyrektorowi Pietrasowi, aby Ewa Wycichowska z łódzkim zespołem baletowym do muzyki nowo powstałego, a już uznanego za wybitny, rockowego zespołu hanowerskiego Shade zrealizowała "Fausta" w rytmie rocka. Ewa Wycichowska, choreografka znająca zarówno klasykę jak i taniec modernę, głowa pełna wspaniałych, bardzo śmiałych pomysłów, zaczęła wiosną ubiegłego roku układać balet do libretta Jurgena Rosanthala w ścisłej współpracy z muzykami zespołu Shade, którzy tworzyli muzykę na gorąco, w czasie pracy baletu w Łodzi. Powstało przedziwne, wielkie przedstawienie. Dzieje życia, tęsknot, myśli, dążeń, załamań i triumfów, potępienia i chwały Fausta, opowieść o odmłodzeniu starego mistrza i jego miłości do Małgorzaty z I części, historia stworzenia Homunculusa, ucznia i alter ego Fausta, wyprawy do Walpurgii, olśnienia Heleną, upadku i odrodzenia Fausta z II części tragedii Goethego.

Prapremiera odbyła się w Hanowerze 8 października 1986. Sukces niebywały. Recenzje pełne superlatywów. "Powstała z miejsc publiczność wypełnionego po brzegi teatru wypuściła tancerzy baletu opery łódzkiej po 20-minutowej owacji. Polski balet odtańczył ten spektakl z wielką brawurą. Ewa Wycichowska jako choreograf odniosła wraz z zespołem wielki sukces. Barwne kostiumy i pełen erotyki taniec kontrastują tu ze scenami jaskrawo demonstrowanego zła" - pisał recenzent ,,Hannoversche Allgemeine Zeitung".

Rock... dobry rock, wykonywany przez profesjonalne grupy o wyrobionym smaku artystycznym, zdobył już przepustkę do ekskluzywnych sal koncertowych. Muzyka w rytmie tanecznym, która opanowała świat. Nie pierwszy to przecież wypadek. Przypomnijmy, jak to suity tańców dworskich i ludowych pisali mistrzowie dawnej muzyki, jak menuet uzyskał prawo istnienia w symfoniach klasyków. A mazurki, mazury, polonezy, polki? A walc? Wyśmiewany na przełomie XVIII i XIX wieku, wyklinany z ambon, zakazywany na dworach cesarskich, zdobył sobie wreszcie szturmem nie tylko wstęp na wytworne sale balowe, ale i prawo obywatelstwa w dziełach wielkich twórców muzyki. Nie dziwmy się więc rockowemu szaleństwu. Byle ten rock był tworzony i wykonywany przez reprezentujące dobry poziom artystyczny i techniczny zespoły. A Shade jest dobrym zespołem.

Muzyka do łódzkiego "Fausta" (emitowana zresztą, jak to się obecnie coraz częściej zdarza w spektaklach baletowych, z taśmy) tworzy nastrój, klimat tajemniczości, lęku, radości, bólu, strachu, trzyma w napięciu, stopniowo zagęszczając atmosferę faustowskich dziejów i - co na pewno niemniej ważne - nadaje się do tańca moderne, jest podnietą do tworzenia współczesnej choreografii i do wykonywania współczesnego tańca. W programie Ewa Wycichowska wyznaje: "Za kulisami sceny przygotowania do spektaklu Fausta. Autor przedstawienia czuje, że doszedł już do kresu swoich twórczych możliwości. Praca z wykreowanym przez siebie tancerzem nie przynosi oczekiwanych efektów. Przeczuwa, że tylko za pomocą magii może dotrzeć do źródeł owego poznania, tchnąć w tancerza coś, czego nie ma w nim obecnie. Mimo woli utożsamia się ze swoim bohaterem - Faustem i coraz, bardziej przechodzi w nierealny świat swoich satanicznych wyobrażeń. Postacie oraz skojarzenia z jego życia, a także z, jego baletu, wywołują kolejne obrazy, które (podobnie jak legendarnego Fausta) prowadzą go drogą, na końcu której znajduje śmierć, ale również i odkupienie...".

Brzmi to mistycznie... nawet satanicznie (nic dziwnego, Ewa Wycichowska tańczy jedno z wcieleń Mefistofelesa), lecz mimo tych zastrzeżeń praca z wykreowanym tancerzem przyniosła oczekiwane efekty. Faustem w Łodzi jest Czesław Bilski, skupiony, napięty jak cięciwa, pełen woli czynu, ruchu, zdobywania, odkrywania tajemnic świata. Budzi lęk w scenie podpisywania, cyrografu: olbrzymie F świeci na transparencie krwawym blaskiem, aby w dramatycznie zainscenizowanej i zatańczonej scenie śmierci Fausta zamienić w płonące na ruchomym ekranie FIN. K o n i e c . Opromieniony odkupieniem Fausta.

Mefistofelesa wykreowała Wycichowska w podwójnej roli: kusiciela i rozkazodawcy, cierpiącego i zwycięzcy. Mefisto Jarosław Biernacki, ironiczny filozof, podporządkowujący sobie otoczenie władczą wolą, przeistacza się w dwulicową Mefistę-Forkiadę, kuszącą i podstępną, zespalającą się w cierpieniu z Faustem i zniewalającą go seksem.

W spektaklu mnożą się postacie z obu części dramatu: Homunculus (Roman Kamassa), Małgorzata (Liliana Kowalska), Helena (Lidia Golińska), Parys (Artur Lewandowski), Diabolica-Angelus (Hanna Hadrych), Erichto-Wiedźma (Krzysztof Starczewski)... Koczkodany, smoki, pająki, węże, nietoperze, tłum postaci i kreatur z encyklopedii horroru, w fantastycznych kostiumach zaludnia w oszałamiającym wirze scenę ożywioną ruchomymi ekranami scenografii Ewy Kwiatkowskiej. Fantazyjne płaszczyzny światła konstruowane przez Stanisława Kowalczuka, niesamowite charakteryzacje powstałe w imaginacji Ewy Kwiatkowskiej i Zenony Dobrowolskiej tworzą pejzaż z dziwnego świata snu, w którym rozwijają się dzieje błądzącego wśród nierealnych marzeń, zawikłanego w ułudę niespełnionych dążeń filozofa...

Filozofia coraz śmielej wkracza na scenę baletową, do pantomimy. Choreografom, mimografom nie starcza już prezentacja poezji ruchu, akcji, odzwierciedlania charakterów, psycholoii bohaterów. Starają się w swych opowieściach bez słów wyjaśniać filozoficzne założenia odważnie podejmowanego tematu. Wśród polskich twórców m. in. Henryk Tomaszewski, Conrad Drzewiecki, Janina Jarzynówna-Sobczak, Teresa Kujawa, Ewa Wycichowska tworzą własne, korespondujące ze współczesnością problemy filozoficzne, powstałe na filozoficznych założeniach dzieł dawnych autorów. Taka jest i ta opowieść o niezatartych przez czas problemach, o szukającym prawdy Fauście, błądzącym wśród ułudy rockowego rytmu współczesnego świata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji