Artykuły

Franciszek Starowieyski - Jan Byk herbu Biberstein

Franciszek Andrzej Bobola Biberstein-STAROWIEYSKI urodził się w 8 lipca 1930 roku w Bratkówce koło Krosna na Podkarpaciu w rodzinie szlacheckiej pieczętującej się herbem Biberstein. Malarz utrzymywał, że wcielił się w niego duch żyjącego w XVII wieku przodka i konsekwentnie podpisywał swe prace datami o trzysta lat wcześniejszymi.

W jednym z wywiadów wyjaśniał: "Ja żyję w tamtych czasach, a reszta - to co później się zdarzyło, aż do pozornego dziś - jest tylko kwestią wyobraźni".

Starowieyski studia artystyczne odbył w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (1949-1952) m.in. w pracowni Wojciecha Weissa oraz w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (1952-1955). Uprawiał rysunek, plakat (ponad 300 prac), malarstwo ścienne i scenografię. Wykształcił w malarstwie własny styl, charakteryzujący się m.in. rysunkową formą o kaligraficznej precyzji kreski. Na płótnach Starowieyskiego często pojawiają się fantastyczne kłębowiska nagich kobiecych ciał, co zdradza fascynację artysty barokiem. Często opatrywał on swoje rysunki niemieckimi, stylizowanymi na XVII-wieczną kaligrafię, komentarzami.

"Malarz czy rysownik to zawód, który trzeba wykonywać codziennie, nie wystarczy działalność okazjonalna. Okazjonalnie można pisać, ale nigdy malować. Potrzeba tu zbyt wiele manualnego kunsztu" - twierdził Starowieyski.

Starowieyski był wielkim samotnikiem polskiego malarstwa. "Cały mam czas poczucie nieprzynależenia do żadnej grupy artystycznej ani myślowo, ani stylistycznie. Nie czuję się związany nawet z ponurymi, brudnymi w kolorze surrealistami (...) Wszystkie moje

niepowodzenia biorą się z artystycznego odosobnienia. Nie znalazłem w Polsce takiej grupy ludzi, wśród których mógłbym funkcjonować. Nasi malarze +Tajemnicy+ są zbyt gładcy, a ich świat jest brudny i straszliwie posępny. Na moich obrazach to, że ktoś

ma odciętą głowę, zupełnie mu nie przeszkadza w odczuwaniu wielkiej radości" - powiedział malarz.

Starowieyski zyskał popularność w latach 60. jako autor plakatów teatralnych i filmowych. Zajmował się także malarstwem, grafika użytkową, scenografią teatralną i telewizyjną. Jest twórcą tzw. Teatru Rysowania - pokazach wirtuozerii rysowania, które zrealizował około 30 razy. Choć każdy spektakl jest inny, obowiązywały pewne zasady - zawsze była naga modelka, zawsze też spektakl rozpoczynał się od wykreślenia pośrodku kompozycji koła

(bez pomocy cyrkla, jedną ręką). Franciszek Starowieyski zawsze podczas Teatru Rysowania miał na sobie te same spodnie, zamiast paska związane sznurem, z którego - jak twierdził - odcięto wisielca.

Jego malarstwo cechuje fascynacja ciałem kobiecym o "rubensowskich" kształtach oraz refleksja nad przemijaniem i śmiercią. "Nagość na moich obrazach zwykle nie jest pociągająca. Niewiele kobiet rysuję +na seks+, raczej +na alegorię+. Wszystko zależy od idei malarza. Często posługuję się w rysunkach ciałem kobiety, gdyż ono najlepiej funkcjonuje symbolicznie" - powiedział artysta.

Upodobanie do barokowej estetyki przejawiało się również w charakterystycznym dla Franciszka Starowieyskiego makabrycznym poczuciu humoru. Na nobliwe spotkanie rodzin ziemiańskich przybył, ku zaskoczeniu znającej go rodziny, ubrany bardzo przyzwoicie.

Szybko jednak wyszło na jaw, że spod wizytowego fraka Starowieyskiego wystaje długi, diabelski ogon z nasyconego smołą sznura. Teresa Starowieyska, żona artysty, na długo zapamiętała dzień, gdy weszła do domu i znalazła męża leżącego na łóżku, z zakrwawioną twarzą i pływającym we krwi, wyłupionym okiem. Do tego makabrycznego żartu Starowieyski użył koncentratu pomidorowego i piłeczki pingpongowej.

Starowieyski znany był także jako kolekcjoner dzieł sztuki. "Całe życie miałem skłonność do kolekcjonerstwa. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze dzieliłem swój czas między sztukę a

kolekcjonerstwo. Będąc zbieraczem, nauczyłem się, że z nowych przedmiotów można wyczytać inne rzeczy niż ze starych. Tu dowiaduję się o fabrykach i gustach ludzi. Do tamtych przedmiotów dochodzi jeszcze ich los" - mówił. Jego zdaniem, kolekcjonowanie

stanowi pretekst do rozmów o czasie. "Przedmioty mogą być wieczne i nieskończone. W tym upatruję ich wielkość (...) Zanurzam się w zbieractwie, by na moment dostąpić nieśmiertelności rzeczy" - deklarował artysta.

Starowieyski wielokrotnie wystawiał w galeriach i muzeach w Polsce oraz m.in. w Austrii, Belgii, Francji, Holandii, w Kanadzie, Szwajcarii, USA, we Włoszech. Jest laureatem wielu

nagród, m.in.: Grand Prix na Biennale Sztuki Współczesnej w Sao Paulo (1973), Grand Prix za plakat filmowy na festiwalu w Cannes (1974), Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu w Paryżu (1975), Annual Key Award gazety Hollywood Reporter (1975-1976), nagrody na

Międzynarodowym Biennale Plakatu w Warszawie i na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Chicago (1979-1982).

W 1994 roku otrzymał Nagrodę "Złotej Maski" za scenografię do "Króla Ubu" Krzysztofa Pendereckiego w Teatrze Wielkim w Łodzi, a w 2004 Nagrodę Ministra Kultury w dziedzinie sztuk plastycznych.

Obraz Starowieyskiego "Porwanie Europy" jest wystawiony w polskim przedstawicielstwie w Unii Europejskiej w Brukseli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji