Sprawował faktyczny rząd dusz
Poznałem osobiście Pana Profesora w 1970 roku w Dwikozach, kombinacie przetwórstwa owoców koło Sandomierza, do którego przyjechał z ramienia Uniwersytetu, aby spotkać się ze studentami odbywającymi praktyki robotnicze - Jana Błońskiego wspomina Wojciech Szulczyński w Dzienniku Polskim.
Wśród tych studentów był syn Pana Profesora, Krzysztof, z którym odbywałem tę praktykę. Pamiętam wrażenie bezpośredniości połączonej z dystansem, a jednocześnie charakterystyczne, nieco złośliwe poczucie humoru splecione z uwagą i wrażliwością na drugiego człowieka. Na polonistyce, którą wówczas studiowałem, żywy był już mit profesora Błońskiego. Składały się nań: sława wybitnego znawcy i interpretatora literatury współczesnej, status niepodległego komunie znawcy twórczości emigracyjnych pisarzy, zwłaszcza Witolda Gombrowicza, renoma wybitnego krytyka teatralnego, szczególnie wzmocniona, gdy Profesor został kierownikiem literackim Starego Teatru, ponadto dająca się zauważyć zażyła znajomość Profesora z luminarzami kultury i sztuki Polski i Krakowa, od Piwnicy pod Baranami, poprzez Stary Teatr i "Tygodnik Powszechny", do Teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego.
Ponieważ interesowałem się teatrem, szybko zorientowałem się, jak wielką estymą cieszy się Profesor Błoński wśród artystów teatralnych, szczególnie reżyserów Starego Teatru w Krakowie. Ciągnęli do Niego i Wajda, i Swinarski, i Jarocki, i zaiste Bóg jeden wie, ile konceptów reżyserskich i inscenizacyjnych zawdzięczali Profesorowi, nie mówiąc już o korzyściach, jakie wynieśli z obcowania z Jego wybitną sztuką interpretacji tekstu dramatycznego.
Jako studenci wiele czasu spędzaliśmy w kawiarni Kolorowa przy ulicy Gołębiej, pamiętam wrażenie, jakie wywoływał Profesor Błoński, kiedy zjawiał się tam na pogawędki z różnymi sławnymi osobami i zasiadał wraz z nimi pomiędzy naszym gwarnym i rojącym się tłumkiem.
W tej sytuacji wielkim świętem stało się seminarium magisterskie Profesora, na które się zapisałem wraz z grupą przyjaciół w 1972 roku. Poświęcone twórczości Witkacego ("Matka"), Gombrowicza ("Ślub") i Mrożka ("Tango") szybko stało się trampoliną do rozmów o całej współczesnej sztuce i literaturze. Zwracało uwagę uwrażliwienie Profesora Błońskiego na refleksję teoretyczną w odniesieniu do omawianych utworów. Pamiętam znamienne zdarzenie. Kiedy pisałem pracę magisterską o teatrze Gombrowicza, z natury rzeczy miałem bardzo utrudniony dostęp do książek paryskiej Kultury. Ukazał się wtedy tom Witolda Gombrowicza "Varia". Nie było go nawet w Jagiellonce. Profesor Błoński zaprosił mnie wówczas do swego domu na Klinach, gdzie na miejscu, w profesorskiej bibliotece mogłem podczas kilkakrotnych wizyt studiować "Varia" i inne trudno dostępne książki. W czasie trwania seminarium Profesor odbywał z nami także indywidualne rozmowy, w moim przypadku dotyczyły zamiaru podjęcia studiów reżyserskich, Profesor dociekliwe rozważał wszystkie za i przeciw...
W stanie wojennym, kiedy już pracowałem na Uniwersytecie, wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z zaangażowania Pana Profesora i Jego rodziny w podziemną działalność - czuło się, że Profesor nie tylko pełni liczne funkcje uniwersyteckie jako kierownik Katedry Teatru, dyrektor Instytutu Polonistyki czy prorektor, ale sprawuje faktyczny rząd dusz.
Dziś, w tym szczególnym dniu, kiedy Profesora Błońskiego nie ma już z nami, trudno o metodyczne wspomnienie. Wirują obrazy: wysoka sylwetka nieco zgarbionego Profesora maszerującego ulicą Gołębią, jego tubalny śmiech i momenty zadumy, kiedy rozważa jakiś, podrzucony przez nas, wariant interpretacyjny analizowanego tekstu. Imieniny Profesora w Jego wypełnionym gośćmi domu na Klinach i kameralne spotkania z Nim w Jego uniwersyteckim gabinecie. Słuchając o naszych problemach, zawsze nieco pochylał się z uwagą do przodu, w kierunku mówiącego, lecz jego oczy błądziły w zamyśleniu... Zawsze pomagał, jak mógł, pchał do przodu, odważnie otwierał zamknięte drzwi, wspierał i otaczał opieką.
Spocznie prof. Jan Błoński na cmentarzu Salwatorskim w Krakowie, tam dziś o godz. 12 rozpoczną się uroczystości pogrzebowe.