Artykuły

O telewizyjnym "Edypie królu" mówi Leszek Herdegen

LIDIA Zamków, która w 1968 r. zrealizowała na deskach krakowskiego Teatru im. Słowackiego "Edypa Króla", wzięła tę doskonałą tragedię Sofoklesa na warsztat swój po raz drugi, tym razem dla Teatru Telewizji, powierzając rolę tytułową, podobnie jak w teatrze, Leszkowi Herdegenowi.

- Jest rzeczą naturalną - mówi Herdegen - że spektakl teatralny ma inny język przekazu niż telewizyjny. Staraliśmy się jednak, aby idea spektaklu, klucz zasadniczy rozumienia tekstu pozostał ten sam. I chociaż scenografię przygotowywali różni ludzie - w teatrze Andrzej Majewski, a w TV Andrzej Sadowski, chyba nam się to udało.

Wyszliśmy z założenia, że sztuka ta napisana wprawdzie 2500 lat temu jest w jakimś sensie inicjująca pisarzy XX wieku poprzez, powiedziałbym, nonkonformizm, nieprzejednanie, walkę człowieka o prawdę z całkowitym przekreśleniem własnego interesu. To właśnie Edyp, podobnie jak znacznie późniejsi bohaterowie Camusa, Robert Jordan z "Komu bije dzwon" Hemingwaya, czy dr Tomasz Judym z "Ludzi bezdomnych" (te role także grałem) jest zdolny dochodzić prawdy z całkowitym pominięciem własnej osoby, chęci samozachowawczej. I ta prekursorska postawa Edypa jest, jak się okazuje, bardzo nowoczesna.

Dowiedział się, że ma dociec prawdy i chociaż jest ona wymierzona przeciwko niemu osobiście, dochodzi jej z żelazną konsekwencją. Jest to nie tylko nieśmiertelne, ale i bardzo aktualne. Edyp nie przyjmuje do wiadomości czegoś co mu nakazano, czy co byłoby wygodne. Walczy do końca o prawdę.

Od aktorów grających wielkich, antycznych bohaterów, jak: Edyp, Antygona, Prometeusz - wymagamy jakiegoś maksymalnego nasycenia osobistą treścią, osobistym stosunkiem, może i dlatego, że dramaty te są napisane w pewnej, dość odległej od naszej codzienności konwencji. Jest to zadanie szczególne dla aktorów w telewizji, która jak wiadomo nie znosi patosu, wielkiego gestu, środków heroicznych. Tę dążność, którą mieliśmy przy realizacji spektaklu telewizyjnego, aby uczynić tragedię Sofoklesa współcześnie brzmiącą, znakomicie wspomaga przekład Stanisława Dygata, dokonany prozą.

Tylko teksty chóru, jeśli idzie o warstwę literacką, są w konwencji klasycznej, czyli wypowiadane wierszem w przekładzie Stanisława Srebrnego. Natomiast w inscenizacji chóru kryje się pewna niespodzianka dla widza. W ogóle widz nie powinien się spodziewać spełnienia swoich przyzwyczajeń wyniesionych ze szkoły średniej do odbierania dramatu antycznego jako czegoś wielkiego, patetycznego, podniosłego. Dążność, aby ta tragedia zabrzmiała nadal aktualnie musiała pociągnąć za sobą cały szereg środków formalnych, by utwór ten odmonumentalizować. I może nam się to udało.

Przekonamy się o tym 24 marca, oglądając w poniedziałkowym Teatrze Telewizji na Scenie Klasycznej "Edypa Króla". Poza Leszkiem Herdegenem wystąpią tutaj: Maria Chwalibóg, Olgierd Łukaszewicz, Gustaw Lutkiewicz, Andrzej Mrowiec, Stanisław Budny, Eugeniusz Kamiński, Jerzy Matałowski, Krzysztof Kalczyński i chór. Muzykę skomponował Lucjan Kaszycki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji