Artykuły

Bydgoszcz. Zmarł aktor Leszek Sadzikowski

W środę odszedł Leszek Sadzikowski, były aktor Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Uroczystości pogrzebowe odbędą się w sobotę na cmentarzu parafii na Ludwikowie.

Ostatni raz na scenie bydgoszczanie oglądali go dziewięć lat temu. Zagrał wtedy w adaptacji "Mostu Królowej Jadwigi" Sulimy-Kamińskiego. - Bardzo cieszył się z roli Dziadusia Polonusa - wspomina Izabella Jeleńska-Draim, pasierbica zmarłego. - Przyjął ją już jako emeryt i rozpamiętywał do ostatnich chwil.

Sadzikowski urodził się na terenie dzisiejszej Ukrainy. Aktorską przygodę rozpoczynał w łódzkiej Filmówce. W 1948 r. zadebiutował rolą Henryka w "Grubych rybach" Michała Bałuckiego. Od tego czasu grywał na scenach m.in. w Łodzi, Opolu, Warszawie, Wałbrzychu i Zielonej Górze. W swoim dorobku miał role u Erwina Axera, Konrada Swinarskiego, Jerzego Hoffmana, Jerzego Kreczmara oraz Bronisława Orlicza. W bydgoskim teatrze oglądać go można było od 1986 r. Wcielił się tu w trzynaście ról - od dostojnika NSDAP w "Palaczu zwłok" Ladislava, przez Alonso w "Burzy" Szekspira. Jego ostatnią premierą był "Most Królowej Jadwigi" w reżyserii Andrzeja Marii Marczewskiego dziewięć lat temu. - Tę rolę otrzymał Kaziu Kurek, ale szybko z niej zrezygnował - wspominał pracujący przy tej sztuce bydgoski aktor Piotr Milnerowicz. - Aliści skorzystał na tym bardzo Lesiu Sadzikowski, stwarzając w końcu naprawdę piękną i wiarygodną postać.

Po tej roli Sadzikowski nie stanął już na scenie przy al. Mickiewicza. - Cały czas poświęcał rodzinie, szczególnie wnusi Malwince, która była jego oczkiem w głowie - wspominają bliscy. - Jeszcze niedawno ćwiczył z nią wierszyki do szkoły. Strofował ją, gdy za bardzo się spieszyła i chwalił, gdy nauczyła się poezji na pamięć.

Aktor bardzo lubił spacery, szczególnie po centrum miasta i na grzyby w podbydgoskich lasach. Uwielbiał, gdy towarzyszyły mu jego psiaki - bokserka Farsa i ukochana buldożka francuska, Calineczka. Cztery lata temu okazało się, że Sadzikowski cierpi na nowotwór płuc. O chorobie nie wiedział, jednak gdy czuł się źle, ciągle miał nadzieję na kolejne wycieczki. Leszek Sadzikowski zmarł w środę w bydgoskim hospicjum, do którego trafił dwa dni wcześniej. We wrześniu ubiegłego roku obchodził 60-lecie pracy artystycznej, w sierpniu tego roku skończyłby 79 lat.

Pogrzeb odbędzie się w sobotę o godz. 12.45 na cmentarzu parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa na Ludwikowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji