Artykuły

Potknąć się na linie

"Zaratustra" w reż. Krystiana Lupy w Starym Teatrze w Krakowie. Po występach w Centrum Meyerholda w Moskwie pisze Gleb Sitkowskij w Gazietie Trud.

Polski klasyk teatru Krystian Lupa przybył do Moskwy z nader przyjemnego powodu. Kilka lat temu Centrum Meyerholda wymyśliło nową tradycję Corocznych Spotkań Meyerholdowskich i raz w roku zaprasza jednego wielkiego europejskiego reżysera, by uczcić jego dokonania i pokazać moskiewskiej publiczności jedno z ostatnich przedstawień laureata Nagrody Meyerholda.

Lupa przyjechał z grupą krakowskiego Starego Teatru, aby przedstawić Moskwie swojego pięciogodzinnego "Zaratustrę".

Krystian Lupa słynny jest z tego, że wiecznie przekracza granice teatru dramatycznego, porywając widza w tajemnicze metafizyczne głębiny. W swoich poprzednich inscenizacjach zbadał praktycznie całą intelektualna prozę XX wieku, za każdym razem udowadniając, że nieźle zgłębił też nauki filozoficzne. Wcześniej czy później musiał więc dojść do tekstu filozoficznego, który stał się swego rodzaju przedmową do XX wieku - książki Fryderyka Nietzschego "Tako rzecze Zaratustra", ogłaszającej ludzkości po raz pierwszy wiadomość o tym, że Bóg umarł oraz głoszącej tezę o narodzinach nadczłowieka.

Jak wiadomo, Nietzsche twierdził, że "człowiek jest liną, przerzuconą między zwierzęciem a nadczłowiekiem, liną ponad przepaścią". Balansując i potykając się Lupa ze swoimi aktorami spróbował przejść po tej linie. Zaratustra w jego spektaklu jest jeden w trzech osobach. W pierwszym akcie jest młody i pełen zuchwałych idei, w środkowej części osiągając szczyty, zaczyna się smucić, a w ostatnim epizodzie spada w przepaść i dożywa starości już jako półobłąkany starzec.

Jeśli dwie pierwsze części składają się ze sprężystych fraz samego Nietzschego, to trzeci akt oparty został na biograficznej sztuce Einara Schleefa o ostatnich latach filozofa, który zakończył życie jak wiadomo w szpitalu psychiatrycznym. Ten, który widział siebie jako nowego proroka, ostatecznie został zdegradowany z nadczłowieka do zwykłego człowieka.

Ciągnąca się medytacyjna narracja, początkowo składająca się z fragmentarycznych maksym filozoficznych, w finale przechodzi w sztuczkę o dość wątpliwych wartościach literackich. Zresztą, tekst w tym spektaklu jest jednakowo trudno przyswajać niezależnie, czy przynależy on Nietzschemu czy dramaturgowi - biografowi: w pierwszym przypadku jest zbyt genialny, w drugim - zbyt banalny. Można byłoby nawet powiedzieć, że przeszedłszy drogę po tej cienkiej linie, Krystian Lupa poniósł klęskę, ale obserwowanie prób reżysera - linoskoczka jest i tak niezwykle interesujące.

Tłum. Agnieszka Lubomira Piotrowska

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji