Artykuły

Nie jestem parodystą

- Nie wybieram obiektu do naśladowania w osobie konkretnego człowieka. Konstruuję jakiś scenariusz, do którego dopasowuję postać przez siebie stworzoną. W przeciwieństwie do parodystów mam ułatwione zadanie. Sam kreuję bohatera - mówi mim IRENEUSZ KROSNY.

Rozmowa z Ireneuszem Krosnym, mimem-satyrykiem [na zdjęciu].

Bywało, że niektórzy byli zdziwieni, że potrafi pan mówić?

- Czasami się zdarzyło, zwłaszcza, gdy ktoś widział mój występ po raz pierwszy, albo znał mnie wyłącznie z telewizji. Dziwi się wtedy, że potrafię wydobyć z siebie jakiś głos. Ot, drobnostka...

Łatwiej wyrażać siebie poprzez gest niż słowa?

- Język pantomimy jest językiem scenicznym, przejrzystym i komunikatywnym, ale tylko z punktu widzenia sceny. W życiu codziennym nie jest to już takie proste. Nie sposób wyrazu zastąpić gestem. Może on tylko mu towarzyszyć. Inaczej musielibyśmy posługiwać się językiem migowym.

Nie wierzę, by nigdy poza sceną nie skorzystał pan z tego talentu i dobrodziejstwa.

- Pewnie, że tak, aczkolwiek zdarza mi się to sporadycznie. Gest bywa przecież sympatyczniejszy i mniej nachalny.

Na przykład podczas wizyty w którymś z urzędów.

- Też, ale znacznie częściej w rodzinie. W urzędach zwykle od razu jestem rozpoznawany, co ma swoje dobre strony bo załatwianie wszelkich spraw jest znacznie łatwiejsze i szybsze. Czasem robię jakąś śmieszną minę, gdy ktoś ma przy sobie aparat i chce abym pozował mu do pamiątkowej fotki.

W szkole upominali pana nauczyciele: Krosny, przestań stroić głupie miny?

- Aż tak źle nie było (śmiech). Zdarzyło mi się jednak poprzez pantomimę droczyć się z nauczycielami. Udawałem, że bawię się przedmiotem, którego nie było. Nauczyciel był święcie przekonany, że coś tam obracam w rękach. Czaił się, nagle do mnie podchodził i rozkazującym tonem nakazywał wstać i w tej chwili pokazać co tam chowam, po czym gorączkowo szukał czegoś co nie istnieje. Poniekąd tak rozpoczęła się moja kariera. Zwyczajnie bawiłem się mimiką. Obserwowałem pantomimę w telewizji i chciałem się tego nauczyć. To było jeszcze w szkole podstawowej, o ile pamięć mnie nie zawodzi, bodaj w piątej klasie. Nieco później, gdy już byłem dwie klasy wyżej, "wkręciłem" się nielegalnie na przedstawienie pantomimy dla szkół średnich. Po spektaklu ogłoszono, że czekają na chętnych do amatorskiego teatru. W taki sposób zostałem jego najmłodszym członkiem.

W konsekwencji stał się pan satyrykiem.

- Po części przypadkiem, bo jeżdżąc po świecie biorę udział w festiwalach stricte teatralnych, a nie kabaretowych. Akurat w Polsce tak się stało, że jeszcze jako nikomu nieznany mim próbujący dostać się na jakikolwiek rodzimy festiwal teatralny, trafiłem na Biesiady Humoru i Satyry organizowane w Lidzbarku. Doszedłem do wniosku, że w sumie to co robię jest satyrą, a przynajmniej o satyrę się ociera, po czym wziąłem w nim udział. Mało tego, udało mi się go wygrać! Potem zaproszono mnie na dwa następne, które również wygrałem. Chcąc nie chcąc zostałem kabareciarzem, choć do końca kabaret to pewnie nie jest, choć wspólnym mianownikiem jest tu śmiech.

Koledzy żyjący z kabaretu pewnie pękają z zazdrości. Ma pan przewagę, bo pantomima jest uniwersalnym środkiem przekazu artystycznego. Wszędzie pana rozumieją.

- To prawda i nie ukrywam, że daje mi to duży komfort. W maju lecę do Pekinu i jestem trochę ciekawy jak to wszystko się odbędzie, bo jak dotąd nie uzgodniliśmy tematów, jakie mam dobrać.

Miał pan kiedykolwiek problem z naśladownictwem wybranej postaci?

- Mam inną strategię artystyczną. Nie wybieram obiektu do naśladowania w osobie konkretnego człowieka. Konstruuję jakiś scenariusz, do którego dopasowuję postać przez siebie stworzoną. W przeciwieństwie do parodystów mam ułatwione zadanie. Sam kreuję bohatera.

Dużo czasu zajmuje konstruowanie postaci ?

- To zależy od długości scenariusza. Jeden trwa minutę, drugi siedem minut. Istotne znaczenie odgrywa udział dźwięku. Moje ruchy muszą być integralne np. z dźwiękiem, jaki wydaję robiąc łyk wody ze szklanki. Zgranie tych elementów, składających się na skecz, trwający raptem kilka minut wymaga nieporównywalnie dłuższej pracy i sporego wysiłku.

Nie widać jakoś pańskich następców.

- Słyszałem, że gdzieś na studniówkach ponoć próbowano mnie naśladować. Może coś z tego się w przyszłości urodzi.

Co lub kto prywatnie śmieszy Ireneusza Krosnego ?

Wiele rzeczy polityki nie wyłączając (śmiech). Lubię abstrakcyjne poczucie humoru. Odpowiada mi ekipa Monthy Pytona. Chłopakom jednak zdarzało się przegiąć aż nadto w stronę czarnego humoru, serwując jak na satyryków dość krwiste kawałki. Ostatnio ukazała się całkiem fajna gazeta o tytule "Nowy pompon", rokująca nadzieję, że stanie się następczynią "Szpilek". Pojawiło się tam kapitalne stwierdzenie, że 50 proc. Polaków nie zdaje sobie sprawy, że stanowi połowę społeczeństwa. Bardzo mnie to ubawiło.

Pokusiłby się pan o próbę naśladowania któregoś z polityków ?

- To byłoby trudne, bo w sensie ruchów nasi politycy są mocno oszczędni. Nie zapomnę jednego z wywiadów, którego w telewizji udzielał pan Jaskiernia - on ani razu nie spojrzał w stronę kamery. Przez kwadrans patrzył albo w podłogę, albo w najlepszym wypadku na buty prowadzącego i to był jego jedyny wzrokowy kontakt z dziennikarzem. "Chodzą" mi po głowie raczej tenisiści, mający dość charakterystyczne ruchy, które można ciekawie przedstawić. Z politykami byłoby raczej ciężko.

Może podczas głosowania w Sejmie ?

- Hmm... musiałbym się zastanowić. Nie wiem jednak czy nie jest to bardziej robota dla parodysty.

IRENEUSZ KROSNY ur. w 1968 r. w Tychach. W latach 1982-92 pracował kolejno w trzech amatorskich teatrach pantomimy. W 1992 roku rozpoczął zawodową działalność solową pod nazwą Teatr Jednego Mima. Krosny wypracował oryginalną technikę poruszania się mima w grze komediowej. Jego technika jest przeźroczysta jak dykcja u aktora - czyni każdy ruch zrozumiałym, ale nie zwraca uwagi sama na siebie, daje widzowi poczucie łatwości pracy mima na scenie. Ze swoim repertuarem gościł już na całym świecie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji