Artykuły

Co nas łączy, a co dzieli?

W "Braciach Karamazow" to właśnie muzyka Jana A.P. Kaczmarka - niepokojąca, czasami refleksyjna i poetycka, kiedy indziej pulsująca niezwykłym rytmem - zapowiada wielki dramat. Film zaczyna się śmiesznie: czescy aktorzy przemierzają szarą Polskę, jadąc na festiwal teatralny do Nowej Huty. Zza okien wita ich plakat festiwalu Era Nowe Horyzonty i szyld baru Kefirek - o "Braciach Karamazow" w reżyserii Petra Zelenki pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Od piątku w kinach "Bracia Karamazow" Petra Zelenki z elektryzującą muzyką Jana A.P. Kaczmarka - kompozytora urodzonego w Koninie, laureata Oscara. Autor "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" tym razem kieruje oczy tam, gdzie z pozoru patrzymy wszyscy: na aktorów. Ale nie tych z pierwszych stron gazet, znanych z telenowel o dyskusyjnym poziomie, pędzących żywot motyla - równie kolorowy, co krótki. Nie. Zelenka przygląda się artystom z krwi i kości, będącym blisko widza, opowiadającym o jego dramacie w chwili, gdy ten dramat się wydarza. Życie i sztuka zazębiają się u czeskiego reżysera tak, że w pewnym momencie siedząc w kinowym fotelu nie dostrzegamy już między nimi granicy i musimy bardzo wytężać zmysły, by odróżnić tekst powieści Fiodora Dostojewskiego od filmowego scenariusza.

Zdaje się, że tak właśnie chciał Petr Zelenka, który nie jest obsesyjnie przywiązany do uprawianej przez siebie dziedziny sztuki. Wręcz przeciwnie. - Mnie kino w ogóle nie fascynuje - wyznał niedawno w rozmowie dla "Wysokich Obcasów", przekonując jednocześnie: - Zachwycać może literatura. To najwyższa forma twórczości, która pozwala pracować wyobraźni. Wrażenie może robić także muzyka, przebijająca sztukę ruchomych obrazów swoją intensywnością. A film pozostanie dla mnie tylko mieszanką innych sztuk.

W "Braciach Karamazow" to właśnie muzyka Jana A.P. Kaczmarka - niepokojąca, czasami refleksyjna i poetycka, kiedy indziej pulsująca niezwykłym rytmem - zapowiada wielki dramat. Film zaczyna się śmiesznie: czescy aktorzy przemierzają szarą Polskę, jadąc na festiwal teatralny do Nowej Huty. Zza okien wita ich plakat festiwalu Era Nowe Horyzonty i szyld baru Kefirek. Na miejscu podejmują zabawną, nie do końca udaną próbę dogadania się z młodą producentką ich sztuki, Kasią. Zestresowana dziewczyna sama już nie wie, czy do sąsiadów zza południowej granicy ma się zwracać po polsku, czy po angielsku. W jej dylemacie kryje się pytanie o to, czy we współczesnej Europie, w której nie ma już granic, Polaków, Czechów i Rosjan więcej łączy, czy dzieli.

Sam Zelenka powiedział kiedyś ponoć, że "Polacy to właściwie Czesi plus papież".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji