Artykuły

Udany dyplom studentów PWST

"Alkasyn i Nikoleta" w reż. Petra Nosálka w PWST we Wrocławiu. Ocenia Leszek Pułka w Gazecie Wyborczej-Wrocław.

Spektakl jest tak dynamiczny, że gdy rycerze walczą mieczami na ułożonych w krzyż czarnych podestach, lecą skry. Petr Nosalek, który "Alkasyna i Nikoletę" wyreżyserował, pozwolił młodziutkim aktorom poszaleć.

W piątek w Teatrze Szkolnym PWST oglądaliśmy premierę średniowiecznej

opowieści. To urocza i dowcipna baśń o dzielnym hrabiczu Alkasynie (przekonujący Paweł Palcat), który przeciwstawił się rodzicom, gdy odmówili mu ślubu z Nikoletą (ciekawa rola Karoliny Honchery), królewną Kartageny.

Akcja jest konwencjonalna. Nikoleta porwana przez krzyżowców trafia na dwór Garyna, który - obrzydliwiec - ma chrapkę na jej dziewictwo. Tymczasem w dziewczynie zakochuje się Alkasyn. Grabiostwo nie pozwalają na tę miłość. Alkasyn się dręczy. Nikoleta ucieka. Pastuszkowie pomagają zbiec kochankom. Burza morska przerywa ich związek. Nikoleta rozpoznana na dworze króla Kartageny (Karol Zapała) po wielu perypetiach łączy się z ukochanym. Po drodze oglądamy tysiące zwad, potyczek, bitew, zdrad i randek.

Jak w każdym średniowiecznym romansie tekst - dość parodystyczny w porównaniu z arcydziełem, czyli "Tristanem i Izoldą" - rozstrzyga nierozstrzygalne: sprawę rycerskiego kodeksu, rolę przekleństwa i błogosławieństwa, czyli fatum w życiu człowieka, wagę słowa honoru, sens dziewictwa czy zgody na ofiarę życia dla ukochanego. A nad wszystkimi i wszystkim wadzą się Piastunka (efektowna Agata Kucińska), Śmierć (groźna Kinga Bierwiaczonek), Anioł Dobra (powabna Magdalena Engelmajer) i Anioł Zła (seksowna Marta Frąckowiak).

Inscenizacja Nosalka może się podobać. Po pierwsze jest tak dynamiczna, że gdy rycerze walczą mieczami na ułożonych w krzyż czarnych podestach, lecą skry. Po wtóre machina inscenizacji na maleńkiej scenie imponuje. To tylko teatr szkolny, a reżyser uruchomił wiele konwencji teatralnych. Anioł Dobra wznosi się pod sufit na szczudłach. Zmysłowa diablica chętnie nurkuje do dymiącego wśród podestów piekła, zalotnie kręcąc ogonem. Co chwila przemykają po scenie korowody groźnych, stukających kamykami jak tancerze derwiszów. To znów toczą się pojedynki i wojny w rytmie flamenco. Zadziwiają wydobywane spod obszernych płaszczy lalki - porte parole bohaterów, sugerujące dystans reżysera wobec konwencji aktorskich i wobec prezentowanych zdarzeń.

Robota Nosalka jest po prostu dynamiczna i dowcipna. Gdyby nie temat i seksualne figle bohaterów, mogłyby ją oglądać nawet szkraby. Dobra zabawa, dobry dyplom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji