Artykuły

Zabawa w dorosłych

On żyje historyjkami o Batmanie. Ona wchodzi do jego piaskownicy i zaczyna się odwieczna walka płci

Kiedy dwa lata temu "Dialog" opublikował tekst "Piaskownicy" 23-letniego wówczas Michała Walczaka, pojawiły się głosy, że oto mamy do czynienia z objawieniem się nowego talentu dramaturgicznego w polskim teatrze. Dziś autor ma już na koncie trzy opublikowane dramaty (jeden sam wyreżyserował), a "Piaskownicę" wystawiły już Teatr w Wałbrzychu, Teatr Narodowy w Warszawie i wiele scen amatorskich. Przyszła pora na Szczecin.

Akcja "Piaskownicy" dzieje się oczywiście w piaskownicy. Siedzi w niej chłopiec i bawi się w Batmana. Przychodzi do niego dziewczynka i przynosi ze sobą lalkę. Pozostawione same sobie w środku szarego bezdusznego blokowiska (piętrowych konstrukcji z pustych kartonów nieudolnie pomalowanych pseudograffiti), bawią się, przekomarzając i kłócąc, bywają nawet wobec siebie agresywni (w stylu "zaraz cię walnę w głowę zabawką").

On władczy (od razu wyznacza w piaskownicy teren, w którym ona może się bawić), ale tak naprawdę bardzo samotny, gotów zjeść dżdżownicę, żeby jej zaimponować. Ona niby subtelniejsza, ale w rzeczywistości prowadząca z nim sprytną grę o dominację w piaskownicy. Rozmawiają ze sobą, naśladując język podpatrzony u dorosłych lub w telewizji, rzucają słowa, których nie rozumieją.

W ich zabawę wpisane są dorosłe relacje damsko-męskie. Od chwili, kiedy mężczyzna spotyka kobietę, do chwili, kiedy ona go porzuca. A wszystko opisane skrzącymi się dowcipem dialogami, bez aspiracji do pogłębionej i skomplikowanej analizy bolesnego związku.

W "Piaskownicy" bawią się Agata Stawarz i Paweł Koślik, niedawni absolwenci warszawskiej Akademii Teatralnej. Mimo jeszcze małego doświadczenia scenicznego, nie złapali się w pułapkę kabaretowego przerysowywania postaci, jaka czyha na dorosłych aktorów grających dzieci.

Mają za to w sobie dużo naturalnej szczerości i świeżości debiutantów. "Piaskownica" okazała się dla Walczaka wstępem do "większej" dramaturgii, dla Agaty Stawarz i Pawła Koślika to "wprawka" w duży teatr.

Michał Walczak, dramaturg

Przedstawienie bardzo mi się podobało. Już I "na wejściu" czułem do tej inicjatywy ogromną sympatię, ponieważ bardzo dobrze znam aktorów - przyjaźnimy się jeszcze z czasów studiów. Nie zawiedli mnie. Dokonali trudnej rzeczy, bo zagrali, korzystając z bardzo rozszerzonej wersji tego tekstu. "Piaskownicy" bardziej rozsypanej i wymagającej większego skupienia. Najważniejszą zdobyczą tej inscenizacji jest chyba to, że wreszcie widzę Miłkę [główna bohaterka - red.], która jest kobietą z krwi i kości, a nie Kopciuszkiem, nie wiedzącym co ze sobą zrobić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji