Artykuły

"Brygada szlifierza Karhana"

Budynek teatru jest stary "oddziedziczony" po b. "Teatrze Kameralnym" ale teatr jest nowy, zupełnie - nowy. Nowe jest już samo godło łódzkiego Teatru Nowego: maska w kole zębatym - symbol teatru związany z symbolem fabryk; nowe jest foyer teatralne, które służy nie tylko jako miejsce, gdzie "wolno palić" i korzystać z bufetu, lecz - zawierając pomysłowo urządzoną wystawę, poświęconą autorowi sztuki i krajowi, w którym się ta sztuka narodziła - wprowadza widza w "klimat przedstawienia"; nowy jest zespół ludzi Teatru Nowego i nowa jest ich postawa wobec zadań sztuki teatralnej w dzisiejszej dobie: "Uważamy się za współbudowniczych ustroju socjalistycznego, chcemy stanąć w jednym szeregu z robotnikami, a może w przyszłoścj obok przodowników pracy" - brzmi dumne credo nowego zespołu aktorskiego P. T. N,...

Jak wiadomo, naprawdę nowy Teatr Nowy wystąpił na otwarcie nowego sezonu z nową i w nowy sposób inscenizowaną sztuką czeskiego robotnika, Waszka Kani. pt. "Brygada szlifierza Karhana".

Waszek Kania

Autor sztuki "Brygada szlifierza Karhana" urodził się dnia 23 kwietnia 1905 roku w Kralupach koło Pragi jako syn dworskiego pastucha i folwarcznej dojarki. Ciężkie, bardzo ciężkie było dzieciństwo małego Kani. Ośmioro rodzeństwa to nie mała ilość "gęb do żywienia": jakże je mógł w owych czasach wyzysku obszarniczego wykarmić nędzarz miejski i dworska komornica?

Głód, nędza, a po przedwczesnej śmierci ojca (poległ na wojnie w 1914 roku) mozolna walka o kawałek chleba, twarda praca w chlewie i przy bydle, żebranina, kradzież węgla, dom poprawczy z biciem i głodówką jako głównymi metodami wychowawczymi ,,Opieki społecznej nad sierotami po poległych", oto w krótkim zarysie lata młodości Waszka Kani.

Po wyjściu "na wolność" Kania rozpoczyna życie awanturnicze. Jeździ w świat, próbuje rozmaitych zawodów. Jest kolejno rybakiem, robotnikiem, elektrykiem, ślusarzem i szlifierzem. Poznaje często gorycz bezrobocia, doświadcza głodu i nędzy, będących stałym udziałem mas pracujących w ustroju kapitalistycznym. Przełomowym wydarzeniem w życiu Kani jest jego zetknięcie się z Komunistyczną Partią Czechosłowacji w w 1930 r. Kania zaczyna pisać do "Rudego Prawa". "Układają mu rękę do pisania" zamęczeni przez hitlerowców w czasie drugiej wojny światowej tacy działacze komunistyczni jak Edward Arx czy Juliusz Fucik. Kania tworzy wówczas opowiadania literackie, pracuje jako reporter prasy komunistycznej.

Przez kontakt z prasą komunistyczną i działaczami komunistycznymi Kania zbliża się coraz bardziej do Partii, staje się jej członkiem.

"Partia - stwierdza Waszek Kania - zrobiła mnie tym, czym dzisiaj jestem. Moją obecną pracą staram się spłacić dług Partii i klasie robotniczej za to wszystko, co mi dały".

Niewątpliwie - ,,Brygada szlifierza Karhana" jest dowodem, iż autor poważnie myśli o spłacie tego długu.

Sztuka, która pomaga ludziom w ich codziennej pracy

W programowym "słowie zespołu P. T. N. do widza" czytamy co następuje:

"Nie wybraliśmy sztuki z t. zw. wielkiego repertuaru, ponieważ w obecnym etapie rozwoju naszego Państwa uważamy, że wielki repertuar stanowią sztuki w rodząju "Brygady szlifierza Karhana" - sztuki odkrywcze tak pod wzgldem formy jak i treści, sztuki, których problemy dorastają do wielkości naszych czasów, a ich treść i przedstawione w niej konflikty pomagają ludziom w ich codziennej pracy, w rozwiązywaniu nurtujących ich problemów, w wyzwalaniu się z "kompleksów nabytych w okresie kapitalistycznej gospodarki, w wyrabianiu w sobie nowego stosunku do życia, do ludzi i do pracy..."

Zgadzamy się z tą oceną "Brygady szlifierza Karhana", sztuka bowiem Waszka Kani to coś więcej, niż "dobre przedstawienie teatralne": to kawał życia, prawdziwego życia ludzi pracy w nowym ustroju demokracji ludowej. Robotnik czeski, Kania, nie potrzebuje nam wyjaśniać, iż postaci swojej "Brygady" "nie wymyślił", że Karhan, Fikejs czy Zaruba, Jarka, Dworzak czy Lojza są autentycznymi bohaterami. My to sami widzimy. Widzimy nawet o wiele więcej. Że mianowicie osoby sztuki Kani - przez to, że naprawdę żyją, a nie - "grają" - wybiegają daleko poza mury fabryki "Sokołowo": możemy je z całą pewnością spotkać na terenie... łódzkich Zakładów im. Strzelczyka czy "Wi-Fa-My".

I właśnie dzięki tej bliskości bohaterów "Brygady szlifierza Karhana", bliskości ich życia i głębokiemu pokrewieństwu zagadnień, nurtujących zespół fabryczny "Sokołowa" w walce o plan, socjalistyczne współzawodnictwo pracy, zwiększenie produkcji i tp. - sztuka rozwiązuje względnie pomaga rozwiązać niektóre, doniosłe problemy nie tylko na terenie czechosłowackich, ale również i polskich zakładów pracy.

Ponury ciężar przeszłości

Jako czołowe zagadnienie stawia sztuka Waszka Kani sprawę nowego, socjalistycznego stosunku do pracy.

Dobrze rozumie i właściwie podchodzi do tego zagadnienia uświadomiona młodzież robotnicza: młody Jarka Karhan, przybyły ze wsi na praktykę ślusarz Tulach, robotnice: Bożka, Wlasta i Mila. Ci zdają sobie doskonale sprawę z tego, że pracują na swoim, że każdy wysiłek, każde wybitniejsze osiągnięcie w produkcji, we wsoółzawodnictwie pracy podnosi ogólny dobrobyt, przynosi wspólny pożytek.

Gorzej jednak jest ze... starymi. Wyborni, długoletni fachowcy, szlifierze: Zaruba, a zwłaszcza Fikejs wyraźnie "boją się" przekroczenia norm produkcji "drżą" przed wspaniałymi osiągnięciami ruchu współzawodnictwa. Gdzież leżą przyczyny tych "obaw"? Niewątpliwie w nacisku wrogiej klasowo propagandy (o czym, niestety, sztuka mało mówił, lecz również w przykrych i ponurych wspomnieniach z okresu międzywojennego i wojennego. W owych czasach, czasach panowania wyzysku kapitalistycznego, zwiększenie wysiłku produkcyjnego i norm pracy prowadziło do jak najgorszych następstw: do bezrobocia, głodu i nędzy. Każde ulepszenie techniczne. racjonalizatorskie czy nowatorskie przerzucające ciężar pracy z robotnika na maszynę wiodło nieuchronnie cło masowych redukcji, pozbawiało chleba liczne rzesze ludzi pracy.

Pamięta o tym Fikejs. pamięta o tym Zaruba. Dlatego są początkowo ślepi na rewolucyjne przemiany jakie zaszły po wojnie, nie dostrzegają tych ogromnych korzyści pracy na swoim, dla siebie i dla wszystkich, jakie dobrze widzi młodzież robotnicza i do których ciągnie - zrazu podświadomie - ich stary brygadzista Karhan: "szanują się w robocie, przestrzegają drapieżnie żelaznych norm pracy", występują wrogo przeciw ruchowi współzawodnictwa i nie dopuszczanych do lepszych wyników pracy i "wygryzą" ich z fabryki.

Wkrótce jednak zarówno Zaruba, jak i Fikejs przekonywują się dowodnie, że ich "obawy" są niczym nie uzasadnione, z gruntu fałszywe, szkodliwe i głupie. Maszyna - "bezkłówka", zastępująca pracę 20 szlifierzy, przed sprowadzeniem której tak "drżeli" - nikogo "nie pozbawia" pracy, lecz pracę tę ogromnie ułatwia, pomaga fabryce wybrnąć z trudności, umożliwia szybsze wykonanie zamówionych dostaw państwowych. Młodzież, której socjalistyczny stosunek do pracy jest zrazu solą w oku obu wsteczników fabrycznych, bynajmniej nie ma zamiaru "wygryzać" z brygady ani Fikejsa ani Zaruby, lecz odnosi się z całym szacunkiem do ich długoletniego doświadczenia z uznaniem - do ich fachowej wiedzy.

Przemiana duchowa Zaruby i Fikejsa, ich pożegnanie z marami przeszłości i rewizja stosunku do pracy w nowych warunkach ustrojowych nie jest znanym "cudem" lecz wypływa z realnych i oczywistych faktów, będących najlepszą agitacją na rzecz nowej, wspaniałej rzeczywistości - socjalistycznej.

Sprawa tow. Klepacza

Klepacz - mimo stosunkowo młodego wieku - jest starym działaczem partyjnym. Nazwisko jego jest dobrze zapisane w historii przedwojennego ruchu robotniczego. Nieraz wówczas obecny mąż zaufania działu rewolwerówek "Sokołowa" skakał zuchwale do gardła wyzyskiwaczom w obronie zagrożonych interesów klasy robotniczej.

W nowych jednak warukach ustrojowych działalność Klepacza jest niewłaściwa, ba - posiada wręcz cechy szkodnictwa. Dlaczego? Dlatego, że Klepacz zbyt dba o swoją "popularność" - o bardzo tanią i niedobrą popularność. Szuka jej bowiem nie u najlepszych robotników, robotników świadomych wielkich przeobrażeń, jakie zaszły po wojnie w Czechosłowacji, lecz u tych najgorszych - wałkoniów, nierobów i brakorobów. Ponieważ niestety, sporo jest takich typów na dziale rewolwerówek, Klepacz - jako mąż zaufania działu - "uważa za stosowne" stanąć po ich stronie. Aby tylko nie stracić "popularności", aby się cieszyć opinią "dobrego wujaszka" wśród nygusów w rodzaju szkodnika Lojzy.

Oczywiście, Klepacz podobnie jak Fikejs najwyraźniej nie rozumie sensu wielkich rewolucyjnych przemian społecznych i politycznych. Nie zdaje sobie sprawy, że idąc po linii t. zw. najmniejszego oporu i kapitulując wobec nacisku elementów nieświadomych a nawet wrogich, opóźniających marsz do socjalizmu, zdradza interesy klasy robotniczej.

I te błędy, tę ślepotę polityczną i oportunizm wytkną na naradzie wytwórczej zbłąkanemu "mężowi zaufania" nie kto inny, lecz sami robotnicy. Dobrzy robotnicy, robotnicy świadomi wielkiej roli, jaką im daje nowy ustrój - roli gospodarzy kraju: Karhan Slawikowa i przew. Komitetu Partyjnego - Dworzak. Zrozumie wreszcie ich słuszne zarzuty kierownik działu rewolwerówok, uzna swoje błędy i pójdzie się rehabilitować na innym odcinku pracy.

Partia szlifuje charakter człowieka.

Waszek Kania, który w swoim życiorysie pisze: "...partia zrobiła mnie tym, czym dzisiaj jestem, partia miała na moje życie i moją pracę wpływ zasadniczy" - w "Brygadzie szlifierza Karhana" obrazuje żywo i plastycznie wpływ i rolę partii na odcinku fabryki "Sokołowo".

I życie ludzi z "Sokołowa" i praca w fabryce kształtuje się pod przemożnym wpływem partii. "Dwoi" i "troi" się w swej działalności niezmordowany tow. Dworzak, przewodniczący Komitetu Partyjnego. Nie komenderuje zza biurka, lecz czujnie "wścibia nos" do każdej maszyny partyjniak, inż. Nowotny. Pilnuje produkcji jak oka w głowie zmonitowany na naradzie wytwórczej tow. Maresz. Strzeże sprawy planu pięcioletniego, czuwa nad socjalistycznym wychowaniem ludzi niestrudzona "gospodyni fabryki", dobra partyjniaczka Slavikowa. Organizacja partyjna rozpala entuzjazm młodzieży fabrycznej, czyni świadomymi obywatelami i ofiarnymi żołnierzami frontu pracy w wielkiej ofensywie o dobrobyt i lepsze jutro - Jarka Karhana, Antka Tulacha, Bożkę i Bohusza, Wlastę i Milę.

W ogniu walki o socjalizm partia w sztuce Karhana szlifuje charakter człowieka: robotnika, chłopa i inteligenta pracującego...

W tym wszystkim jedno mielibyśmy do zarzucenia sokołowskiej organizacji partyjnej: autor sztuki zbyt lekko - naszym zdaniem - przechodzi nad poważną sprawą awarii w fabryce. Zniszczenie "bezkłówki", mającej, tak wielkie znaczenie dla podniesienia sprawy produkcji "Sokołowa" - to nie bagatela.

I również chyba nie "przypadek". To wyraźny cios wroga, zadany poważnej placówce przemysłu czechosłowackiego. Zadany ręką szkodnika, zdeprawowanego "złotego młodzieńca" - lumpa Lojzy. Traktować jego przestępstwo jako objaw "lekkomyślności" i jedynie "gapiostwa" - to zbytni oportunizm i niefrasobliwość. Nie tak należy podchodzić dzisiaj do aktu sabotażu. Nie wolno - w obliczu wzmożonej akcji wroga klasowego - tak dziś do niego podchodzić!

Przekreśla to po prostu najełementarniejsze poczucie obowiązku czujności wobec rozmaitych zamaskowanych agentur imperializmu.

I na tym odcinku dobrze - trzeba przyznać - działająca organizacja partyjna "Sokołowa" wykazuje karygodne zaniedbanie.

"Walka" starych z młodymi

Właściwie może nie tyle: starych z młodymi, ile: starego z nowym. Boć ostatecznie przecież do tego "nowego"- dochodzą - jak już o tym wspomnieliśmy - i starzy. Jednakże nie bez walki z młodymi, którzy to nowe uosabiają.

Walczy z nimi nawet Karhan-senior, który wprawdzie rad śledzi doskonałe postępy w pracy swego syna, lecz gdy uzdolniony Jarka prześcignie "tatę" i osiągnie niższą od niego normę czasu niezbędną dla oszlifowania cylindra - gniew brygadzisty nie ma granic.

Gniew brutalny, ale i szlachetny zarazem, wypływający z urażonej dumy zawodowej świetnego fachowca, ze wstydu, iż "jajo" okazało się mądrzejsze od "kury". Gniew ten pobudza starego brygadzistę do niemożliwego, zdawało by się przedtem - wysiłku: Franciszek Karhan wysila całą swą wiedzę i bije rekord młodych, oceniony przez takich rutyniarzy jak Fikejs czy Zaruba za "nieosiągalny".

Piękny triumf starego staje się podstawą do "podpisania paktu" między brygadą seniorów szlifierskich a młodzieżą: Fr. Korhan, Fikejs, J. Zaruba połączy swe doświadczenie fachowe z entuzjazmem i zdolnościami Jarki, Tulacha i Bogusza we wspólnej akcji współzawodnictwa zespołowego. Niewątpliwie - akcja ta da jak najlepsze wyniki i jak najwspanialsze osiągnięcia.

Droga awansu społecznego

Kim jest dyrektor wielkiej fabryki "Sokołowo", tow. Dworzak? Byłym robotnikiem. Kim jest kierownik techniczno-administracyjny, Maresz? Także byłym robotnikiem. Droga awansu społecznego jest i w szczególności otwarta szeroko dla zdolnej młodzieży robotniczochłopskiej.

Skorzysta z niej utalentowany młody racjonalizator, Jarka Karhan: na takich jak on czeka w ustroju demokracji ludowej - politechnika. Obdarzona fantazją poetycką i umiejąca myśleć "obrazami" Bożka niewątpliwie zasili kadry literatów. Nie zostanie też "na miejscu", lecz z pewnością pójdzie wyżej "uparty chłopak ze wsi", były pastuch - Antek Tulach. Choćby z tego powodu, iż biografia jego przypomina... życiorys autora "Brygady szlifierza Karhana".

Sztuka miary życiowej

Niepodobna mierzyć sztuki W. Kani starymi miareczkami teatralnymi - powiedział o "Brygadzie Karhana" znakomity czechosłowacki "człowiek teatru"', E. F. Burian. Dlaczego? Dlatego, że jak to już wspomnieliśmy na wstępie - sztuka ta, to kawał autentycznego ani na jotę "niewymyślonego" życia. I dlatego w tak sugestywny sposób odsłania nam ona podstawowe zagadnienia walki robotniczej o nową rzeczywistość. I dlatego niewątpliwie, gdy oglądamy "Brygadę" wydaje nam się, iż jesteśmy nie w teatrze, ale w fabryce, nie na widowni, lecz w mieszkaniu robotnika. I dlatego język bohaterów sztuki jest prosty, szczery, nie nadużywający bynajmniej sloganów i haseł. I dlatego - choć w sztuce nie znajdujemy ani "intrygi i miłości" w drobnomieszczańskim tego słowa znaczeniu ani żadnych, "łamańców psychologicznych" i t. zw. artystycznych smaczków - przykuwa ona naszą uwagę, wzrusza widza głęboko i przekcnywuje niesfałszowaną prawdą nowgo, pięknego życia, które dzieje się nie tylko na scenie, ale wokół nas.

Brygada... reżysera Merunowicza

Mówiąc o "Brygadzie szlifierza Karhana". nie podobna nie podkreślić z całym uznanierm zasług brygady reżysera Merunowicza.

Aby przygotować jak należy sztukę W. Kani, młodzi i starsi artyści PTN nie raz i nie dwa stawali przy szlifierkach "Wi-Fa-My", śledzili uważnie pracę warsztatów mechanicznych, konsultowali "kwestie" aktorskie z łódzkimi szlifierzami, uczyli się chodzić przy maszynie i nosić robocze kombinezony...

To sumienne i uczciwe przygotowanie dało jak najlepsze rezultaty: sam "szlifierz" Kania mógłby być zadowolony z tej brygady, która na scenie Państwowego Teatru Nowego tak wiernie, prawdziwie i ze szczerym przekonaniem odtwarza jego piękną sztukę.

Dotyczy to zarówno "starszych fachowców" brygady Merunowicza: Józefa Pilarskiego (świetna kreacja starego Karhana), Stanisława Łapińskiego (wyborny "reakcjonista" - Fikejs), Jana Zielińskiego (chwiejny, niezdecydowany Zaruba) Janiny Draczewskiej (doskonała w roli Karhanowej, skłopotanej żony i matki, której współzawodnictwo pracy "odciąga" od domu ojca i syna) Haliny Biling - Bronisławy Bronowskiej (aktywistka Slawikowa) Adama Daniewicza (bardzo dobry przew. Komitetu Partyjnego), jak i doskonale grającej "młodzieży": Kazimierza Dejmka (Jarka), Czesława Guzka (Tulach), Bohdany Majdy - Danuty Mancewicz (Bożka), Gustawa Lutkiewicza - Dobrosława Matera (Lojza), Jadwigi Ochalskiej - Barbary Rachwalskiej (Wlasta), Haliny Jabłońskiej - Krystyny Wydrzyńskiej (Mila), Wojciecha Pilarskiego (Bohusz), Janusza Kłosińskiego (Maresz), Tadeusza Minca (Klepacz), Janusza Warmińskiego (Nowotny) i Wacława Kowalskiego (Zakora).

Układ dramaturgiczny K. Dejmka i J. Warmińskiego - interesujący. Reżyseria (zespołowa pod kierownictwem J. Merunowicza) - sprawna. Dekoracje E. Soboltowej - autentyczne. Przekład sztuki H. Walickiej - bezbłędny.

Głosy widzów

- Ciekawa sztuka! Żywa!

- Dobra sztuka!

- To o nas sztuka!

- I w naszej fabryce mamy takich reakcjonistów jak Fikejs i takich łazików jak Lojza! Dobrze było by, żeby przyszli do tego teatru i przejrzeli się jak w lustrze!

- A Karhanów to nam może w Łodzi brak? Nie powinni to siebie w tej sztuce oglądnąć?

- Każdy powinien obejrzeć tę sztukę!

Przepraszamy Czylelników za powyższą "wkładkę", ale uważaliśmy za stosowne przytoczyć na zakończenie sprawozdania urywki rozmów, zasłyszanych po przedstawieniu w szatni teatralnej. Dobrze chyba bowiem i pożytecznie wiedzieć, co o interesującej sztuce W. Kani mówią sami - widzowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji