Artykuły

Brygada Szlifierza Karhana

PRZYJECHAŁ do Warszawy na gościnne występy pewien teatr łódzki. Teatr, zasługujący na bardzo specjalną uwagę. Nie tylko ze względu na sztukę - na rewolucyjnie nowatorską sztukę- z którą przyjechał. Ale przede wszystkim ze względu na nowatorską postawę swego zespołu aktorskiego.

Doświadczenia niedawno zakończonego Festiwalu sztuk radzieckich unaoczniły nam wszystkim w sposób zupełnie już jaskrawy szczególnie ścisłą zależność między wrażeniem artystycznym, jakie sprawia na scenie rewolucyjnie nowatorska sztuka współczesna z jej nowymi, socjalistycznymi sprawami i konfliktami - a stylem gry aktorskiej, rozumieniem przez aktora i przez reżysera tych nowych spraw, nowych konfliktów, nowych postaci scenicznych. Tam gdzie pracownik teatru nie umiał zrzucić z siebie balastu starych konwencji, gdzie nie umiał znaleźć drogi do nowych zadań, do sposobu myślenia nowego bohatera, gdzie próbował nowych ludzi i nowe sprawy pokazywać za pomocą starych chwytów psychologicznych - widowisko stawało się sztuczne, dramatyczność sztuki pozornie nieprawdziwa, nieprzekonywująca.

Konflikty dramatyczne nowych sztuk radzieckich wynikają tak bezpośrednio z polityczno - społecznej walki człowieka o udoskonalanie socjalistycznej budowy życia zbiorowego, że bez głębokiego wniknięcia w istotę tej walki - nie można ujawnić jej dramatyczności z dostateczną siłą. I jeżeli się tego nie zrobi, jeżeli prawdziwością nowych spraw nie wytworzy się wokół sztuki nowych kryteriów oceny-dochodzą wtedy do głosu stare konwencjonalne kryteria estetyczne, według których całe widowisko sceniczne wyda się "nudne", "źle zbudowane" itd. - niezależnie od tego, czy z punktu widzenia nowej estetyki, nowych kryteriów oceny jest rzeczywiście złe lub dobre w ujęciu literackim i teatralnym.

Podobnie rzecz się ma z pokazaną nam tu przez łódzki Teatr Nowy sztuką czeskiego autora i robotnika - Waszka Kani- p. t. "Brygada szlifierza Karhana". W fabryce motorów Diesla - na tle sprawy państwowego planu pięcioletniego - w sposób bardzo prawdziwy, daleki od "czarno-białego" szablonu, pokazani są robotnicy, ich różne postawy, różne stopnie uświadomienia, różny stosunek do pracy i do jej celów. Starzy pełni są jeszcze nawyków i obciążeń z okresu gospodarki kapitalistycznej. Większość młodych - to ludzie głęboko politycznie uświadomieni. Rywalizacja brygady "starego" i brygady "młodego" Karhana doprowadza wreszcie do zgodnego współzawodnictwa, podjętego już w całym zrozumieniem wspólnego, pozytywnego celu. Poprzez wszystkie kolejne sceny, poprzez wszystkie ukazane sprawy i konflikty przepływa tu jak gdyby wiatr rewolucyjny, oczyszczający głowy ze starych sposobów myślenia i porywający załogę fabryczną naprzód. Realizm ł rzetelność ujawniania tu prawdziwych konfliktów robotniczego środowiska wiąże sprawy tej sztuki z codzienną problematyką naszego życia jak najściślej. ...,,W państwach, które budują socjalizm - pisze sam autor o swojej sztuce - wszyscy pracujący przechodzą takie same przemiany psychiczne... Człowiek się zmienia od chwili, gdy stał się panem swojej fabryki, zmienia się także jego stosunek do pracy. A że ta przemiana nie jest we wszystkich etapach łatwa, że nowy gospodarz, nowy właściciel środków produkcji prowadzi walkę sam z sobą - to jest jasne. Pozbywa się łatwiej lub trudniej starych kapitalistycznych nawyków... Dziś trzeba inaczej pracować, inaczej myśleć. Plan pięcioletni, produkcja, większa wydajność pracy, porzucenie i pokonywanie starych metod wytwórczych i wprowadzanie nowych (zwłaszcza racjonalizacji) - oto aktualne zadania naszej wyzwolonej klasy robotniczej. Jak sobie z nimi dawać radę - indywidualnie i zespołowo - to chciałem właśnie pokazać w "Karhanie". Istnieją nie tylko trudności natury technicznej, znajdują się one raczej w ludziach... Każdy z nas dźwiga ciężar przeszłości, i trzeba go strząsnąć, zrzucić, bo inaczej nigdy nie doszlibyśmy do socjalizmu".

Waszek Kania, utalentowany autor - przez długie lata robotnik szlifierz - z takimi myślami pisał: "Brygadę szlifierza Karhana". Jego sztuka uderza siłą prawdziwości podjętych w niej spraw i pokazanych w niej ludzi. I ta siła - co ciekawsze - przeważa w ostatecznie wyniesionym wrażeniu niedbałą konstrukcyjnie potoczność budowy kolejnych odsłon a nawet wyraźną nieporadność niektórych scen z teatralnego punktu widzenia.

Po przedstawieniu jeden z moich kolegów pisarzy w rozmowie ze mną rzucił taką uwagę: "No tak, ale... gdyby sztuka ta nie była grana z takim zapałem, okazała by się od razu bardzo niezdarną sztuką..."

Przyznałem mu rację. I podtrzymuję to, bo wynikają stąd ciekawe chociaż znane już w historii sztuki, wnioski. Z punktu widzenia zasad budowy - sztuka ta jest na pewno bardzo niedoskonała. Ale przecież ów "zapał", owa siła wyrazu odtworzonych postaci scenicznych - musiały mieć swój materiał głęboko tkwiący w utworze. Czyli po prostu - wartość "Brygady szlifierza Karhana" leży nie w zręczności konstrukcyjnej, ale w przekonywującej prawdziwości pokazanych tam ludzi i ich wewnętrznych konfliktów. W ideologicznej, agitatorskiej sile poruszonej tam sprawy. W politycznej bojowości nie symbolicznego, ale żywego człowieka.

Ten człowiek w ,,Brygadzie szlifierza Karhana" nie jest konwencjonalny - i gdyby aktorzy nie umieli go odnaleźć w całej jego urzekającej bezpośredniości, gdyby szukali go poprzez utarte konwencje i zniweczyli go tym sposobem - z całej sztuki rzeczywiście nic by nie zostało, poza martwą frazeologią.

Ludzi tej sztuki aktorzy musieli głęboko odczuć, aby pokazać ich w żywym działaniu i w żywych konfliktach. A dość zwrócić uwagę, jak wśród tych ludzi wygląda sprawa stosunków rodzinnych albo stosunków przyjacielskich albo wreszcie nawet sprawa usuwanej na drugi plan życia - miłości, aby uświadomić sobie, jak bardzo obyczaje tych ludzi nie mieszczą się w ramach tych wszystkich konwencji mieszczańskich, które gnieździły się dotychczas w literaturze i w teatrze.

Niedawno powstały, bojowy ideologicznie zespół Państwowego Teatru Nowego w Łodzi sprostał zadaniu, okazał się zespołem prawdziwie nowatorskim, zespołem aktorów wolnych od wszelkiego szablonu, umiejących przemawiać ze sceny żywymi postaciami nowych bohaterów scenicznych, postaciami które zrewolucjonizowały i rewolucjonizują teatr. W "Brygadzie szlifierza Karhana" postacie takie dali przede wszystkim Józef Pilarski i Kazimierz Dejmek, jako dwaj Karhanowie - ojciec i syn. Zespół tego łódzkiego teatru intensywnie widać pracuje nad sobą, skoro nie tylko młodzi, ale i starzy rutynowani aktorzy przyswajają sobie prawdziwie nowy, żywy i bezpośredni styl gry, jak chociażby doskonały w roli Fikejsa - Stanisław Łapiński. Rolę zdeprawowanego cynika Lutkiewicz zbudował znakomicie. Wszystkich niemal aktorów należałoby właściwie wymienić, bo nawet mniejsze role (Draczewska - żona Karhana, Rachwalska i Wydrzyńska - robotnice!) postawione zostały z tak wielkim odczuciem postaci - ich charakteru i ich obyczajowości - że całość widowiska przemówiła do widowni rzeczywiście dużą siłą prawdy o tym wszystkim, na co autor sztuki chciał wskazać.

Reżyser widowiska - Jerzy Merunowicz - miał do czynienia z oddanym sprawie zespołem. Wydaje mi się, że ten zespół wraz z nim dokonać może wielkiego przełomu w życiu teatralnym, w stylu naszego teatru, w dyskusjach nad jego uwspółcześnieniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji