Artykuły

Uwiedzeni i porzuceni

"T.E.O.R.E.M.A.T." w reż. Grzegorza Jarzyny w TR Warszawa. Pisze Janusz R. Kowalczyk w Życiu Warszawy.

"T.E.O.R.E.M.A.T." Grzegorza Jarzyny, przygotowany według scenariusza filmu Piera Paola Pasoliniego z 1968 r., równie łatwo widza wciąga, jak rozczarowuje.

Główny bohater spektaklu, tajemniczy przybysz zapowiedziany telegramem "Jutro przyjeżdżam", pojawia się nagle w domu bogatego przemysłowca, i tak samo nagle znika. Jego pobyt - znaczony uwiedzeniem każdego z domowników bez względu na płeć i wiek - sprawi, że w poukładanym życiu tej familii nic już nie będzie takie samo jak przedtem.

Na zgliszczach rodziny

Temat dezintegracji związków międzyludzkich i zgliszcz, jakie pozostają po instytucji rodziny, to stały motyw twórczości artystów niepokornych, niepogodzonych ze światem. Często odrzucanych przez otoczenie z powodu swej odmienności - w przypadku Pasoliniego chodziło o manifestowanie homoseksualizmu, co w latach 60. i 70. XX wieku nie było równie powszechne jak dziś. W trop za buntującymi się twórcami idzie reżyser Grzegorz Jarzyna, celujący w inscenizowaniu tekstów kwestionujących odwiecznie uznawane i chronione wartości, jak dom i rodzina. W dwuznaczny i wichrzycielski sposób ukazuje "dobrodziejstwa" wielkomiejskiej cywilizacyjnej dżungli. Używa do tego swojego specyficznego teatralnego języka.

Jego bohaterowie to ludzie zamożni, mieszkańcy apartamentów, dziwnie nieprzytulnych, odpychających, utrudniających domownikom kontakty. Aż dziw, że mimo wszystko tworzą przykładne stadła.

Zdaje się, że nic nie sprawia Jarzynie większej satysfakcji jak ukazywanie nieautentyczności takich związków. Gdyby jeszcze robił to zajmująco Tymczasem "T.E.O.R.E.M.A.T." daje widzowi satysfakcję zaledwie przez pierwsze pół godziny.

Bez podniet

W rodzinie Paola (Jan Englert) i Lucii (Danuta Stenka) trwa codzienny rytuał tych samych czynności. Pan domu zaczyna dzień od kawy i przeglądania papierów za biurkiem, ona - od starannego makijażu. W tym czasie syn Pietro (Jan Dravnel) i córka Odetta (Katarzyna Warnke) czeszą włosy. Nastrój sceny podkreśla głośny akompaniament kościelnych dzwonów za oknem.

Estetyka teatru Jarzyny sprawia, że te trzykrotnie powtarzane czynności oglądamy w dużym, rzec można, nabożnym skupieniu. Jak żywe obrazy intrygujące przez wystudzone piękno, ale statyczne, niepopychające akcji do przodu.

Problem w tym, że wkroczenia głównego bohatera, Gościa (Sebastian Pawlak), prawie by się nie dostrzegło, gdyby nie fakt, że bogobojna służąca Emilia (Jadwiga Jankowska-Cieślak) z nieposkromioną ochotą obdarzyła go wdziękami.

Trudno uwierzyć, że tak łatwo ulegli mu też Paolo i Lucia. Niepozorny Pawlak nie ma w sobie za grosz owej niezbędnej uwodzicielskiej siły, staromodnie rzecz ujmując, sex appealu, który emanował od jego odpowiedników: Terence'a Stampa w filmie Pasoliniego i mima z pantomimy "Przyjeżdżam jutro" Henryka Tomaszewskiego.

To sprawia, że wiarygodność nowej premiery w TR Warszawa staje pod dużym znakiem zapytania. Nie można oprzeć się wrażeniu, że głównego bohatera w ogóle tu nie ma, za co trudno winić aktora, który został fatalnie obsadzony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji