Artykuły

Co nowego u Murzynków?

Niewiele wiem o Murzynach. Ale to co wiem, to wiem na pewno. Wiem, że Murzyni są czarni. Wiem, że mają wspaniałe kręcone włosy i że ich zęby są olśniewająco białe. Wiem też, że Murzyni mają pewne, dość uzasadnione, pretensje do białych. Skąd wiem to wszystko? Widziałem pewnego Murzyna na Piotrkowskiej, a poza tym czytuję komentarze prasowe. Stąd właśnie moja wiedza o Murzynach. Stąd też zapewne wiedza o Murzynach, jaką zaprezentowali tegoroczni absolwenci Szkoły Teatralnej, grający w "Rodzynku w słońcu" Lorraine Hansberry, która to sztuka, jak dowiadujemy się z programu spektaklu, jest nowoczesna ("Nowoczesność tej sztuki została zatwierdzona przez najwyższą w tej dziedzinie instancję"), aktualna ("ostry problem nierówności... jest dla nas aktualny"), a przy tym nie wymaga udziwnienia formy ("głęboki problem... nie wymaga udziwnienia formy"), a przez to jest pozycją odpowiadającą nam pod każdym względem ("czekaliśmy na odpowiadającą nam pod każdym względem pozycję"), gdy inne dzieła nowoczesnej dramaturgii, jako zawierające ideologię pesymistyczną, negację sensu istnienia i brak wiary w człowieka ("podstawowymi elementami nowoczesnej dramaturgi są: ideologia pesymistyczna, negacja sensu istnienia, brak wiary w człowieka") nie odpowiadają im pod każdym względem.

Do dyplomantów Szkoły Teatralnej trudno mieć pretensje o to, że niewiele wiedzą o Murzynach. Nie sądzę, zresztą też aby chcieli grać Murzynów. Sądzę, że Murzynów kazano im grać. Co zresztą, wbrew pozorom, nie jest takie trudne. Wystarczy bowiem pomalować się na brązowo, łyskać białkami i pokazywać olśniewająco białe zęby. Tak przynajmniej zdają się sądzić pedagodzy. A inny obyczaj, tajemnice psychiki, dziedzictwo krwi? To nieważne, widzowie i tak przecież zdają sobie sprawę, że oglądają na scenie białych przebranych za Murzynów.

Lorraine Hansberry, jak sądzę, napisał swą sztukę dla jakiegoś murzyńskiego zespołu amatorskiego. Rzecz jest wystarczająco nudna, by odstraszyć każdy teatr zawodowy, nie dysponujący choćby niewielką ilością Murzynów-amatorów. Gdyby zresztą sztuka trafiła na scenę teatru zawodowego! Nie byłoby w tym nic złego. Ponieważ problem murzyński rozwiązywany jest na naszych terenach dość bezboleśnie, moglibyśmy mówić zaledwie o pomyłce repertuarowej. Murzynów-amatorów wybrano jednak spośród studentów Łódzkiej Szkoły Teatralnej. Dla każdego z nich była to pierwsza rola w życiu. Pierwsza murzyńska rola.

Cóż, trud pedagogów nie poszedł chyba na marne. Czternastu Murzynów-amatorów z pewnością długo będzie pamiętać swój debiut sceniczny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji