Artykuły

Uwaga, maszyna poszła!

W zeszłym tygodniu zakończyły się zdjęcia do telewizyjnego spektaklu teatralnego pt. "Rodzina" według Antoniego Słonimskiego. W przedstawieniu reżyserowanym przez Kazimierza Kutza udział wzięli m.in. Jerzy Trela, Edward Linde Lubaszenko, Zbigniew Zamachowski, Anna Polony i Dorota Segda. Za kilka dni, w Krakowie, rozpocznie się montaż widowiska.

Codziennie przez 9 dni, na planie zdjęciowym, który znajdował się w krakowskim dworze rodziny Potockich, aktorzy zaczynali pracę o godzinie 10 rano, kończyli zaś często w późnych godzinach nocnych. - Praca przebiega sprawnie, gdyż postawiono nam bardzo wymagające warunki. 9 dni zdjęciowych na dwugodzinny spektakl to bardzo mało - powiedział Kazimierz Kutz.

Ruszyła kamera. Przy suto zastawionym stole czwórka aktorów. Reżyser, będący poza kadrem, patrzy w zainstalowany prowizorycznie monitor. - Cisza na zapleczu - krzyczy. - Stop. Jakieś cienie wchodzą mi w kadr. Jeszcze raz. Po chwili przerwy, ponawia próbę. - Proszę, siadajcie, panowie. Napijemy się. Nie bójcie się, nie doliczę wam tego do rachunku - mówi ciepłym, niskim głosem Jerzy Trela, teatralny Tomasz Lekcicki. - Stop maszyna. Jurek, nie tak romantycznie - woła reżyser. - Jeszcze raz.

Gdy w salonie w dworze Potockich po raz kolejny aktorzy powtarzali tę samą scenę, pracownicy techniczni nie potrafili już ukryć zniecierpliwienia. Spoglądając na zegarki zastanawiali się, czy dziś uda im się być w domu przed północą. Śmiali się z opowiadanych kawałów. Mocny krzyk Kazimierza Kutza, nawołujący do ciszy na zapleczu, spowodował, że wszyscy umilkli.

Dopiero po godzinie trzyminutowa scena przy stole została nagrana i zaakceptowana przez reżysera. Aktorzy rozpoczęli próby drugiego ujęcia. - Dorota, powoli wstajesz od stołu i wychodzisz. Reszta po kolei tak samo - przypominał Kazimierz Kutz. - Dziewczyna podchodzi z tacą i zbiera naczynia. Po kilku powtórkach nagrano i to ujęcie. Wszyscy odetchnęli z ulgą.

- Dziękuję. Przerwa. Dziewczyna jest wolna - idzie do domu. Reszta przygotowuje się do sceny na tarasie - mówił reżyser.

W ciemnym ogrodzie zaczęła się praca. Na początek ustawiane było oświetlenie, później kamery. Salon powoli opustoszał. Aktorzy poszli do pokoju, będącego ich garderobą, aby rozgrzać się gorącą herbatą i kawą. - Błagam, dajcie mi jakieś skarpetki - Zbigniew Zamachowski pokazuje na swoje bose stopy. - Jestem zamarznięty.

Podczas gdy Kazimierz Kutz wraz z operatorami szukał najlepszego miejsca dla kamery w ogrodzie, asystenci scenografa ustawiali naczynia na stole. To już na następny dzień, kiedy będzie kręcona druga scena w salonie, trzeba więc zadbać, aby wszystkie przedmioty znajdowały się w tym samym miejscu. Na obrusie ołówkiem zaznaczone są krzyżyki i podpisane obrysy naczyń - przy świeczniku stoi cukiernica, obok sól, ukośnie karafka, kieliszki, talerze itd. Wszystko musi się zgadzać, gdyż nawet mały błąd zostanie dostrzeżony przy montażu.

- Zazwyczaj spektakl telewizyjny kręcę chronologicznie. Tym razem, ze względu za Zbyszka Zamachowskiego, który już jutro gra w Warszawie, musiałem zrobić inaczej. Najpierw nagrywamy sceny z nim. Dlatego za chwilę będziemy kręcili ostatnie ujęcie - tłumaczy Kazimierz Kutz.

Przed spektaklami teatralnymi Kazimierza Kutza nie ma prób. Cała praca, jak podkreśla reżyser, polega na twórczej improwizacji obydwu stron - aktorów i reżysera. Przy takiej pracy podstawowym warunkiem jest profesjonalizm. Nie ma więc możliwości, aby wykonawcy uczyli się tekstu na planie.

- Dlatego pracuję przede wszystkim z aktorami Starego Teatru, którzy są zdyscyplinowani i ufają mi. Zdjęcia z nimi stają się towarzyską przyjemnością - ocenia reżyser.

Ogród rodziny Potockich zastawiono sprzętem telewizyjnym. Niemal wszędzie w trawie można było napotkać biegnące nie wiadomo dokąd kable. Tłumy pracowników przechadzały się po mokrej trawie. Nawet gospodarze przyszli zobaczyć, jak pięknie jest oświetlony ich dwór. - Musieliśmy zamknąć psy. Zwariowały, nie wiedziały, kto przyjaciel a kto wróg i pogryzły kogoś. Tyle ludzi teraz przewija się przez nasz dom - mówi Martyna, córka właścicieli posesji. - W moim pokoju znajduje się teraz garderoba. Wszystkie rzeczy przesiąknięte mam papierosowym dymem.

Aktorzy wyszli na ganek. Stanęli i patrzą w ciemne niebo. Kazimierz Kutz udziela ostatnich uwag wprowadzając ich w odpowiedni nastrój. Przygotowują ostatnią scenę. - Zaczynamy - krzyczy reżyser. - Dymy spod kamery. Więcej. Jeszcze. Uwaga, maszyna poszła!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji