Artykuły

Farsa z kupletami

"Miłość - to takie proste" w reż. Bartłomieja Wyszomirskiego w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Aneta Głowacka w Śląsku.

Lars Noren szwedzki o dramaturg i poeta, uchodzi za kontynuatora realizmu psychologicznego spod znaku skandynawskich autorów: Strindberga i Ibsena, których znakiem rozpoznawczym było eksplorowanie wnętrza ludzkiej psychiki i badanie międzyludzkich relacji. Obraz społeczeństwa, który z takich poszukiwań się wyłaniał, nie zawsze był miły dla ucha i oka przeciętnego widza. Zwykle dotykał tematów tabu: seksualności, popędowej natury człowieka. przemocy, lęków i fobii skrywanych za drzwiami alkowy.

O nieprzyjemnych barwach społecznego krajobrazu opowiadają również sztuki Norena, chociaż problemy wprowadzone na początku XX wieku do teatru i literatury ulegają u niego intensyfikacji i kumulacji. Skomplikowani psychicznie bohaterowie tych sztuk są zwykle na granicy własnego albo społecznego życia. Nie radzą sobie z emocjami i wybierają ostateczne rozwiązania albo nie mogąc sprostać społecznym wymogom, lądują na bruku.

"Miłość to takie proste" to jeden z bardziej znanych i częściej wystawianych w Polsce utworów szwedzkiego autora, często zestawianych z klasyką światowego dramatu - "Kto się boi Wirginii Woolf" Edwarda Albee. Nic więc dziwnego, że dyrektor Teatru Zagłębia zdecydował się na realizację tego dramatu na swojej scenie. Jest w nim i psychologizm i rys obyczajowy, do którego przyzwyczaił sosnowiecką publiczność. Jest wreszcie dodatkowy smaczek - troje z czwórki bohaterów to aktorzy prowincjonalnego teatru. Materia literatury idealnie przekłada się więc na rzeczywistość, tym bardziej że tajemnicą poliszynela jest, iż emocjonalne perturbacje bohaterów dramatu nie tak odległe są od doświadczeń aktorów sosnowieckiego teatru.

Po mocno zakrapianej alkoholem nocnej imprezie odbywa się stychomytia dwóch małżeńskich par. Alma i Robert są małżeństwem od dwudziestu lat. Oboje są aktorami w prowincjonalnym teatrze. Nie mają dzieci. bo Alma kilkakrotnie poroniła. Nie ma również między nimi miłości, szacunku ani nawet wynikającego z długiego stażu przywiązania, chociaż uchodzą za idealna parę. Jest za to morze nienawiści, małżeńskiej zazdrości, niezrealizowanych ambicji i niespełnionych oczekiwań, które można wyrzucić przed zwabiona do domu publicznością. Hedda i Jonas pojawiają się w domu Roberta i Almy po premierze. Hedda jest aktorką, ale niezrealizowaną, od początku kariery gra tylko w ogonach. Na domiar złego jej życie prywatne rozwija się jak kariera artystyczna. Czuje się niedoceniana, niepotrzebna i niekochana. W pewnym momencie zarzuca Jonasowi, że stosuje wobec niej przemoc fizyczną i psychiczną. Jonas jest psychiatrą i psychologiem, jednak jeszcze przed upływem nocy. okazuje się, że sam potrzebuje pomocy, której powinien udzielać pacjentom. Nie kocha żony, bo kobietą jego życia jest Alma. Nikt nie wie o ich związku, bo umiejętnie uprawiają grę pozorów. Kiedy jednak Jonas przyznaje się do potajemnej miłości. Alma na zawsze odchodzi. Każda z padających kwestii odkrywa kolejne powłoki osobowości bohaterów, skrywane tajemnice, żale i urazy, rozjątrza ranę. którą w sobie noszą. Zbiorowa konfesja kończy się samobójstwem Almy, które popełnia w łazience. Wielkie słowa poprzedzają banalną śmierć.

Już pobieżne streszczenie dramatu wskazuje na jego pułapki. Bardzo łatwo wystawić go w konwencji farsy, której sprzyjają nagłe zwroty akcji, znaki zapytania, mocno zarysowane, charakterystyczne postaci i miejscami niewybredny żart. Wiwisekcja postaci może przerodzić się w slapstickowe gagi, a warstwa psychologiczna dramatu umrzeć pod ciężarem pretensjonalnego, nadekspresyjnego grania. Niestety, Bartłomiej Wyszomirski, reżyser przedstawienia, wpadł w tę pułapkę z kretesem. Jego inscenizacji nie obroniła ani konwencjonalna scenografia Izabelli Toroniewicz przedstawiająca wnętrze mieszczańskiego pokoju, ani żenująca gra aktorów, na których przecież spoczywa ciężar poprowadzenia historii, zwłaszcza że poza walką na słowa w dramacie niewiele się dzieje.

Alma Ewy Kopczyńskiej jest nadekspresyjna i sztuczna, pozbawiona emocjonalnego niuansu i psychologicznie płaska. Aktorka szarżuje i cały czas się zagrywa. Najwyraźniej dobrze czuje się w skórze swojej bohaterki, prowincjonalnej gwiazdy. W aktorskiej bufonadzie partneruje jej Małgorzata Jakubiec-Hauke, której: Hedda od początku do końca jest nie tylko głupiutka, ale i nadpobudliwa. Co więcej, nigdy nie dojrzewa, chociaż i idąc za słowem dramatu, pod płaszczykiem Ibsenowskiej lalki powinniśmy zobaczyć coraz bardziej świadomą, cierpiącą kobietę. Robert wydaje się rolą skrojoną specjalnie dla Adama Kopciuszewskiego. Takie wrażenie potwierdził również sam aktor, gdy do ukłonów wyszedł ze łzami szczęścia i zadowoleniem w oczach. Najbardziej transparentna była gra Piotra Zawadzkiego, ale być może dlatego, że jego bohater nie gra w dramacie pierwszych skrzypiec.

Noren nie jest łatwym twórcą, bo przewrotnym. Nie tylko dokonał trawestacji dramatu, ale i wykorzystał towarzyszący mu kontekst, wprowadził również elementy autotematyczne, jak ten z pojawiającą się na koniec recenzją spektaklu. O przedstawieniu, w którym grała Alma recenzent napisał, że "najciekawsza była przerwa". Trzeba nie tylko sprytu, ale i rzetelnej pracy, żeby widz w Sosnowcu nie pomyślał tego samego.

"Miłość to nie takie proste" w sosnowieckim teatrze na pewno nie przejdzie do historii ambitnych albo przynajmniej interesujących wystawień. Jeśli już pojawi się na kartach historii lokalnego teatru to raczej za sprawą nagłośnionego przez media skandalu o konflikcie dyrektora z reżyserem i powołaniu Rady Artystycznej przy Teatrze Zagłębia. Trudno wyrokować, dlaczego reżyser nie dokończył dzieła. Można tylko spekulować, że chodziło o odmienną wizję przedstawienia, zwłaszcza że jedną z głównych ról gra dyrektor teatru. Nie ma jednak tego złego. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów artykuł o jednym ze śląskich teatrów pojawił się na pierwszej stronie "Gazety Wyborczej"', a zamiast letnich, ucukrowanych recenzji rozgorzała nienotowana od dawna recenzencka polemika. To rzeczywista wartość tego przedstawienia, wskrzesiło ducha, który na Śląsku wydawał się być martwy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji