Artykuły

Artur Pałyga opowiada o swoich "Turystach"

Z "Turystami" było tak. Po kolejnej dyskusji po "Żydzie" wyszedłem na powietrze, wziąłem głęboki oddech i pomyślałem sobie, że teraz to bym sobie napisał dla odmiany coś fajnego. Żeby ludzie z teatru uśmiechnięci wychodzili. O szczęściu żeby było. Niezaangażowana, niewalcząca z nikim i z niczym, niepiętnująca niczego, niewytykająca, niedemaskująca, nieodsłaniająca sztuka - Artur Pałyga opowiada Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz historię powstania swojej sztuki "Turyści".

Każdy z nich żyje w świecie, który, jak się okazuje podczas podróży, już nie istnieje. Łódź na morzu, burza, ciemność sprawiają, że uświadamiają sobie, jak są szczęśliwi - o sztuce "Turyści" opowiada jej autor Artur Pałyga [na zdjęciu]. Prapremiera w niedzielę, 18 stycznia w Teatrze Polskim.

Z "Turystami" było tak. Po kolejnej dyskusji po "Żydzie" [sztuka powstała w 2007 r., premierę miała w zeszłym roku w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej - przyp. red.] wyszedłem na powietrze, wziąłem głęboki oddech i pomyślałem sobie, że teraz to bym sobie napisał dla odmiany coś fajnego. Żeby ludzie z teatru uśmiechnięci wychodzili. O szczęściu żeby było. Niezaangażowana, niewalcząca z nikim i z niczym, niepiętnująca niczego, niewytykająca, niedemaskująca, nieodsłaniająca sztuka. Niech ma roboczy tytuł: "Najszczęśliwsze chwile naszego życia", o!

No to dobrze, siedzimy z Piotrkiem Ratajczakiem, reżyserem, na piwie w Szczecinie i jakoś tak w rozmowie wyszło kto co chce robić. No i Piotr mówi o swoich planach. Wspomniał, że w Bydgoszczy rozmawiał wstępnie z dyrektorem Pawłem Łysakiem i że chciałby zrobić dla odmiany z dojrzałymi aktorami. Coś. Co? No to mówię o "Najszczęśliwszych chwilach naszego życia". Piotr się zapalił i pyta, czy widziałem film "Schmidt" z Jackiem Nicholsonem. Widziałem! Świetny film!

Piotr jeszcze bardziej się zapalił i zaczęliśmy wymyślać, o czym mógłby być nasz "Schmidt". Po pierwsze więc nie jeden, a trzech emerytów. Po drugie wyruszają w podróż nie po Stanach, ale po Polsce. Zwiedzają Gniezno - Drzwi Gnieźnieńskie.

- Stoją przed Drzwiami i nic. Nic. Stoją. I nic. I idą, bo co? - mówię.

- No to ja już widzę scenkę przed Petrochemią Płocką. Koniecznie Petrochemia Płocka! - płonie Piotr Ratajczak. - Długa scena. Stoją i patrzą na Petrochemię!

A potem Warszawa - Pałac Kultury, Częstochowa - Jasna Góra. Dokąd jadą?

- Nad morze - mówię.

- Z Bydgoszczy do Bielska-Białej - mówi Piotr.

- No to dobra. Ale niech się kończy nad morzem - zaznaczyłem.

No i zgoda. Z Bydgoszczy do Bielska-Białej i końcówka nad morzem. Piotr zawiadamia Pawła Łysaka, dyrektora Teatru Polskiego w Bydgoszczy, że mamy propozycję. Potem na czacie, w jakimś dziwnym pokoju, omawiamy z Piotrem plan, po kolei, od czego zacząć, na czym skończyć. Trzech bohaterów, jeden radiomaryjny, drugi lewak z nostalgią popeerelowską, trzeci - hedonista. Jadą na ślub córki radiomaryjnego do Bielska-Białej. Córka jest aktorką w bielskim teatrze. I po drodze mają przygody.

Po tej rozmowie zrobiłem plan, punkt po punkcie. Z tym planem pojechałem do Wrocławia, gdzie ze Szczecina miał dojechać Piotr, a z Bydgoszczy Paweł Łysak. Pamiętam nieopatrznie wypite przed spotkaniem pszenne piwo, słoneczko, bo lato się zaczynało akurat, oraz decydującą rozmowę w restauracji przy obiedzie, gdy przezwyciężając lekki zawrót głowy oraz ogarniający ciało senny bezwład, próbowałem odpowiedzieć na pytanie, o czym to jest.

- O rozpadzie świata. Każdy z nich żyje w świecie, który, jak się okazuje podczas podróży, już nie istnieje. Dochodzą do pustki, do niczego. Łódź na morzu, burza, ciemność sprawiają, że uświadamiają sobie, jak są szczęśliwi - mówię. Wydawało mi się, że nie brzmi to przekonująco.

- No to dobra! Zobaczymy! - powiedział Paweł Łysak, albo jakoś tak. I umówiliśmy się na pierwsze spotkanie z aktorami. Wziąłem dyktafon. Długie rozmowy z każdym z trójki aktorów - o życiu, o tym, co ma sens, co nie ma, o szczęściu.

Potem znalazłem w taniej księgarni pozycję Dean McCannel "Turysta" - książkę socjologiczną, w której istotną postacią dla opisu współczesnego człowieka jest właśnie turysta, człowiek, który ogląda, zwiedza i nie bierze udziału. I stąd tytuł mojej sztuki - "Turyści".

No a potem wisiałem w pociągu z Bielska do Bydgoszczy i zacząłem pisać tekst. Poszło dość szybko, ale jeszcze do ostatnich prób tekst ulegał zmianom. No to tak. W skrócie. Moi "Turyści".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji