Artykuły

Łódzki Teatr Jaracza i Nowy nawiązały współpracę ze scenami znanymi w innych miastach, co ma obniżyć koszty produkcji premierowych spektakli. To rozwiązanie na czasy wszechobecnego kryzysu.

Odkąd w Teatrze Nowym dyrektorem artystycznym jest Zbigniew Brzoza, wiele się zmieniło. Przede wszystkim na scenie bardzo często prezentują się gościnnie zespoły z całego kraju, jak i zagranicy (przypomnijmy chociażby festiwal "Przyjaciele Nowego wychodzą na ulice" czy "Spotkania miast partnerskich"). Swoje miejsce w nowej wizji tej sceny znaleźli Leszek Bzdyl (lider gdańskiego Teatru Dada von Bzdülöw) i pracujący pod jego okiem tancerze. Na tym nie koniec. Teraz nadszedł czas na kooperacje.

Na 19 lutego Nowy zaplanował pokaz "Klątwy" [na zdjęciu] Wyspiańskiego w reżyserii Łukasza Kosa. Spektakl miał premierę w grudniu 2007 r. w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze. W Łodzi zobaczymy go w wykonaniu właśnie tamtejszych aktorów. Żeby obniżyć koszty przedstawienia, dekoracja nie będzie przewożona, Teatr Nowy przygotuje ją na miejscu. Aktorzy sceny Norwida dostaną od swojej dyrekcji diety, a pieniądze za zagrany spektakl wypłaci im Nowy. Na razie umowa gościnnych występów obejmuje dziesięć spektakli. - Chcemy sprawdzić, jaka będzie frekwencja. Od tego zależą dalsze projekty - mówi Zbigniew Brzoza, dyrektor artystyczny Nowego. - Teatr z Jeleniej Góry to jedno z najciekawszych w tej chwili zjawisk teatralnych w Polsce. Chciałbym, żeby łódzka publiczność miała szansę obejrzeć jego produkcje.

"Klątwa" Wyspiańskiego ma być pierwszą odsłoną tryptyku, na który złożą się jeszcze dwa tytuły przygotowane już na deskach Nowego: "Król Duch" Słowackiego (w kwietniu) i "Bolesław Śmiały" Wyspiańskiego. Ma je wyreżyserować również Kos. - Te dramaty operują tą samą historiozofią - uzasadnia dyrektor Brzoza. - Wszystkie dotyczą styku ducha, religii i Kościoła. Chciałbym, żeby publiczność dobrze poznała wyobrażenie o teatrze Łukasza Kosa, który ma stale pracować w Nowym, stać się jednym z naszych filarów.

Czy częste gościnne występy w Nowym nie są zagrożeniem dla zatrudnionych w teatrze aktorów? Brzoza: - Nie robimy tego kosztem naszych aktorów. Mamy w tym czasie zaplanowane też swoje przedstawienia. Budujemy nasz wizerunek od nowa. Dlatego chciałbym, żeby w Nowym pokazywać jak najwięcej wartościowych artystycznie spektakli z całego kraju. W polskich teatrach powstaje dużo interesujących przedstawień, które można prezentować w innych miastach, jednak ze względu na ograniczony budżet rzadko są grane poza siedzibą. Szkoda, że teatry zamykają się w swoich murach. Nasza umowa nie ma charakteru komercyjnego. Nie chodzi w niej o zarabianie kasy, tylko przede wszystkim o sztukę. To naprawdę niskie koszty dla teatru. Taka współpraca jest najlepszym pomysłem na wzbogacenie repertuaru w czasach kryzysu.

Wspólne przedstawienie ze sceną z innego miasta ma też w planie Teatr Jaracza. Partnerem jest Teatr Współczesny w Szczecinie. Wspólnie obie instytucje mają przygotować premierę "Rowerzystów" Volkera Schmidta w reżyserii Anny Augustynowicz, dyrektora artystycznego teatru. To będzie polska prapremiera. Próby się rozpoczęły. Najpierw spektakl zostanie pokazany w marcu w Łodzi, a potem na scenie w Szczecinie. W przedstawieniu będzie występowało trzech aktorów z Jaracza i tyle samo ze Szczecina. Koszty realizatorów (scenograf, reżyseria, kostiumy, muzyka i tłumaczenie) między obie sceny zostały podzielone po połowie. Natomiast każdy z teatrów będzie miał swoją scenografię i kostiumy, tak żeby ich ciągle nie przewozić z miasta do miasta. - Taka wspólna produkcja obniża koszty o jakieś 40 proc. - szacuje Wojciech Nowicki, dyrektor naczelny Teatru Jaracza. Ale poza aspektem ekonomicznym jest jeszcze jeden powód: - Chodzi o "przewietrzenie" naszych aktorów. Bardzo im się to przyda w zawodowym rozwoju. Najwyższy czas, żeby poznali nowe warunki pracy i inną publiczność.