Artykuły

Odrzucenie płatne z góry

"Lubię być zabijana" w reż. Marcina Wierzchowskiego w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku - dodatku Kultura.

"Lubię być zabijana" w warszawskim Teatrze Studio ostentacyjnie nie chce się podobać. Nieprzyjemnie uwiera publiczność, rozsadza ramy tradycyjnego spektaklu. Wszystko tu zdaje się niedookreślone, wykoślawione, sztuczne

Wystawić rzecz taką jak adaptacja opowiadania Tibora Fischera jest aktem prawdziwej odwagi. W Polsce nie ma bowiem tradycji stand up comedy. Termin tej garstce widzów kojarzy się z występami Erica Bogosiana, ale już polskie realizacje jego tekstów - w genialnym skądinąd wykonaniu Bronisława Wrocławskiego - w konwencji tej się nie mieszczą. Reżyser Marcin Wierzchowski i aktorka Iwona Głowińska wchodzą więc na teren nierozpoznany, grząski, nieprzyjazny. I nie robią niczego, aby ten grunt oswoić, poczuć się na nim do końca pewnie, a jednocześnie własną siłą podbić publiczność. Wieczór z Głowińską w roli głównej nie dość, że nie ukrywa grubych szwów, to jeszcze celowo je eksponuje. Zdaje się być dla aktorki wyprawą w nieznane, nastawieniem się na osąd widowni po to, by usłyszeć nieodwołalnie brzmiący wyrok. W klasycznej stand up comedy showman prowokuje widownię, by ostatecznie wziąć ją za twarz, poczuć nad nią pełną kontrolę. W Studio aktorka cofa się o pół kroku. Wydaje się, że idzie jej o przełamanie samej siebie, obalanie swych własnych tabu, rezygnowanie z ograniczeń. I mam wrażenie, choć widziałem tylko jedno przedstawienie, że a rebours spełnia w tym nadrzędne założenie gatunku. To widownia w danym dniu określa ostateczny kształt spektaklu. Zmienia aktorkę, jawiącą się w tym wszystkim niczym postać do ulepienia za każdym razem na nowo. Mam niemal pewność, że właśnie tak miało być. I to podnosi rangę "Lubię być zabijana". Każe myśleć o tym niespokojnym monodramie jako o wypowiedzi artystycznej nie do zlekceważenia. Mogło być pewnie inaczej. Iwona Głowińską mogła zagrać Mirandę Piano ostrzej, bardziej wyraziście puentować poszczególne fragmenty monodramu, iść dalej w prowokacjach wobec widowni. Tymczasem jej występ jest piętrową grą. Owszem, padają mocne zdania o dzieciach, które w wieku lat siedmiu powinny iść do pracy. O tym, by odrzucać powszechnie przyjmowane mieszczańskie normy, obrażać gusty, szukać zadry w grzecznych z założenia relacjach z innymi. Głowińską bywa wyzywająca i wulgarna, nie boi się przekleństw, niedwuznacznych gestów i ruchów. Z ust robi waginę, próbuje wyuzdanych gierek ze statywem od mikrofonu. Za chwilę jednak staje bezbronna, jakby czekała na razy. Już nie chroni jej sceniczny wizerunek kobiety gotowej na wszystko. Takiej, co traktuje mężczyzn jak maszyny do dostarczania przyjemności, a swoje ciało jako produkt na sprzedaż. To fakt, Głowińską wie, jak wykorzystać własną urodę. Bywa nadmiernie efektowna, gdy pręży się przed mikrofonem, manifestacyjnie wypinając opięty dżinsami tyłek. Za chwilę okazuje się, że to tylko niezbyt szczelny pancerz, który nie obroni przed światem. A pod nim kryje się tylko słabość. Trzeba odwagi, by przez 80 minut tak prowadzić swą grę, aby tak manipulować widownią. Iwona Głowińska ma za sobą kilka świetnych ról (przede wszystkim te z "Baala" Marka Fiedora i "Nieśmiałego na dworze" Krzysztofa Rekowskiego z opolskiego Teatru Kochanowskiego), ale na takie obnażenie nigdy się nie zdecydowała. I mało znam aktorek czy aktorów, który przystaliby na podobne granie, które polega na odrzuceniu gry, tam gdzie aktorstwo wydaje się wręcz nieodzowne. Cóż z tego, że Głowińska ma atut w postaci urody, skoro i ją jaskrawię wykoślawia, sama się ośmiesza, eksponuje to wszystko, co inni chcieliby skrzętnie ukryć. Jest w jej seansie sporo niewygodnej prawdy o zawodzie aktora czy też - mówiąc patetycznie - aktorskim istnieniu na scenie. Wszystko to błaga - zdają się mówić realizatorzy. Najpiękniejsze ciało kryje brzydotę i śmieszność, każda prowokacja godzi w samą siebie. A zatem"Lubię być zabijana" nie może odnieść sukcesu. Istotą tego projektu jest jego odrzucenie. Rzadka to chwila w teatrze, wymagająca bezwzględnego szacunku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji